Kobieta nie mogła powstrzymać ziewania. Autobus jak co dzień pewnie się spóźni. Siedziała na przystanku wpatrzona obojętnie w ekran swojego telefonu, co chwilę przeciągając palcem w poszukiwaniu nowych wiadomości ze strony społecznościowej. Nie znosiła poniedziałków ani towarzystwa obcych ludzi, którzy podobnie jak ona czekali na autobus. Starsza kobieta, pod siedemdziesiątkę jak zwykle pojawiła się przed nią. Miała na sobie szeroką spódnicę w kwiatki i tanie półbuty najpewniej kupione na bazarze z chińską odzieżą, a wokół niej unosił się zapach kwiatowych perfum, które kobietę doprowadzał o nieprzyjemny zawrót głowy.

‘Pewnie jedzie na poranną mszę’ – pomyślała kwaśno kobieta.

Czasem spoglądała z ukosa na staruszkę, która zwykle siedziała na skraju ławki pogrążona w lekturze. Paznokcie zawsze miała pomalowane na perłowy kolor, siwe już włosy nosiły ślady kiepsko rozczesanych loków, które pewnie wieczorami nakręcała na wałki, a na kolanach wiernie leżała staromodna, granatowa torebka ze srebrnym zatrzaskiem na jej szczycie.

‘Nie majętna, ale schludna’ – podsumowała kobieta.

Po chwili upiła łyk mocnej kawy ze srebrnego kubka, który był jej nierozłącznym towarzyszem wypraw do pracy. Znudzona widokiem staruszki spojrzała w drugą stronę. Tuż przed budką przystanku, stał mężczyzna, który najpewniej zbliżał się do czterdziestki. Z twarzy nijaki, tak jak jego czarny garnitur, który był jedynym strojem, w jakim kobieta go widywała. Na szyi miał zawieszoną smycz z kartą, która z całą pewnością była identyfikatorem. Mężczyzna najczęściej rozmawiał przez telefon lub w skupieniu przeglądał coś na swoim tablecie.

‘Korpoludek, który myśli ze jest kimś, a z jakiegoś powodu tak jak reszta szaraczków jeździ do pracy autobusem. Chyba nie wiedzie się mu aż tak dobrze skoro nie doczekał się jeszcze samochodu’- pomyślała z drwiną kobieta.

Znudzona wsunęła telefon do kieszeni marynarki i zerknęła na paznokcie. Wczoraj założyła nowe tipsy i była bardzo zadowolona z efektu. Po chwili rozejrzała się wokół. Jak dotąd nie pojawiła się jeszcze ‘lala’ jak miała w zwyczaju określać dziewczynę, która na przystanku pojawiała się jako ostatnia i z którą miała okazję spędzać najmniej czasu. Kobieta swym wprawnym okiem oceniła, że może mieć nie mniej niż dwadzieścia osiem, a góra trzydzieści dwa lata. Ta osoba szczególnie działała jej na nerwy. Pamiętała jak kilka miesięcy temu przychodziła na przystanek z lekkim uśmiechem. W skrytości zazdrościła jej wtedy tego zadowolonego wyrazu twarzy. Dla większości pewnie ta młoda kobieta wydawała się atrakcyjna. Lubiła się stroić, włosy miała zawsze świeże i ładnie ułożone. Było w niej również coś młodzieńczego.

‘Ta szkapa jak nic nie pamięta swojego ostatniego posiłku i katuje się dla swojego gacha na siłowni’ – myślała wtedy kobieta.

Musiała przecież kogoś mieć. Ze słuchawkami na uszach co jakiś czas spoglądała z uśmiechem w ekran telefonu i szybko odpisywała na wiadomości.

‘Ze też taka jeździ autobusem’ – dziwiła się obserwując dziewczynę, która szybko wspinała się po jego schodkach.

