Retardacja

Mógł mnie mieć.
Calutką.
Jak Pan Bóg, który stworzył i pokręcił
dwa razy
palcami, wąsem, wskazówką.
Byłam dla niego i śmiałam się z nim. Ja i moje szalone
elan vital. Byłam dźwięczna jak on
i wszystkie kieliszki w restauracji,
wszystkie komórki i spięte kluczyki, pobrzmiewające w neurotycznym pośpiechu
kochanków,
otwierających wspólne drzwi.
Niestety, tego dnia nic nie zdawało się proste.

A Chronos w kapeluszu
rzuciwszy tabakierką
wypuścił dym i odszedł
mordując nas przed przerwą


Tamara w zielonym

Isadorze Duncan

Przecinają się bieguny w jednym punkcie stałym
tworząc oś należną sobie, symetrii i pięknu
mówisz chociaż dotknąć ciebie zawsze było jakby
zderzyć myśli spazmatyczne na ulicach lęku

w tym zderzeniu byłeś zawsze niewinny a światło
mknęło do mnie jak Tamara w zielonym Bugatti
nie prosiłeś odwróć szyję kochana inaczej
na tej pętli szal cię ściśnie
i zdusi od napięć

w jednej chwili, która była malarsko przejrzysta
zrozumiałam twą zmienność stałości, lecz na nic
koło życia wstrzymane jak taśma na szali

(przez życie wkręcony
agonalny szalik)


Od słowa do słowa
las przestaje płonąć

gleba żyzna
idę

potwierdzić znaczenie

tego co w popiele
i z popiołem

duszę w popielniczce
oznaki dystansu

między tobą a mną
coraz lżejsze

kłęby
liści

milczę nadszelestnie

rano bucham w sza-dzi

Joanna Gładykowska – Trzy wiersze
QR kod: Joanna Gładykowska – Trzy wiersze