Szczęściodoły
Śnieg w ciągłym ruchu brunatnieje.
jak domy z drewna po obu stronach
drogi. sosnowy dywan, zatrzymany
czas, stajnia. tam gdzie ogień, tam
miłość, gdzie ogień, tam nagość.
dym. co noszę w sobie, co kołyszę –
innych ludzi, innych ludzi wyobrażenie
moje, innych ludzi oczekiwanie moje,
zakłamanie? biały i czarny – dwa kolory,
dwa punkty widzenia, jedno źródło
– ujście wieloramienne.
W towarzystwie Piotra S.
Zajadam się poezją – gryzę jabłko i czytam,
a że bardziej czytam, zajadam z apetytem.
Deszcz myśli
Deszcz wygładza zmarszczki myśli.
płynie we mnie cisza, odległe smutki,
ptak ze zwichniętym skrzydłem.
deszcz wygładza zmarszczki. myśli
odrywają z ciszy odległych smutków,
jak ptak ze zwichniętym skrzydłem.
deszcz wygładza. zmarszczki myśli
wśród ciszy, odległe smutki niczym
ptak zwichnięte. deszcz. wygładzam
myśli – we mnie – cisza, odległy ptak.
Jest
Jest tylko teraz. spokój, fragmenty radości
w dziecięcym wydaniu. przygnieceni czasem
gnuśniejemy. karuzela z zepsutym przyciskiem
stopu. mdłości i ciągle to samo. i jeszcze raz,
i jeszcze, i jeszcze, jeszcze i … aż zejdziesz.
jest teraz – nie wybiegam już do kolejnych
listów gratulacyjnych, rachunków za czynsz,
czarnych skrzynek. tu jestem – głaszczę
zaspanego kota, śledzę bańki mydlane
na ekranie, uśmiecham się.
Ten dzień
Ten dzień jest jak te pędzące
przez skrzyżowanie samochody,
jeden z wgniecioną karoserią.
staruszek z podstarzałym jamnikiem
na balkonie zrujnowanej kamienicy
łapiący promienie słońca. i ta dziewczyna
o rubensowskich kształtach w kwiecistej
sukience za pośladki. podskoki majowe.
a ty pierwszy raz nie rozpuszczasz się
w bzach, pozwalasz im wzrastać
we własne przestrzenie. przetasowało się
twoje, a może to naturalna kolej rzeczy,
gdy dowiedziałaś się u fryzjera,
że masz płaską głowę.
Wyzwanie
To nigdy nie była wielka love z sal kinowych,
czy marzeń różowo-naiwnych nastolatek.
wżarła się robakiem w środek. dwadzieścia
dwa lata. napisałam ci ponad setkę wierszy,
tysiące dobranoc kochanie, milutkich snów,
i love you, a ty wciąż rozmnażasz lęk.
dobrze, bój się, bądź płochą zwierzyną
w gęstwinie przerzedzonej zimą.
czymże by była bez strachu – mdłą rutyną,
dożywotnią gwarancją bez prawa zwrotu,
głazem narzutowym, niewyzwaniem?
Wiersze pochodzą z tomiku Szczęściodoły – wydawca Księgarnia Akademicka, Kraków 2016, ISBN 978-83-7638-755-0