Kobieta z czasem z satysfakcją zaczęła dostrzegać zmiany w wyglądzie dziewczyny. Pamiętała jak jeszcze latem nosiła ona ładne, gustowne stroje, włosy niemal codziennie układała inaczej a wokół niej roznosił się przyjemny zapach perfum. Aż nagle, z dnia na dzień dziewczyna zaczynała wyglądać coraz gorzej. Zmiany na początku trudno było zauważyć. Zaczęło się od mniej dokładnego makijażu, monotonnych strojów, które z czasem ograniczyły się jedynie do czarnej, pozbawionej wyrazu kurtki i ciemnych spodni. Włosy zaczęła zaczesywać w koński ogon zbyt gładki, co spłaszczało jej głowę. Od kilku tygodni dziewczyna przypominała cień siebie samej. Oczy miała często zaczerwienione i podkrążone, cerę poszarzałą, a wokół niej zaczął ciągnąć się nieprzyjemny zapach papierosów.

‘Czyżby kłopoty w raju?’ – zapytała wówczas siebie samą kobieta. Lekko drgnęła na ławce połechtana swoim sarkazmem.

Dziewczyna jakby przywołana przez kobietę po chwili pojawiła się na przystanku. Krążyła w te i we wte, wzdychając na dźwięk otrzymywanej wiadomości na telefon. Po chwili go odebrała. Jej głos brzmiał przejmująco. Kobiecie zrobiło się żal i przez sekundę poczuła wyrzuty sumienia, ze z niej drwi. Dziewczyna była jednym, wielkim chodzącym smutkiem. Do kobiety dolatywały jedynie strzępki słów.

– Ale dlaczego… jak możesz… tak… tak… już nie długo będę…

Po chwili dziewczyna przystanęła. Kiwała wolno głową, choć jej rozmówca nie miał pojęcia, iż ta się z nim zgadza. Podeszła wolno w stronę drogi wpatrzona w ziemię.

‘A już myślałam, ze to ja mam parszywy poranek’ – pomyślała kobieta.

Chciała sięgnąć do kieszeni by wyciągnąć telefon, zrobiła to jednak na tyle niezdarnie, iż kubek, który wsunęła między kolana wyślizgnął się i upadł na ziemię.

‘Ładny gips’ – pomyślała starsza pani na widok wylewającej się kawy. Szybko odsunęła nogi w bok na widok ciemnej strużki parującego jeszcze napoju, który szybko płynął w jej stronę. Kobieta siedząca koło niej burknęła coś pod nosem sięgając po kubek.

Staruszka westchnęła głośno.

‘Nawet nie przeprosi’ – pomyślała urażona, szybko spoglądając na zegarek. Autobus jak zwykle się spóźniał. Miała nadzieje, ze tym razem zdąży przyjechać szybciej do córki, aby wspólnie zjeść śniadanie. Od poniedziałku do piątku jeździła na drugi koniec miasta, aby zająć się dwuletnim wnuczkiem, podczas gdy jej jedyna córka zaharowywała się w fabryce.

Te kilka minut na przystanku i pół godziny w autobusie były przeznaczone na poranną lekturę, której z pasją się oddawała. Ale jak tutaj czytać, gdy ktoś obok robi bałagan, a pozostała dwójka trajkocze przez te swoje telefony. Na mężczyznę spoglądała z łaskawszym okiem niż na dziewczynę. Facet podobnie jak jej dziecko musiał być pracowity, bowiem, od kiedy sięgała pamięcią ten zawsze albo odbierał poranne telefony wyjaśniając coś, jak się domyślała przełożonemu, lub nerwowo stukał w to prostokątne urządzenie.

‘Od samego rana człowiekowi nie dają spokoju’ – pomyślała ze współczuciem zerkając na mężczyznę.

Dziewczyna z kolei trajkotała lub chlipała do telefonu.

‘Robi przedstawienie, jakby nie mogła poczekać i załatwić swoich spraw bez publiczności’ – starsza kobieta pokiwała z niesmakiem wodząc oczami za dziewczyną, która stała na samym krańcu drogi.

