Lekcja poezji
(śpiew czeskich ptaków)
Dudlidle. Dudlidle.
Ty ty dydellillityty.
Ulije-ulije.
K-sik.
Ty ty dydelilityty.
Djep! Djep! Cirvid, cirvid!
Kyk, kjek. Kyk kjek!
Tyjupli. Tyjupli.
Klo klo klo…
Gu, gu, gu!
Kyry. Kerek.
Tyglic, tygelit.
Psit! Psit!
Kekeke. Kikiki.
Aji! Krkrkr.
Krukrukrukrukru!
Hu.
Gju, gju. Dyjidyji. Kjyv-kjyv!
Hu. Kvojkvi-kvi-kvi!
Hu.
Różewicz akbar
żebracy proszący o datek
testują nasze człowieczeństwo
milcząc ogłaszam swój egzystencjalny upadek
myśl współczesnego człowieka musi się przedrzeć przez huk informacji
na parapecie leży coś takiego
co wygląda jak gówno myszy
nie było żadnej rozmowy która prowadziłaby dokądś
u kresu przegotowanej jaźni
epoka konia dobiegła końca
Dzień dobry
nazywam się,
nazywaj mnie, z
siebie cień,
bez zająknięć
mlaśnięć i klaśnięć,
gdy telegraficzne stop
obwieszcza oczom
koniec klatki
komunikatu i logiki bata,
gdy błysk myśli rozrzedza mrok
a w markowej torbie
parciany wór
Przypis do karaska
na zachwaszczonym stadionie
wspominaliśmy butelkę
umysł zaschnięty w starej epoce
poszukuje źródła w nowej
czasami człowiek jest tak mądry
że mu się język plącze
nie machaj do mnie z topieli
duchu minionego czasu
nie ma przestrzeni miedzy słowami
tylko mrówki maszerują przez mózg
szukaj poezji pod spódnicami
w barze pamięci zwiedzaj podziemia
strażniku własnego popiołu
dym cygara wypełnia wiersz
niebiosa nie milczą
jeśli je masz w sobie