Od do

Od ust czy od oczu nie od mowy i wzroku
Od koszuli do ciała od świtu do zmroku
Od zręczności palców do biegłości dłoni
Od plastyki kształtów do wiotkości bioder
Od zerwanych nerwów powięzi i ścięgien
Po naczynia żył tkanych w drobną krętą przędze
Po wzrok chłonny brzasku głuchy bęben nocy
Suchy podział faktów dni mówiące dosyć
Martwe mrówki godzin minut krople pełne
sekund na dnie studni lustra jezior pełnie
Stopy które węszą ślady twoich kroków
Cienie które milkną poza spektrum wzroku
Zima która ścina mięśnie rwane w biegu i kości
rozrzucone w nieobjętym śniegu


Odwiedziny

Przez podwórko biegnę ścieżką ze skoszonej trawy lub idę wtedy z Tobą
Szum kos zapada się w mleczny ocean zboża
Niebo jest różowe jak kiedyś gdzie mięsistość sytych czarnoziem bruzd ślady po kołach
W zapachu skórzanych pokrowców wiecznych zenitów czarno-biały film czeka na dobre jesienne dni
Zaśniedziała moneta którą pokazał mi wczoraj dziadek farbuje palce czasem cenniejszym niż złoto


Rzeka

Mgła nie jest dziełem przypadku
Formuje się wzdłuż rzeki a potem pręży jak kot
Gdy promienie słońca opadają na skłębioną sierść rzeka zawraca do miasta
Tam liże fundamenty domów wypłukuje wapń z bielonych ścian chciwie chłepce nasze oblicza gdy stoimy nad jej brzegiem dzikim i gęstym
Nocą rzeczne wody przewożą księżyc jak barkę rozcierają jego blask na popiół
Rzeka zamiera w naszych oczach odejmuje mowę
Wypełnia płuca


O widzeniu świata

Przez dziurkę od klucza
Przez lupę lornetkę obiektyw
Widzenie dalekie i bliskie
Naszej skóry rozległy wszechświat
Przez zamglone szyby i rozwarte palce
Podszewka świata blada jak negatyw

Adrian Korlacki – Cztery wiersze
QR kod: Adrian Korlacki – Cztery wiersze