I jej uwadze nie umknął fakt, ze od jakiegoś czasu nie wyglądała najlepiej. Choć nadal ładna na jej twarzy rysowało się zmęczenie.

‘To pewnie ten niezdrowy styl życia, o którym tyle się dzisiaj mówi w telewizji’- pomyślała – ‘Młodzi od rana do wieczora pracują, nie mają czasu na założenie rodziny, a w sobotę by wypełnić pustkę, oddają się dzikiej zabawie, alkoholowi i Bóg raczy wiedzieć czemu. Ta pewnie należy do jednych z nich’.

Starsza kobieta chciała już być w mieszkaniu córki. Planowała drugie śniadanie dla wnuczka, cel spaceru, a gdy już położy małego na popołudniową drzemkę obejrzy ulubiony program w telewizji popijając herbatę z miodem. Dni zazwyczaj upływały jej przyjemne jedynie czego nie znosiła to wyczekiwania na autobus w gronie tych postrzeleńców, którzy pewnie nie zdają sobie sprawy z jej obecności.

Ani razu nie usłyszała od żadnego z nich słów powitania lub uprzejmego gestu zastępującego ‘Dzień Dobry’. Owszem, sama również nie paliła się do rozmowy, ale w końcu z nich wszystkich była najstarsza i powinna otrzymywać jakiś wyraz szacunku. Z kobietą, która miała zwyczaj siadać obok niej znała się z widzenia niemal od dwóch lat. Prawdopodobnie była już po pięćdziesiątce. Zawsze nosiła zbyt krzykliwy makijaż, a krótkie włosy nawet przy silnym wietrze pod naporem lakieru do włosów nawet nie drgnęły. Staruszka odczytywała swoją sąsiadkę z ławeczki jako wulgarną i z całą pewnością agresywną. Zawsze miała chmurne spojrzenie i niezadowoloną minę. Jej postawa i lekka nadwaga sprawiały wrażenie, że kobieta wyglądała groźnie.

‘Nawet jeśli ma jakiś znajomych, to pewnie się jej boją i za plecami obgadują. A ja od niej oczekuje jakiejś kurtuazji’-podsumowała staruszka spoglądając na kobietę, która wycierała dłonie chusteczką nawilżającą.

Kobieta po chwili wstała i ruszyła w stronę kosza na śmieci, który stał za mężczyzną wpatrzonym w ekran tabletu. Mijając go otarła się o jego ramię przez co drgnął poirytowany, mierząc ją spojrzeniem.

‘Co za baba’ – pomyślał.

Odprowadził ją surowym wzrokiem na miejsce, na którym siedziała. Zawsze go drażniła, choć nigdy nie odezwała się do niego słowem. Zwykle siedziała jak głaz na ławce pod budką i znudzonym wzrokiem przeglądała facebook’a.

‘Pewnie przechodzi menopauzę’ – zakpił w myślach i aby  jeszcze bardziej dociąć kobiecie dodał- ‘Złoże się, że jest rozwódką’.

Rzadko zaszczycał swe myśli rozważaniem nad ową kobietą czy też starszą panią, która również każdego dnia pojawiała się na przystanku. Do owej staruszki nie miał jednak tak negatywnego nastawienia. Gdy na nią z rzadka spoglądał myślał raczej o swojej babci, która ubierała się i ruszała w podobny sposób do niej. Jednak nie wiele interesowała go ta osoba. Nigdy nie zastanawiał się czym owe kobiety się zajmują i jaki jest cel ich codziennych podróży. Miał ważniejsze sprawy na głowie. W firmie, w której pracował, szykował się awans i myśl o jego zdobyciu niemal całkowicie go pochłaniała. Chciał za wszelką cenę się wykazać i zdobyć uznanie szefa. Dlatego też, od jakiegoś czasu nadprogramowo zajmował się sprawami administracyjnymi przed rozpoczęciem pracy. Często zostawał po godzinach by polepszyć swoje statystyki i miał nadzieje zostać zauważonym w grupie, z którą pracował.

