Krwotok dla Rei
nieś mnie – rzekła – wodo czysta
tam, gdzie mam być
to boli – prawda?
prawda – to boli?
kruszenie, łamanie, samo-przez się-spalenie
obdzieranie z(e zł)ego
ale potem nie będzie już niczego
– rzekła woda –
co kanciaste, nie będzie już masek
zbędnych, lukrowanych bagaży
splątanych oczek przywiązania
ale będzie za to twarz
– rzekła woda –
a ta sprzed narodzin
złoto, co się samo stwarza
miłość i koło bez koła
i śnić będziesz bez spania
Znajdź różnicę
gdy całe moje nieczucie mrowienie kłucie w płuca
igieł wbijanie rozbicie pobieranie ze mnie krwi
bez znieczulenia, bo leżę prosto i chłodno
oceniam sytuację, całą moją nieboleść
mżystość rozpulchnioną drętwą obłą
z konieczności zahibernowaną
zaklętą w karty i nauszniki
coś zżarło
Nie ma literata
malarza rzeźbiarza
co nie zna zarysu estetyki
wiedza ta powinna być wbijana do głów
jak szpikulec do lodu pomiędzy styki
a jak już wejdzie: aż miło popatrzeć!
– ale ja nie jestem literatem
lecz światłem
poskręcaną symetrycznie
pustką
makabrą, odnogą ważki, planetarną wypustką
wygiętą w najpiękniejszy świt o zapachu ambry i róży