Sutra z wiatru

Wciąż do mnie mówisz.
nie zawsze jednak jestem
w miejscu,
gdzie cię słychać.


Wolnoobrotowe

Zaglądała od chaty do chaty.
niecierpki na chuście, kolorowe
wozy i język jak ostrze siekiery.
grymasy nad pajdą swojskiego chleba
– mały Henio najchętniej żywiłby się
karmelkami. ssał łakomstwo, wbijał
mleczne zęby w plastry miodu.
przepowiedziała mu: poznasz głód,
gdzie marzeniem staje się śmierć.
po kampanii wrześniowej
ukrywał się gdzie się dało,
w końcu i tak trafił do obozu.
ludzie jedli tam trawę lub śnieg,
a jak nie było, ziemię.


Mietek i Marek

Trzeba mieć odwagę, żeby żyć.
jeździć co weekend na balety
i tłuc się na oślep sztachetami
– nie trzeba mieć odwagi.
pić na umór, piwo z ciepłą
wódką, a potem spać w rowie
– zupełnie nie trzeba mieć.
wracać na motorze nocą,
gdy deszcz tnie po oczach
– w sumie też nie trzeba.
wpaść w poślizg, rozbić się
o drzewo i zabić brata
– trzeba mieć jak diabli.


Kilkakrotnie

Przez tydzień kobietom śniły się zepsute zęby.
potem pokrywki stukały w kuchni, więc Kazia
otwarcie spytała: tatusiu, przyszedłeś po mamusię?
kiedy Kasia zniknęła z podwórka i coś pchało ją
w stronę bajorka, przeczucie nazywała kłamstwem.
przez tydzień kilku z nas śniły się zepsute zęby.
mała Kasia często dotykała ust Kazi i sprawdzała:
mamusiu, modlisz się? módl się, módl.


Jedyna taka

Edyta przytula się do każdego.
zawstydza chłopców i mężczyzn
oświadczając: mój narzyczony, mój.
prawą rękę ma przykurczoną,
do tego wyraźnie kuleje. zdarza się
wpaść jej w szał lub atak epileptyczny
– wtedy łapie Pana Boga za pięty,
a miliony iskier wybucha w głowie.
najbardziej ukochała ślepe kocięta,
tuli je i kołysze, jakby to miało
uwolnić spod kamienia mrok.
rzekomo urodziła się zdrowa,
choroba to efekt zaniedbania.
zaniedbaniem jest samotność
i dziecko – uwięzione
w starzejącym się ciele.


Wiersze tomu Krąg ochronny (2018)

Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska – Pięć wierszy
QR kod: Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska – Pięć wierszy