*
podróż do miasta dłoni
zwinna niesprawiedliwa –
zdjęte ubranie mleka
seria wybuchów: ludzie –
błędy interpunkcjyjne pierwszej jesieni
(Z cyklu „Zazwierciadle”)
*
mów
o całkowitym zniknięciu
o wewnętrznym śniegu
wystawiającym zaliczenie
pianistom
którzy zboczyli z drog
a także
o partii jedwabiu
o parlamentarnej frakcji
kasztanowych włosów
i samurajskiej precyzji
popiołu z papierosów
(Z cyklu „Wiadomości”)
*
Ty
przebierasz mężczyzn,
jak różaniec,
ściskasz się
z zasmarkanym anglikiem,
chcesz,
żebym był zazdrosny.
To śmieszne,
jak twój perkaty nosek
i rzadkie warkoczyki.
Kocham nie ciebie,
a to faliste miasto,
gdzie gwiazdokształtni sklepikarze
biją mnie z liścia po twarzy.
Wyskoczę z tarasu
na wieży ratusza,
będę wirować,
jak postrzelony ptak,
między nalanymi biskupami
i zamyślonymi Chrustusami
o zrogowaciałych rękach.
(Z cyklu „Przez przyćmione szkło”)
*
poznam ciebie
po pozbawionej praw etyce
po gwiazdach ostrych
jak niemowlęta
po miłości
niepewnej niczym
czwórka z kaligrafii
nieszczęśliwej jak kruchy bóg
w ukraińskiej wyszywance
(Z cyklu „Węzełki”)
*
geograficzny kazus:
słowo nie idzie w ślad za słowem
a rysuje linię do nut
pod nocną koszulą
strażnicza poczta
nieumyta jak dziecięca angina
ale chwileczkę – czy jest coś poza fokusem
a może to przysłowie pluska się
w dwujęzycznej wannie?
(Z cyklu „Zazwierciadle”)
*
nowa muzyka niczym
rosnący robak nieporządku
lub dwa
zaręczone przeciągi
czy też poruszanie się żółwia
po promieniach beztroskiej wiary –
uprzejme iluzje
łasego na wiśnie głosu
w zamrażarce
(Z cyklu „Zazwierciadle”)
***
(Dedykuję Tomaszowi Pierzchale)
statek pocztowy azja-świrz odpływa
świadkowie prostują zasiedziałe skrzydła
nic nie wybija z bezpłodnych rozmyślań
tak jak warkot polskiego silnika ale i do tego przywykniesz
sortowanie muzycznych wariactw
nie mniej pewne niż zerwana z gałęzi lepka fraza
naruszająca wszelkie wyobrażalne (i inne)
zakazy i rozkłady
(Z cyklu „Przez przyćmione szkło”)
*
(temat główny i poboczny
łatwo zamieniają się miejscami)
komin ciepłowni dymi
zardzewiały wyklepany brudny
wzbudza szczególną sympatię
niczym chuj pokazany rosji
popatrzcie grzejemy
żyjemy dalej
na przekór wam
(Z cyklu „Węzełki”)
*
Wieści o śmierci powietrza
okazały się przedwczesne.
Rankiem znowu przyszedł –
posępny zwierz
ze zleżałą sierścią –
i oblizał mnie długim
lśniącym jęzorem.
(Z cyklu „Węzełki”)
przełożył Tomasz Pierzchała