Jedyną osobą, która przykuwała jego uwagę każdego poranka była dziewczyna, która na przystanku zjawiała się, jako ostatnia tuż przed pojawieniem się autobusu. Dziś transport znacznie się opóźniał toteż miał okazję dłużej się jej przyjrzeć.

‘Zapuściła się’- stwierdził wbijając wzrok w dziewczynę, która stała odwrócona do niego plecami tuż przy jezdni – ‘A jeszcze latem wyglądała tak obłędnie, ale z braku laku…’

Mężczyzna uśmiechnął się rubasznie pod nosem. Od kiedy zobaczył dziewczynę po raz pierwszy, zastanawiał się, kim musiałby być lub jak wyglądać, aby przykuć uwagę kobiety takiej jak ona. Podobała mu się. Była bardzo ładna. Figurę miała zgrabną i smukłą. Obecnie też niewiele jej brakowało, gdyby nie ten brak makijażu i dziwna energia, która z niej emanowała. Od kiedy zaczęła wyglądać nijako, mężczyzna w pewnym sensie zyskał trochę pewności siebie. Wcześniej zdawał sobie sprawę ze swoich niedostatków. Miał bowiem niezdrową cerę i wiecznie podkrążone oczy od długich godzin spędzonych przy monitorze komputera. Słabo tez sypiał myśląc notorycznie o pracy.

‘Jeszcze kilka miesięcy temu nie miałbym u niej szans, a teraz? Kto wie? – podrapał się powoli po lekkim zaroście.

Tego ranka zaspał i nie miał czasu się ogolić. Tak naprawdę nie miał czasu na wiele rzeczy. Nie pamiętał, kiedy po raz ostatni był w domu rodzinnym czy spotkał się w sobotni wieczór ze znajomymi. Praca spowodowała, że jego i tak wąskie grono znajomych znacznie się skurczyło. Coraz rzadziej do niego dzwonili czy zapraszali na weekendy. O romansach też mógł zapomnieć. Były dwa epizody z koleżankami z pracy, oba zaczęły się zresztą podobnie, od przedświątecznej imprezy. Trwało to kilka miesięcy i z hukiem zakończyło. Obie jego partnerki były totalnymi desperatkami i pracoholiczkami, które ratunku przed samotnością szukały jedynie wśród mężczyzn z firmy, bo podobnie jak on nie miały czasu na randki ani na socjalizowanie się po godzinach pracy z ludźmi spoza korporacji.

‘Jej facet musi być totalnym dupkiem’ – pomyślał nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Nie widział jej twarzy, ale wiedział ze stoi odwrócona do nich plecami, aby nie mogli dostrzec ze płacze, co rusz przecierała, bowiem oczy.

Mężczyzna westchnął i po chwili wrócił do swoich obowiązków. Kobieta ziewnęła jeszcze raz i wbiła wzrok w telefon, a starsza pani korzystając z ciszy, jaka zapanowała na przystanku wyciągnęła książkę z torebki. Nikt nie zwracał już uwagi na dziewczynę, która stała tuż przy drodze spoglądając szklistym wzrokiem w ekran telefonu. Dziewczyna wstydziła się odwrócić w ich stronę.

‘Będzie widać, ze płakałam’ – pomyślała.

