Patrząc przez okno
policzyłem wszystkie rude dziewczyny. Dwa razy
miałem zawroty głowy. Uspokajasz. Kupiłaś baterie
do ciśnieniomierza, pigułki i gazetę
na poprawę samopoczucia. Czytam kolumnę sportową;
nie mogę ruszać się i wyglądać
jakbym miał dziesięć lat mniej. Wiek można rozpoznać
po numerze PESEL i ilości płytkich oddechów. Przez kilka minut
będę pocierał łokcie ze zdumienia; słuchał
przyspieszonego bicia dzwonów. Mówisz „spróbuj wyjść”
a przecież za drzwiami też nic nie ma.
Liczby proste i złożone
Nie czuję zapachów. Dlatego nie pożądam
twoich wymówek. Jestem staroświecki jak człowiek, który pyta
„co z tą Polską?”. Dawniej była sypialnią, lodówką, łazienką;
mistrzostwami świata. Oglądaliśmy je układając głowy
na jednej poduszce. Teraz myjemy ciała dwa razy
w tygodniu. Nie używając mydła. Wystarczy słowo
na niedzielę, odprawa raz w miesiącu. Dotykasz,
chociaż zastanawiasz się czy kupiliśmy papier ścierny.
Wspominam bramki, które Zibi strzelił na mundialu. Twój smak
zatarł się w pamięci.
Animus
Carl Jung stworzył koncepcję i nie podejrzewałby,
że zerkając na kobiece biodra, będę myślał o bliznach
po urodzonych dzieciach. Pobudzają mnie
bardziej, niż wypity po wieczornym treningu red bull.
Patrząc wstecz nie przypominam sobie błędów,
jedynie anomalie, dyskusje o ego. Takie jakie akceptowałaś,
(a w każdym razie tak mi się wydawało),
kiedy, niczym amatorzy mocnych wrażeń, uzgadnialiśmy
w którym hotelowym pokoju spędzimy noc
albo resztę życia. Ten „cień” to jakaś ściema. Od kiedy cię nie widuję
pobudzają kawa, papierosy i tabletki psychotropowe.
Pozostaję idealnym mężczyzną. Nawet wtedy, gdy zasypiam
na dywanie.
Poszerzasz znajomość języków obcych
jak poczucie własnej wartości. Ile kobiet
powinieneś dodać do listy osób, zapomnianych
po jednej nocy? Wyrzuć klucz,
może złapie go tamta brunetka,
po trzech drinkach proponuje
wycieczkę pod prysznic
o poranku. Na jej ciele odnajdziesz
ślady mężczyzn, z którymi wierciła się
na blatach stołów lub siedzeniach samochodów.
Opowie o zranionych ssakach. Czekają
w dusznych pokojach na miękkość warg,
smak stwardniałych brodawek. Z wielu miejsc
wychodzą tylko raz.
Niespokojnie.
Nauczyłeś się doceniać
rzeczy wspólne. Pospolite chowasz
pod szafą, owijając w pognieciony papier.
Na co dzień nie patrzysz na okoliczności,
szukając mniejszego mieszkania ( dla ciebie
i jej szczoteczki do zębów ).
Posiada także psa, byłego męża, dwoje dzieci
(nie noszą podwójnego nazwiska). Zapominasz imiona
ich ulubionych bohaterów. Masz prawo
opowiedzieć swoje historie. Przekręcą,
zszargają, wyśmieją na spotkaniach
z kimkolwiek. Przeczytałeś o Alzheimerze. Łatwiej
usprawiedliwić chwile nieobecności, niewiedzy,
wolności; na którą godzisz się, gdy wychodzi,
pytając w myślach „kiedy do cholery dasz klucz?”
Tymczasem w jej sypialni nowe łóżko.