„To ja, Tony”.
Dziś przeczytałem artykuł. ,,Co jest (kurwa) po śmierci?”. Czy słowo ,,kurwa” było wyrazem frustracji z powodu niewiedzy, czy może było odpowiedzią na pytanie?
Uwaga moi drodzy, po śmierci jest ,,kurwa”.
Szczerze powiedziawszy, to chyba chciałbym, żeby tak właśnie było.
Od dawna miałem dość tych religijnych bzdur. Żyj dobrze i bądź zbawiony albo skończysz w szeolu, wśród popiołu, dymu i ognia.
Ewentualnie wyślemy egzorcystę, żeby posłuchał jak cytujesz biblię we wszystkich językach. Już wiedziałem, że umrę i wiedziałem, że biblii cytować nie będę. Mogę co najwyżej odśpiewać kilka psalmów, pieprząc w tym czasie swojego najlepszego przyjaciela.
Spojrzałem kątem oka na nagiego Terry’ego, leżącego tuż obok.
Tak, najlepszego przyjaciela, Terry’ego. Zupełnie nieświadomego Terry’ego.
Nieświadomego tego, że wkrótce trafię do ,,kurwy”.
Zapaliłem papierosa i zaciągnąłem się dymem.
,,Kurwa” to dobre miejsce. Tak myślę. Nikt nie będzie mnie dyskryminował za to, że pragnę faceta.
W ,,kurwie” można kochać kogo się chce. Można nawet się pieprzyć, cytując psalmy i nikt nie powie, że to jest złe.

Stałem nad grobem Tony’ego z kartką w ręku.
,,Pojechałem do kurwy. Nie czekaj na mnie.”
Niemal można było wyczuć jego obecność. Jego ciało, jego myśli.
Tuż po tym jak odszedł, czułem, że mam jego ciało. Że JA jestem jego ciałem.
Że JA jestem jego myślami.
Dlatego nie umiem się martwić. Nie odczuwam jego nieobecności.
Napiera na mnie. Wdziera się we mnie. Brutalnie. Bez pozwolenia.
Teraz czuję go w sobie. Codziennie, bezustannie.
To lepsze niż seks.
ON jest we mnie. Cały. JA jestem w nim.
Nie wiem już, czy to o czym myślę, jest naprawdę tym o czym myślę, czy tym o czym on myśli.
Kto naprawdę umarł? Czy ,,kurwa” naprawdę istnieje?
Chyba nie, jeśli on nadal tu jest.
,,Pojechałem do kurwy. Nie czekaj na mnie.”
Utonę w twoich słowach.
Twoich słowach.
Zostanę zakopany przez twoje słowa.
Utonę i nie wypłynę.
Nasze słowa nie pozwolą mi wypłynąć.
Zostanę zapomniany przez nasze słowa.
Nasze słowa.

Znów, jak każdego dnia wszedłem do swojego domu. Po cichu, prawie niedosłyszalnie. Wszystkie rzeczy były na swoim miejscu. Tak jak je zostawiłem.
Chciałbym zrzucić to z siebie. Ale zrzucając moją inność, zrzuciłbym JEGO.
Wszedłem do łazienki i wskoczyłem do lodowatej wody, która była w wannie od samego rana. Wziąłem do ręki mydło i pumeks. Zacząłem nacierać i szorować ciało aż do bólu.
Chciałem zdjąć to z siebie. Zmyć swoją inność, zmyć swoją samotność, zmyć smutek. Lecz wszystko to zostawało. Nie mogłem się tego pozbyć, nie pozbywając się siebie. Byłem smutkiem, samotnością i innością. Byłem NIM.
Włożyłem rękę po łokieć do wody, dotykając swojego członka.
Czułem jak twardnieje pod moim(jego) dotykiem.
Ta rozpacz, to szaleństwo, które ogarniało mnie po jego odejściu (i powrocie) potęgowało odczuwane doznania.
W akcie samo( choć tak naprawdę nie, bo przecież tu jesteś)gwałtu.
W ,,kurwie”. Chciałbym byś dotykał mnie w ,,kurwie”.
Ty dotykasz mnie tutaj.
Twoja obecność sprawia, że krzyczę.
Inaczej niż kiedyś.
Żyję (nie żyję) z powodu tej obecności.
Dochodzę z twoim imieniem na ustach.
W ,,kurwie” było by łatwiej.

Każdy dzień przeżywam jak inny.
Wstaje, jem podwójne śniadanie, popijając dwiema szklankami soku pomarańczowego.
Już nas spakowałem. Torby czekają przed drzwiami.
Poczekam aż wypalę(isz) ostatniego papierosa z paczki.
Nie powinno być daleko.
Jedna uliczka w lewo, dwie w prawo.
Do ,,kurwy” pójdziemy na piechotę, zgoda?

Lidia Kobierska – Cmentarz skór
QR kod: Lidia Kobierska – Cmentarz skór