Sztuczka

Przewinęło się kilka klisz – mówił fotograf ustawiając Cię do dowodowego
zanim zdążyłeś zgubić plastik w wieku potencjalnie młodym, a już utajonym.

To czeka każdego – odpowiadałeś skupiony przed błyskiem flesza, zbierając
siły na niemrużenie. A miał stać się nagle, w małym pokoju, gdzie dwóch

odgrywa przyszłość. Bez podpórkowych luster, wody i światła spowiedź
oka skupiającego się na oko Twoje zanim wywołane do odpowiedzi

na pytanie: czy już? Gubić się w myślach, że oto budzisz się bez dowodów
w grze przebłysków, ustawiony na krześle barowym w ciemni licząc,

że nie pierwszy raz byłeś
nie tam, gdzie trzeba.


Baltica II

Nocnym autobusem pojedziesz na bilecie droższym, specjalnym,
ale nie zapominaj, opłaci się Tobie bardziej.

Mówią często ostatnie, kpiąc tak, bo wiedzą,
że to pierwszy wybór. I nie ostatni też wiem, raz

zanim przesiądziesz się w taxi zważywszy na tłok:
Światy równoległe przecinają się w nadwoziu, które

trzyma kilkutonową mieszankę zdrowych nerek z opuchniętą wątrobą.
W rytmie disco-pitupolo o Ojczystej i miłosnych potuptań klubowych

w chwilach uniesienia; Języka Jeżyka byłbyś się pozbył
najchętniej nożyczkami Peggy Blomquist, widząc

trzeźwymi siłami swojej nieugiętości w postanowieniu.
I miałbyś nie lada dylemat, czy właśnie nie o to chodziło:

nocnym autobusem jechać na bilecie droższym, specjalnym,
wiedzieć co nie robić, o czym mówić, o czym pisać w krótkich

wiadomościach tekstowych; do mamy, do luby, szefa żony;
przypadkiem nie załączając wyeksponowanego karnego ka!

Wierz mi lub mniej. Tyle dzieje się wokół; emocji niechaj

zaniecha ten, kto pierwszy zrzyga się kierowcy na szybę.
I dumnie przeprosi, że posprząta zanim zostanie

wyrzuconym bohaterem niezadowolenia czterdziestu
roznocników w konfesyjnej grupie wsparcia.

Nie mieszaj się w rozładowywanie własnych napięć,
poczyń refleksje. Tupnij nogą i krzyknij:
Kto nie skacze ten z Kaczyńskim!
Poczuj się ważny i mocny

w gębie jedyny kontroler, co sprawdzi
kto wywinie jaskółę i nie posłucha.

Wystarczy wysiąść i wsiąść
do byle jakiego. Z resztą;
Samotność jest wtedy,

kiedy każdy nocny
jest dobry.


Zasiewanie chmur

Nie zło nas wzięło, a dobro zlękło.
Mieszkaliśmy sobie po części w siebie
zapatrzeni. Tak, jak się spogląda na burzę
w przytulnym pokoju i czeka na błysk, tę
milisekundę, żeby nie wiedzieć kiedy zagrzmi,
ale wiedzieć, że zagrzmi. Aż oddali się i przybliży
nas po dobroci.


Smartpolska

jest wszędzie. Gdzie się nie obejrzysz tam wsunięta
ręka do kieszeni po nóż. A to Ona tylko przejęta i wściekła
powoli masuje udo docierając tętnicę. Historie połączeń
streszczają każdy ruch. Twój problem, że świat
pięknie nam się zminiaturyzował. Na wyciągnięcie masz
Budapeszt, Czechosłowację i Damaszek. Bliżej
do śmierci na koncercie niż we dwoje w łóżku.
Za kilka lat to będą widoki, obce zasięgi ramion
nie pozwolą być po twojej stronie.
Teraz jedziesz tramwajem do czasu,
w którym sobie przypomnisz, że masz wysiąść.
Obcym jesteś od dawna, a o Polsce wiesz tyle,
co o polityce. Każdego dnia ktoś daje Ci rannego
ptaszka żądnego zemsty. Na swoją zgubę
puszczasz strzałki w eter.


Stępień

Nasze matki wspaniałe i głupie. Były
sobie towarzyskie jak mecze piłkarskie.
Bez czerwonych kartek grały na remis.
Ale w końcu ktoś musiał przegrać albo
podłożyć się.

Oj, po sąsiedzku to nie sztuka.
W małym miasteczku to nie sztuka.
Za nic, to sztuka umrzeć i przekonać się,
kto pod kim dołki lał.

Ach, ramię w ramię. Ach, pierś
poparta piersią solidarnie.
Jak głupio musi być po sąsiedzku
umrzeć.

Jak stępień stała, ślepa na metyl
Twoja matka Tomku, w swoim domku.

Patryk Zimny – Pięć wierszy
QR kod: Patryk Zimny – Pięć wierszy