Do Bunina
Iwanie Aleksjejewiczu
tak bardzo chciałabym być pańską kochanką
ojej jak to brzmi
przecież nie mogę być pańską kochanką
skoro nie jesteśmy nawet na ty
chciałabym jak pan rozumować oczami kochać oczami
płynąć za pana spojrzeniem
tylko jak pan jest nie do podrobienia
i dawno już nie żyje
Iwanie Aleksjejewiczu ile ja widziałam pól śpiących nad ranem
gdy na rowerze objeżdżałam jasne wstęgi ścieżek rozrzucone tu i ówdzie
ile kogutów widziałam jak z płaczem na parapecie siadałam
bo rodzice na lizaka nie mieli no tragedia
proszę pozwolić ukryć się choć w pana rękawie albo
już wiem w zakamarkach krawata
z krawatem pewnie pan się nie rozstawał
gdy walczył z partią rządzącą
i z nostalgią wspominał czasy dobrego wychowania i wrażliwości
ale czy pan potrafi zdjąć krawat z tej pańskiej pięknej poezji
czy potrafi pan stać nagi
pan jest taki elokwentny zakochany w opisach przyrody
widzi pan też kocham szczegóły
i wcale mnie nie razi pański język
szanowny panie
wulgaryzacja teraz nie z tej ziemi
przyznaję nieśmiało
że nieraz w koprolalię wpadałam
sobie wybaczyłam ale czy pan potrafi wybaczyć
Iwanie Aleksjejewiczu niech pan pozwoli
kochać się w małym bukiecie mleczy
porzuconym w rowie przez przez Boga
niech pan pozwoli już się nie droczy
proszę podać rękę
skoczymy z tego urwiska w morze słów
Po tamtej stronie
jesteś cicha i nudnawa
ale gdy tam się spotkamy
i będą mnie prosić
do tańca różni mężczyźni
w tym twój mąż
zdobędziesz się na odwagę
i spoglądając na mnie
powiesz głośno
co to za kurwa
Śrubka
dziękuję że pozwoliłeś pisać
wtedy wylewałam czerń
i weszło we mnie więcej światła
to prawda zakochałam się w tobie
ale przyznaj też zawiniłeś
mogłeś mnie nie wkręcać jak śrubę
już zapomniałeś że ostatnią wiertarkę
zabrała ci żona tuż przed rozwodem
nie ma jak stary sprawdzony sprzęt
ja nie rozumiem jak mogłeś
dać się tak oskubać
ale żeby wiertarkę zgarnąć
cóż za chciwość co za impertynencja
nie wiedziałeś że
te współczesne sprzęty to popelina
teraz milczysz
choć pociesza fakt
że milczenie jest złotem
ale żeby ani słowa
ani jednej ukochanej kropki
ostatecznie miło być
tak obdarowywaną przez faceta
a na odległość kilkuset kilometrową
to dopiero jest fenomen
Głośno potem cicho
oni to lubili szybko głośno potem cicho
już po jak nietypowa kobieta zazwyczaj
pożyczałam macha
po czym odwrócona do ściany
szybko zasypiałam
albo gdy nie chciałam się spóźnić na pociąg
miałam kilkanaście sekund na orgazm
więc akcja musiała być natychmiastowa
czasem życie bywa inne niż stosunek
ile ludzi ma życie tak pozbawione sensu
głośno mówią krzyczą
szlag trafia głębię
teraz na starość jestem ubrana
od szyi w dół codziennie
to mój listek figowy
Ufo
zadzwoniłeś do mnie och jak miło
myślałam że wyznasz miłość
a ty powiedziałeś że nie chcą cię wydać
nie wiem czy te tłumaczenia mają sens
skoro tak mało płacą i nie stać cię
na hotel żeby się ze mną przespać
nie podobasz mi się specjalnie
jednak wyobrażam sobie czasami
jak zwiedzamy warszawską starówkę
potem leżymy w oddzielnych łóżkach
i długo rozmawiamy o poezji
ja w tej śmiesznej piżamce z łabądkiem
ty w bokserkach z przeceny w prosiaczki
w sumie ciekawy z ciebie facet
przypominasz mi tego policjanta
z irokezem w zielonych trampkach
którego spotkałam w skansenie latem
pracownicy supermarketu się przerazili
bo takiego irokeza oraz zielonych trampek
w sklepie jeszcze nie mieli
piszesz jeden ze swoich wierszy
czytam ten z ironią w tle polityczny
i przychodzą smutek i żal
za tę mizerię życia za ten hotel
na który nie masz pieniędzy
i za noc niespełnioną do końca życia