dom zły
krzyk rozpaczy zachlapał obrus
pogardą zakurzone sprzęty meble i podłoga
zaczęły szeptać przestraszone
że trafiły do złego domu
dzieci nazbyt uśmiechnięte
łatały dziury w ścianach
grzecznym potakiwaniem
nie było tu beztroski
wszyscy byli czujni na dźwięk czajnika
z wodą zaczynającą wrzeć
guma
niepewność ślizga się po skórze zamienia oddech w pajęcze nici pnące się po włosach plecionych roztrzęsionymi dłońmi związanymi spojrzeniem z pobliskiej ciszy zastawionej na nią z jej winy jak to zawsze mama mówiła że trzeba uważać z gumą do żucia wplącze się tak że tylko nożyczkami poradzi a potem będzie wstyd płochliwie lustruje ton głosu bo przypomina jak czyszczono buty przez godzinę przed mszą bo to najważniejsze i świadczy o człowieku
pudełka
posiadamy wybór pudełek czczonych zatwierdzonych które z nadzieją zakładamy by zyskać w oczach cudzych i swoich obnosić się szczególnie przed braćmi równie skutecznie wciśniętymi osiągającymi sukces dopasowania chwalimy się jak dobrze nam poszło machamy ocalałą dłonią na podcięte nogi spiłowaną głowę oderwaną rękę podkreślając że nie było tak źle na prawdę nic się nie stało dało się przeżyć a teraz za to och leżymy jak ulał ludzi bez pudełek i poświęceń ciała tępimy zaciekle zawstydzamy prosimy cierpliwie by wybrali sobie wreszcie coś i się dostosowali by nie drażnili do stu diabłów widokiem kończyn długich i głów krągłych nie denerwowali umęczonych w pudełkach swoją całością szczęśliwie zaabsorbowani i wykończeni obróbką siebie i najdroższych braci umiemy nie patrzeć a nawet zapomnieć o własnym bólu żalu i tęsknocie za bezcennym swoim ciałem utraconym
ryt
nie radzę sobie z mrówkami wchodzą mi do oczu mam pełne kieszenie zrób coś nasmaruj drzewa ja muszę iść napiszę jeszcze strasznie mi zimno dziwne że nie mija nigdy nawet jak piszę lewą ręką to oni nie słyszą szukam kamieni w górach tych na talizmany cytryny są słońcami ale trzy kurtki obładowane ciążą mi bez sensu nie ma odpowiedzi w nich chatka na kurzej łapce się przygląda sznury ciągną aż mnie zeżrą chyba łupię smartfonem w pazury zabieraj się stąd dam radę ty szukaj swego