Być może należało iść

W domu jestem i nigdzie się nie
wybieram. Miałem jechać iść ale zostałem.
W domu na górze.

I tutaj jakże się staram
bo przecież staram się dla kogoś
po coś w celu.

Aby się nie pomylić ćwiczę
śmierci i zmartwychwstania
ćwiczę

jeszcze nie zdobyty nie podbity ale
ranny już i już krwawiący
uczę się głodu.

Czekam aż mnie przyjmie
ten dom.


44

Teraz ukryć się
albo dołożyć słowo
do historii sprzed lat

skoro zamiast uścisku świat
skreśla nas na wejściu a magiczne
czterdzieści cztery ma już swój odwrót.

Słowo za słowo. Wojna
przeciw wojnie. Niczego nie można
mieć na wyłączność. Nikogo
nie można mieć na własność.

Spopielała noc na dobranoc.
Coraz wonniejsze sny. Zetlałe
czterdzieści cztery.


Ostatnie dni lata

Dopomóż świetle! Powietrze miauczy
od pyłu pełne. I zimnych głosów żer wokół.
Powolne cienie.

Przede mną nikt. Za mną nic.
Wolne cienie.

Pozwól światłu na jeszcze
jeden krok obcy
tonie!


Sumienie

Wstaw się
za mną.

Niechaj
się przejaśni
wyjaśni.

Rachunek
wystaw później
niż zwykle.


Origami

Potajemnie i po cichu.
Znienacka. Bez wątpliwości
czy zbędnych pytań. Zawzięcie. Przeciw
bolesnym ranom. Duchom złym
oraz przepowiedniom.

Miłość czynić od nowa.


Introdukcja

Włączyć światło o czasie
by mówić z czasem głosem jasnym
i przejrzystym

w świetle być słyszalnym w swoim
czasie zrozumiałym gdy przyjdzie czas
na światło

by nie być przegranym
z czasem.


*Prezentowane wiersze pochodzą z przygotowywanego do druku tomu wierszy Noc czerwi.

Tomasz Hrynacz – Sześć wierszy
QR kod: Tomasz Hrynacz – Sześć wierszy