Drgała na każdy dźwięk dostarczonej wiadomości. Nie miała już siły odpisywać. Dzień ledwo się zaczął a ona już była wyczerpana. Spojrzała w lewo i ujrzała w dali majaczący zarys autobusu, który sunął wolno w ich stronę. Jakże nie chciała do niego wsiadać. Tylko wrócić do domu, zakopać się pod kołdrę, płakać i tępo spoglądać w sufit. Z myśli wybił ją dzwonek telefonu. Odebrała. Jej głos trząsł się pod naporem łez i zdenerwowania. Trójka osób na przystanku znów spojrzała w jej stronę. Tym razem obojętnie. Po chwili dziewczyna znów zbliżyła się do jezdni, która o tej porze dnia robiła się coraz ruchliwsza. Mówiła coś do słuchawki jednak szum przejeżdżających aut zagłuszał jej głos, przez co trójka widzów nie mogła wychwycić z rozmowy ani jednego słowa. Po chwili dobiegła ich informacja, ze dziewczyna gdzieś się jednak nie pojawi. Znów spojrzała w stronę autobusu, który zdawał się rosnąć w oczach wciąż był jednak na tyle daleko, aby swobodnie przejść przez ulicę. Dziewczyna pewnym krokiem weszła na jezdnię nie odrywając wzroku z jadącego autobusu i trzymając telefon przyciśnięty do ucha.

W tej chwili, całej trójce wydawało się, że czas znacznie zwolnił. Zapamiętali bowiem niemal każdy detal zdarzenia; brutalny pisk opon, który ocucił ich kompletnie z resztek zaspania, odgłos uderzenia i widok dziewczyny, która pod jego wpływem leciała do przodu niczym szmaciana lalka. Jej ciało bezwładnie opadło na jezdnię. Po wszystkim przez sekundę zapanowała głucha cisza, która wwiercała się w ich uszy. Czas stanął w miejscu. Dziewczyna leżała bez ruchu na jezdni, z szeroko rozłożonymi nogami. Twarz miała zwróconą w ich stronę, a jej oczy pozostawały otwarte.

Dopiero po upływie kilku chwil na ulicy zapanował chaos. Trójka osób zdawała się tkwić w zawieszeniu przez dobrą minutę nie mogąc zrozumieć co się przed chwilą stało. Kobieta zakryła usta, a starsza pani krzyknęła. Siedziały niczym sparaliżowane przez parę sekund. Jako pierwszy z szoku wyszedł mężczyzna, który nie wiele myśląc wbiegł na jezdnię. Rzucił jedynie zdawkowe spojrzenie na auto, które potrąciło dziewczynę i szybko się nad nią pochylił.

‘Boże, co teraz? Czy powinienem ją ruszać? – wodził po niej przerażonymi oczami.

Nie pamiętał nic z zajęć z udzielania pierwszej pomocy. Po chwili zdecydowałby odwrócić dziewczynę na bok, jednak jego ciało drgnęło do tyłu na widok niemal czarnej cieczy wypływającej z jej głowy. Spojrzał w jej duże i piwne oczy. Kiedyś bardzo mu się podobały, teraz zamarł na ich widok. Nie wyrażały nic, zdawały się martwe. Instynktownie chciał uciec, a pustka, jaka emanowała z ciała leżącego bezwładnie, na wskroś go przeraziła. Choć dziewczynę z przystanku znał już od jakiegoś czasu, czuł, iż jest to teraz ktoś inny, obcy, zdawało mu się niemal ze widzi ulatujące z niej życie. Zjeżył się ze strachu na samą myśl, że dziewczyna prawdopodobnie umiera tuż przy nim.

– No, na co panie tak czekają? – wrzasnął kierując wzrok na kobiety z przystanku, które stały przy jezdni – Niech panie dzwonią po pogotowie do jasnej cholerny!

Kobieta ze zdenerwowania nie mogła wyciągnąć telefonu z kieszeni. Jej pulchne dłonie całe się trzęsły. Nie mogła uwierzyć w to, co się wydarzyło. Cały ruch na drodze zastygł, żadne z nich nawet nie spojrzało na autobus, który gwałtownie zatrzymał się tuż przed przystankiem. Wokół zrobiło się głośno, jednak odgłosy dochodzące do nich zdawały się przytłumione jakby wydobywały się z jakiegoś wnętrza.

– O Boże! – zawodziła staruszka.

