XIII/XIV

Zdarza się co roku. Ta zima, podróż
tramwajem pod pustą noc, pokój.
Obchodzimy się zręcznie. Odmawiam
mięsa. Dziś tylko warzywo. Zamiast
wody – kawa, żeby wzruszyć serce.
Nie zmuszam się jakoś do tego dnia.
Przez cały rok wmawiam sobie: ta
pusta noc, pokój. Zdarzy się.


Szare eminencje w czerni

Każdego dnia gdzieś na świecie wychodzi
info, że dziecko zamknęło się w sobie i nie może
przystać na odrobinę prawdy. Mogłoby
w tym czasie odrobić lekcje, ale uśpione wagary
to nie to samo co akt wiary do innych ludzi.
Każdego dnia gdzieś na świecie wychodzi
pod osłoną czerni ktoś, kogo kusi chłopiec,
zamknięty w sobie, wierzący w czary.
Wtedy wszystko jest na sprzedaż, wtedy wszyscy
rumienią się wiedząc, ale nie mówiąc. Bo to
prawda nieujawniona jest, a sławy nie dopowiada się
słowem złym. Znany wokalista, producent, poeta,
papież to też w sumie ksiądz. Każdemu brakuje
miłości. Dlatego każdego dnia gdzieś na świecie
wychodzi chuj. I w chuj ma się, niestety, dobrze.


Sylwester z jedynym

Klęczysz grudniu – twoje prawo na koniec roku.
Nie na śniegu, ale ciągle w kałuży. To nie błaganie,
żadna zarobkowa praca, ani modły. Klęczysz, bo szukasz,
ciągle coś gubisz. Włóczyłeś się miesiącami, żeby za karę
klęczeć na grochu. Troszeczkę z boku, zboku – wstań,
otrzep się. Za chwilę znów będziesz mógł
udawać nowego, z czystą kartą, bardziej
dojrzałego rokendrolowca.


Deficyt

Lata mijają, więc przyjmujesz coraz więcej dystansu do siebie.
Mówią, że to normalne, ale inni też biorą Cię bardziej na dystans.
Nic w tym dziwnego, ewentualnie wykluczając whisky, wina,
winyle, które im starsze, tym lepsze wliczając jakość.
A Ciebie traktują jak inne starzejące się na tym rynku dobra,
podlegasz licytacji jako produkt przeciwko innemu, który ma
mniej wad. Mógłbyś się postawić w sytuacji dwudziestoletniego
Mercedesa sprowadzanego z Niemiec, albo jako blok z płyty,
któremu zabrakło windy, podziemnego garażu. Co nie zrobiłeś
w przeszłości, przyszłość przeniesie za Ciebie dalej w przeszłość
i tak oto przeszłość będzie twoją teraźniejszością. Liczby nie kłamią:
codziennie trzydzieści tysiącom Iphonom udziela się pogrzebów,
dwie trzecie Play Station (jedynka) nieodwracalnie uciekł laser.
Co prawda zachowały się kompakty, ale i tak zginą w sieci
intryg nowszych, bardziej elastycznych modeli, z lepszym
interfejsem, megapikselem na minipenis.
Lata mijają, więc przejmujesz się coraz bardziej dystansując się
od lepszych modelek. Mówią, że to głupie, ale te same biorą Cię
za bardziej głupiego. Nic w tym dziwnego, ewentualnie wykluczając
psychologów, trenerów personalnych, księży. Im mniej wiarygodni,
tym bardziej poważni do życia we dwoje.


Rzekło się: wychodzę i nie wracam. Bywa
tak, że bez słowa. Mdli miasto, nie bawi
ulica. Krótka historia pobytu nieśmiało
chichocze. Idę wzdłuż rzeki, zawracam.
O kij mi chodzi, pytam? Koniec, niekoniecznie
początek.


80 i 8

Siódemce

Jeszcze nic o mnie nie wiesz oprócz tego, co powiedzieć zdążyłem.
A to za mało, żeby odwlekać cokolwiek. Leżymy we własnych łóżkach,
kochamy się w internetowym odtwarzaczu video. Po naszych uszach
maszeruje nieświadoma pracy mrówka. Niby wszystko wspaniale
łączy się ze sobą: najświeższe informacje o zamachach, euforia
po meczu piłkarskim, muzyka i czat. Leżymy pod pieprzącym się
sufitem, skali drgań, gdzie ktoś ma nas pod sobą i noc świętą święci.
Za oknem samochody rozmywają się zwiastując TDI. W szklankach
tonie kolejny marynarz, w popielniczce dokonujesz holocaustu.

Jeszcze nic o mnie nie wiesz. Spoglądasz na zegarek, żeby po trzech
godzinach dojść do wniosku, że godzina młoda i brak Ci. Brak ciarek
na skórze i dziar za mostkiem, gdzie dokonuje się ciało. Pokaż mi
miejsce lepsze do spędzania własnych pragnień niż klatka. Ostatnio
trafiłem na siebie w sklepie kupującego świeże mięso, jednocześnie
wierząc w umieranie z głodu. Ale to za mało, żeby uwierzyć w Ciebie.
To za dużo, żeby uwierzyć w siebie. Dlatego przyrzekam:

kiedyś kupię marker i zrobię kropkę nad i. I w oku spotkamy się.
Jak wtedy gdy zapragnęłaś uciec. Odwlec cokolwiek mogło być
między nami.

Patryk Zimny – Sześć wierszy
QR kod: Patryk Zimny – Sześć wierszy