Umowa śmieciowa
Kiedy nastał poranek dnia siódmego
Bóg nie trudził się już stwarzaniem świata.
Ten, który go zatrudniał wymówił mu posadę.
Plenum ostateczne
Pies ogrodnika strzeże elektrycznego pastucha. Odbita w lustrze
lewa ręka jest prawą. Nic nie powinno istnieć na opak, nie można
odwracać porządków: najpierw wymiotować, potem jeść to żarłocznie.
Elektryczny pastuch więzi ogrodnika. W ogrodach
koncentracyjnych ludzie plenią się jak kolczasty drut.
Wycieczka Auschwitz-Birkenau
Szlauchem obmyć ludy z krwi na rękach
gdzie osiadła jak rdza. Ryczą jak zwierzęta
w zagrodach gęstych od łańcuchów i drutu,
żeby dać gardła na zawołanie panów
w smoczych futrach. Gdybyś urodził się
bydlątkiem w boksie przemysłowej hodowli
albo w rzeźni i został zaszlachtowany, a po śmierci
pozbawiony szacunku jak próżniowo zafoliowane
prosię, „produkt delikatesowy idealny
na uroczystości rodzinne i imprezy firmowe”.
„Krok 5 – kroimy tułów prostopadle do kręgosłupa –
wzdłuż żeberek. Składamy na półmisku
na zgiętych nóżkach”.
Niebo poetów. Bóg się raduje?
Człowieka ze stopami zanurzonymi w stygnącym betonie pożegnaj wylewnie. Nie myśl wtedy o płynącym po niebie obłoku rozprutym przez kościelną wieżę, z którego wypadło wielkie nic, maciupeńkie ludzkie truchło.
Piekło poetów. Bóg się sroży?
Boże, coś Polskę uczynił ojczyzną poetów z rządem dusz na uchodźstwie, przez co stali się dla niej garbem wypełnionym helem.
Garnitur świata
Świat najdalej pojutrze utraci twarz. Byłaby to dla
ludzkości potwarz gdyby nie to, że tracił ją już po wielokroć.
Ile miliardów razy wschodziło nad nim Słońce,
żeby zajść za nieboskłonem z palącego wstydu?
Oto człowiek, który uważa, że skoro triumfalnie przeorał
kastetem oblicze Ziemi, należy do uprzywilejowanej kasty.
Oto pies, który śnił, że służy najwyższemu bogu,
dopóki z miłosnego skomlenia nie wyrywały go salwy petard.
Oto prosię z łona matki pakowane przemysłowo.
Oto próżnia, dająca się wypełnić jedynie kosztownym złomem.
Oto pępek, z którego wywodzi się wszelki występek.
Oto nędza, z której powstaje tego świata przędza.