– No i czego pani tak lamentuje? – fuknęła kobieta drżącymi rękami wystukując numer w telefonie – Niech pani mu pomoże!

– A co ja mogę? Boję się tam nawet podchodzić! – szlochała kobieta – Biedna dziewczyna!

Kobieta posłała jej zirytowane spojrzenie. Rozmowa przez telefon zdawała się jej wiecznością. Starsza pani była dla niej w tym momencie bezużyteczna, toteż szybko podbiegła do mężczyzny, który nadal kucał przed dziewczyną. Na drugiej stronie ulicy, tłumek gapiów powiększał się z każdą chwilą.

– Ambulans zaraz tu będzie! – powiedziała próbując unormować oddech – Co z nią?

Mężczyzna pokręcił głową na znak niemocy. Kobieta dostrzegła, że stoi on w kałuży krwi, która w jej oczach cały czas zwiększała swoją objętość. Przypominała kawę, którą rozlała niemal przed chwilą.

– Boże…- krzyknęła przerażona – Tyle krwi, to nie wygląda dobrze! A przecież ten facet nie jechał tak szybko!

Żadne z nich nie interesowało się kierowcą, który tkwił w szoku w swoim aucie. Niewiele interesował ich też tłum gapiów czy dźwięk klaksonów wydobywający się z samochodów, które mnożyły się na ulicy. Teraz cała trójka nerwowo wyczekiwała przyjazdu pogotowia. Mimo, że żadne z nich nie chciało patrzeć na leżące bez ruchu ciało, nie potrafili oderwać od niego przerażonego spojrzenia. Nie mieli pojęcia jak dziewczyna się nazywa, gdzie mieszka, ani z kim się skontaktować w jej sprawie. Znajomi z widzenia, którzy na swój temat snują jedynie domysły, teraz w myślach zaczęli zadawać sobie podstawowe pytania na jej temat, które wcześniej nie przychodziły im do głowy.

– Biedactwo – chlipała starsza kobieta – Co za drań spowodował, że w ostatniej chwili weszła tak na jezdnię.

– Czy widziały panie gdzieś jej telefon? – zapytał po chwili mężczyzna.

Cała trójka zaczęła rozglądać się wokół.

– Na pewno leży gdzieś na poboczu – stwierdziła kobieta ruszając na drugą stronę ulicy wodząc oczami po jezdni.

– Po co panu jej telefon? – zapytała staruszka ocierając łzy.

– Może powinniśmy się skontaktować z osobą, z którą rozmawiała? – zastanawiał się mężczyzna.

– To nie nasza sprawa – pisnęła staruszka – Ja nie czuję się na siłach, żeby kogokolwiek powiadamiać o tym, co się stało. To robota dla osób z doświadczeniem.

Mężczyzna podrapał się po brodzie.

– Może, stara ma rację’ – pomyślał.

Kobieta wróciła do towarzyszy stojących nad dziewczyną.

– Nie ma! – rozłożyła ręce w niemocy.

– Nie ważne – powiedział mężczyzna – Policja go znajdzie.

 Kobieta z niesmakiem kręciła głową słuchając zawodzenia staruszki. Czuła się źle na myśl, ze jeszcze przed kilkoma minutami szydziła z tej dziewczyny. Po chwili spojrzała na nią ze współczuciem.

‘Nawet, jeżeli to przeżyje, najpewniej skończy jako warzywo’ – myślała w duchu.

– Żeby tylko przeżyła – szepnął jakby do siebie mężczyzna.

żałował, ze nigdy nie zdobył się na odwagę, aby do niej zagadać. Czuł, że to jest ich ostatnie spotkanie. Myślał o tym, że dziewczyna tego dnia nawet na niego nie spojrzała. Może właśnie dzisiaj, widząc go przez chwilę by się uśmiechnęła, powiedziała krótkie ‘hej’, może nie ruszyłaby tak pewnym krokiem w stronę jezdni? W jego głowie pojawiały się różne scenariusze, a przecież tak naprawdę nawet nie poznał jej imienia.

