dwa ptaki

w moim ogrodzie stoi czerwony stolik nakryty
do połowy białym płótnem. czasem
przysiada na nim ptak spłoszony jazgotem
pobliskiego targowiska. w milczeniu patrzymy
sobie w oczy. obaj mamy

opuchnięte od łez.


historie upadków

czytam historię upadków cywilizacji i czuję się jakbym
w olbrzymiej galerii oglądał stare obrazy
przedstawiające dzisiejszą rzeczywistość. te same
twarze tyranów zniekształcone żądzą władzy
i nienawiścią do zastanego świata. otoczeni
kordonami posłusznych legionistów czują się
bezpieczni i bezkarni. jeszcze
nie wiedzą że zegary historii za chwilę wybiją

ich ostatnią godzinę.


kiedyś II

coraz bardziej przyzwyczajam się do tej chorobliwej
sytuacji i to przeraża mnie jeszcze bardziej. wyłączyłem
budzik. zbyt długo dałem się zwodzić dawanym przez los
gwarancjom stałości i bezpieczeństwa
aż utraciłem dawną czujność. teraz
usuwam ze słowników czas teraźniejszy i zastępuję go
przeszłym lub przyszłym. kryję się za magicznym słowem

k i e d y ś.


list w głąb grobu

Jękły – głuche kamienie:
Ideał – sięgnął bruku—
(Cyprian Kamil Norwid. Fortepian Chopina)

wiesz cyprianie znowu pojawili się barbarzyńcy.
przeglądają kąty w sumieniach
znacząc je moczem i kałem. stare
ideały wyrzucają na bruk
ładują do śmieciarek i wywożą w nieznane.
– tak umierają
wielkie moralne
gabaryty.

wiesz cyprianie może to i dobrze
że fortepian chopina nie doczekał
tych czasów
gdy nowi barbarzyńcy licytują

ze starymi.


marzenie

marzę o ustąpieniu zarazy i o czasie gdy nie będę
już musiał o niej pisać. moje wiersze
tęsknią za opisywaniem lotu ptaka i zapachu
kobiecego ciała spragnionego dotyku. mają dosyć
ukrywania się pod maskami lub w domu
z zaryglowanymi drzwiami w obawie
przed nieproszonymi gośćmi. kupiłem nowe
kalendarze które rozwiesiłem w pokoju. wierząc
że niebawem odnajdę w nich czas

wolny od zarazy.


modlitwa starego joachima

stary joachim modli się: chleba naszego powszedniego
przyniesionego przez życzliwego sąsiada daj dzisiaj
po raz ostatni a jutro zabierz mnie do siebie.
syn w dalekim kraju założył rodzinę. żona z córką
wyjechały na pobliski cmentarz i też nie chcą powrócić.
joachim wychodzi na balkon i uśmiecha się
do mundurowych potwierdzając swoją obecność.
wspomnienia spakowane czekają na bilet. na wieki wieków.

amen


najgorsze

najgorsze skrada się zawsze po cichu. jak kot. nie usłyszysz
nie zauważysz jak wejdzie do twojego domu. z czasem
jego sierść będzie wszędzie. na meblach podłodze nawet
na pościeli. przyklei się do rąk później do jedzenia i do
szklanki z herbatą. zaczniesz się dławić ale będzie już
za późno. zabraknie powietrza i twoje oczy będą
przypominać wyrzuconą na brzeg martwą rybę. wtedy
najgorsze zacznie tulić się do twojej żony i dzieci

opowiadając im bajki na dobranoc.


przerwa w pandemii

krótka przerwa w pandemii. można sobie poprawić fryzurę.
zrobić kilka głębszych oddechów i przysiadów
dla poprawy kondycji. wyskoczyć na kawę do ulubionej
kawiarni lub spotkać się z kumplami w knajpie. oczywiście
nadal obowiązuje odległość dwóch metrów. przy stoliku obok
ktoś nerwowo spogląda na zegarek. za dwie godziny ogłoszą

kolejną turę pandemii.


rewia masek

ludzie zakładają różne maski w zależności od skazy.
takie są standardy. jednorazowe – na konkretną sytuację.
wielorazowe powracają do łask po latach.
wyciągane z zakamarków pamięci gdzie wydawały się
być już zbyteczne. trzeba je tylko odświeżyć i pasują jak ulał
do dzisiejszej rewii. zmieniają się tylko fasony i nazwy
sponsorów. siedzimy z żoną przy kawie. nie musimy

zakładać masek.


śmierci niestatystyczne

gazety przepełnione są statystykami pandemii.
zachłystują się ilością zgonów wyzdrowień
i nowych zakażeń. wszędzie wykresy
i tabele. na ostatnich stronach po cichu
umierają ludzie na codzienne zawały. na zwyczajne
wylewy. czasem po prostu na starość. nieliczeni
zdani na siebie i niepamięć. na cmentarzach
żegnają ich modlitwy

jedynie pięciu osób.


w rękawiczkach

tylko w rękawiczkach. podczas zakupów w sklepie
uchwalania ustaw w sejmie czy też podejmowania decyzji
o losach świata. zawsze w rękawiczkach. nawet
w pozornie przyjacielskim uścisku obowiązuje zakaz
pozostawiania śladów. po wszystkim
będzie można je zdjąć i o nich zapomnieć.
tak jest najwygodniej. po latach
ktoś odnajdzie na śmietniku ślady naszych

linii papilarnych.

Tadeusz Zawadowski – Wiersze
QR kod: Tadeusz Zawadowski – Wiersze