Perpetum mobile
Słyszę oddech śpiącego ojca
jakby nadmuchiwał monstrualny balon
którym o świcie wyruszymy w najdłuższą
podróż transoceaniczną, transcendentalną
wśród chmur, sterowców, pobielonych katedr
archipelagów wodnej pary, ponad kwadraty miast
znikających w mgnieniu soczewki nieba
słyszę jak płytko oddycha gdy wspólnie sklejamy
ten wielokrotnie pomniejszony model RWD-
– ( marzenie Ikara), ze skrzydłami w kolorową
szachownicę, na horyzoncie rysuję palcem
trajektorię lotu, pas startowy, otwieram hangar
świtu , wciąż słyszę oddech śpiącego ojca
świst jego płuc, przestrzelonych gruźlicą
01.2011
Saga o popołudniu
Niezbadane jest ciało radia; rozlane baterie w miejscu na sztuczną nerkę, mała dziewczynka z tranzystorem w dłoni niczym dama z gronostajem fal i dźwięku, pośród grzbietu traw delikatnie przekręca magiczne oko – potencjometr, blaszany pierścionek na dłoni, mozolnie przeszukuje zaświaty eteru archipelagi przebojów abby, genesis czy smokie, uwalniając na chwilę ciała letników leżące na kocach od ich doczesnych cieni ku objęciom lewitacji. Na werandzie umierał starzec, niegdyś jeden z trybików orkiestry dętej, łowca orderów i niekoronowany mistrz magnetycznych warcabów, byliśmy wtedy na tropach plemienia dzikich czereśni, czechosłowackich gitar z pleksy, perkusji z membranami kozich skór – minipodziemna orkiestra i posążek radia, niezbadane były: gwiezdny szum i ciało starca owinięte w pled, unoszone w eter z ostatnią zwrotką pieśni łowców z refrenem lata złożonym w krypcie jego gardła, wyśpiewanym już po tamtej stronie
03.2015
Saga o ludziach niosących złom
Pordzewiały kontener podwórka; pogrzeb przedmiotów
w życiu których byliśmy tylko epizodem: obole
zgniecionych puszek położone na druciane oczy wiekowego
wózka, stare żelazko – order na korpusie poległej pralki
naszyjnik gwoździ, kropidło z prętów, skrzypiący katafalk
pchany pod górę zmurszałą parą rąk, oślepły czajnik rozhuśtany
na drucie dzwoni głucho na Anioł pański – jest dokładnie samo południe
i słońce przeciera promieniami nazwy marek i fabryk, daty
produkcji , lata gwarancji, odczytuje braillem – sepulkralne
sentencje alfabetu patyny i sadzy. Za wzgórzem skup złomu
i kolorowych metali, skrzypiący katafalk wózka jak
blaszany koń trojański wtacza się do rdzawego miasta
jest epizod zapamiętany na zawsze; oczy ludzi z popiołu
blask wydawanych monet, trumienny portret na zużytej emalii
07.2015
Jack Kerouac odnajduje Odyseusza na wybrzeżu Kalifornii ( 1942)
Oto moja odrobina księżyca
wbutelcemojstrzała gromu.
Oto, moi drodzy, co mi ostatnio daliście?
R.Hilles
Obudzić się z walizką w ręku na tylnym siedzeniu, w rozgrzanej kabinie brudnej ciężarówki pędzącej z zachodu na wschód lub zostać żeglarzem asfaltowych mórz jako żywa legenda, bohater filmów drogi, w kultowych dżinsach i kurtce wojskowej, rozrysowując mapy podłych moteli lub zapomniane imiona przydrożnych syren - księżniczek tysiąca nocy, obudzić się z przewodnikiem w krwioobiegu, genotypem wędrownego niedźwiedzia, wilka, kojota jako niepiśmienny uczeń dharmy, ubogi pasterz wielkomiejskich szczurzych stad z wytatuowanymi na dłoniach runami kalifornijskiego słońca, butelką świeżego tornada z postrzępioną kartą głupca z talii tarota dobijając w końcu do brzegu utraconego królestwa by przez uchylone okno wertować nieodgadnioną księgę wiatru, na dzikiej plaży zaklinając wezbrane fale, rozmawiać z morzem
06.2013
Jimi Hendrix odnajduje bezdomnego chłopca
nad brzegiem oceanu ( 1970 )
Mój dom z piasku pochłonęły fale
więc zamieszkałem w wyrzuconym
na brzeg futerale gitary, choć ze mną
a pokażę ci gdzie zieleń staje się muzyką
– tam za wydmami słychać często płacz
wielkiego miasta, pod maską szkła i betonu
łka cicho największy sierociniec na zachodnim
krańcu, ( lepiej nie mów o nas nikomu )
kiedyś grałem na trzonku miotły zacząłem
od jednej struny ukulele wszystkie
kawałki Presleya ,Animalsów, Chucka Berrego
rozkręciłem nawet radio by znaleźć tę jedną
jedyną nutę, teraz wiem jak rodzą się gwiazdy
w swych psychodelicznych płaszczach
mgławicach blichtru, dziś wbiegnijmy
w purpurową mgłę, zanurzmy się w chmurę
dźwięków cisza jest wielkim świerszczem
mieszkającym w mej głowie, skrywa
pod pancerzem cały smutek, samotność
bądź przy mnie gdy przemówi do nas
nim morze pochłonie nasz kolejny dom
06.2015