‘Zmarnowana szansa’ – pomyślał.

Czuł się beznadziejnie, zwłaszcza w momencie, gdy jeden z policjantów, który pojawił się wkrótce na miejscu zdarzenia, zaczął zadawać podstawowe pytania. O ile ze zrelacjonowaniem całej sytuacji nie miał problemu to wszelkie pytania dotyczące dziewczyny pozostały zagadką. Ludzie z przystanku, którzy znali się z widzenia byli sobie totalnie obcy.

Po kilku minutach patrzyli bezsilnie jak ratownicy ostrożnie układają ciało dziewczyny na noszach. Przyglądali się w milczeniu jak kałuża krwi znika pod naporem silnego strumienia wody. Za dwa kwadranse, ślad po dziewczynie zniknie i wszystko wróci do normy. Tak jakby nigdy się tam nie pojawiła. Naoczni świadkowie, będą wspominać to zdarzenie przez pierwsze dni ze współczuciem i trwogą. Będą lamentować nad młodym życiem, które na ich oczach tak brutalnie dobiegło końca. Z czasem będą coraz surowsi, stwierdzą ze dziewczyna nie była wystarczająco ostrożna, że prawdopodobnie była pod wpływem leków albo jakiś używek, a może nawet chciała się zabić. Opis poranka stanie się chłodny i pełen domysłów.

 Ambulans odjechał pozostawiając za sobą złowrogi odgłos syreny. Ludzie stojący na skraju jezdni, zaczęli wolno odchodzić lub przeglądać zdjęcia, które zdążyli zrobić. Tłum z wolna zaczął się przerzedzać. Samochody zaczęły wolno sunąć do przodu, aż w końcu na przystanku zapanowała cisza, ta sama jakiej trójka zwykle doświadczała wczesnym rankiem. Było już zupełnie widno. I nikt nie miał pewności jak długo tutaj stoją. Pierwsza ocknęła się staruszka, która spojrzała ze zdenerwowaniem na zegarek.

– Boże, co ja teraz pocznę? – krzyknęła – Co z moją córką i wnuczkiem? Nawet nie wiem, czy biedactwo wyszło do pracy.

Kobieta stojąca obok niej zmierzyła ją wzrokiem.

– Może pani zadzwonić z mojego telefonu i się dowiedzieć – odparła po chwili – Zapytam kierowcę autobusu czy możemy za chwilę ruszać. Jeżeli nie zamówię dla nas taksówkę.

– Bardzo pani miła – odparła staruszka uśmiechając się do niej z wdzięcznością.

Mężczyzna szybko spojrzał na zegarek. Musi zadzwonić do szefa. Ten na pewno zrozumie sytuację. A kto wie, może nawet ta tragiczna sytuacja zapunktuje na jego korzyść w firmie? Po takim zdarzeniu mimo wszystko ma zamiar pojawić się w pracy. Uśmiechnął się do siebie na myśl o tym, ze najpewniej dziś będzie składał relację z całego zajścia całej grupie podczas przerwy obiadowej. To na pewno zrobi wrażenie.

Po dłuższym czasie kobieta podeszła do nich z niezadowoloną miną. Na autobus nie ma co liczyć, trzeba zamówić taksówki. Byli zgodni, że odjadą z tego miejsca osobno. Nikt nie był w nastroju do rozmowy, tak naprawdę wydawali się zmęczeni tą niespodziewaną interakcją między sobą dzisiejszego poranka. Dziewczyna szybko wyparowała z ich głów. Cała trójka nerwowo spoglądała na zegarki czekając na transport i w myślach reorganizując resztę dnia. Gdy auta podjechały na przystanek, bez słów pożegnania wsiedli do samochodów i odjechali w milczeniu.

Paulina Krzyżaniak – Ludzie na Przystanku
QR kod: Paulina Krzyżaniak – Ludzie na Przystanku