Epizod pierwszy
Rozmawiam z Paddy’m, nie chciałabym mówić o pracy, o sobie.
I patrzę na niego gdzieś obok, jakby nagle przestały wybuchać pomiędzy nami konflikty.
Niestrudzenie podajemy sobie ręce, opowiadamy o całej tej hałastrze. I dociera do mnie
rosyjskie pochodzenie słowa; banda; dzicz; hołota; horda; motłoch; sfora; szajka;
tałatajstwo; tłuszcza; wataha; zgraja.
Tyle o politykach, a może, aż tyle.
Epizod czwarty
Rozkładam ramiona, powtarzam w głowie
fragmenty wierszy Eliota. Nie mówię już zbyt wiele do ludzi.
Nie silę się na niepotrzebną dialektykę. Kiedyś miałam pewność siebie.
Pamięć. Kształtne biodra. Poruszałam się szybciej.
Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać.
Ściągałam koszulę jednym ruchem. Mam z tą sytuacją pewną wątpliwość;
bez zdecydowania; chwiejność; duży znak zapytania; kapryśność;
labilność; niedowierzanie; nieokreśloność; nieoznaczoność; niepewność;
niepokój; nieregularność; podejrzliwość; powściągliwość; rezerwa;
utrata zaufania; zwątpienie; brak pewności; dylemat; dyskusyjność;
kontrowersyjność; polemiczność; problematyczność; dwuznaczność; niejasność; niejednoznaczność; pytajnik; tajemnica; wieloznaczność;
zawiłość; obwarowanie; restrykcja; sprzeciw; uwaga; warunek; wymóg;
niedowierzania; obiekcje; opory; skrupuły; uwagi; wątpliwości; negacja;
polemika; problem; pytanie; sprawdzenie; zagadnienie; zapytanie.
Czy jest dobra odpowiedź na brak pewności i zdecydowania?
Epizod piąty
I dalej.
Szukasz czegoś, co cię zaintryguje. Jakiejś odmiany,
miękkiej trawy, puszystych kapci, drobiazgów z dna oceanu.
Podrywasz się któregoś dnia i wykrzykujesz zdania
o oddychaniu, dbaniu o jelita.
Rozprostowujesz palce.
To jest ten moment, w którym mówimy: tak, tak.
Zabawnie mrużymy oczy, zamiast milczeć,
działamy na własną rękę.
Później długo wpatrujemy się w horyzont,
by nie uronić ostatnich fragmentów.
Szukałam wrażliwości, poetyckiego zaskoczenia,
garści sensownych puent.
Oczywiście nie obyło się bez przekleństw;
obelżywości; inwektywa; wulgaryzmów;
wyzwisk; zniewag; upokorzeń; przezwisk;
nieuprzejmości; niegrzeczności; impertynencji;
wymysłów; inwektyw; obelg; obrzydliwości;
epitetów. (W moim kierunku).
Epizod ósmy
Wybieramy z ziemi warzywa, kamienie,
badyle, zarżnięte drzewa. Zakopujemy
plastik, aluminium, skorodowane samochody,
zapomniane przedmioty. Trawa pachnie rdzą,
kwiaty tracą kolor.
Później już tylko płytki sen i szum gotującej wody.
Po kilku dniach przypominasz sobie cały nieład,
jaki zostawiłaś w chmurze; młyn; mętlik; bezhołowie;
odmęt; kotłowanina; nieporządek; chlew; rozgardiasz;
bałagan; pobojowisko; syf; zawirowanie; groch z kapustą;
pieprznik; rozprzężenie; rozprężenie; galimatias;
dezorganizacja; młyn; męt; bajzel; pomieszanie z poplątaniem;
kołchoz; chaos, zamieszanie; miszmasz; bezład; zamęt.
Wygrywa anarchia. Na przekór matczynym słowom,
logice, czujności, która chroni przed upadkiem.
Epizod dziewiąty
Słowa. Wchodziłam w nie. Porywałam
te trudne i przymierzałam do dłoni, szerokości stóp,
upychałam na głębokość miednicy, dwóch łyżeczek.
Szarpało jak nigdy, kiedy zapisywałam semantyczne ciągi
skarg i zażaleń. Chociaż ubrudzone, w listach do przyjaciółki
sprawiały wrażenie barwnych ptaków, purpurowych kwiatów
ścinanych o świcie z klombu przed domem.
Dręczą mnie ich nazwy. Sucha ziemia, twardy ląd,
od którego zależne jest życie, jakieś bezpowrotne ruchy.
Czekanie na słońce, liczby nieparzyste, nieobecność,
trudności na literę p.