Miejsce bez nazwy

Wszystkim żywym świeci jedynie jedno słońce,
lecz nikt nie nosi w sobie zapasowej gwiazdy –
hostii. Każdemu umarłemu zapalamy
z osobna znicz. Oni woleliby pożogę

(dramat?) dla uczczenia swej pamięci. Gdy leżę
w łóżku i próbuję zasnąć, zawadą jest mi
światło. Aby ci, których nie ma, nie musieli
pamiętać o otwieraniu ust, ócz, wiatr wieje.

W pracy dochodzą mi wciąż nowe obowiązki.
Nie wiem, czy powinienem zażądać podwyżki…
Klnąc najstarsze igrzyska sportowe w Olimpii,

z miejsca, gdzie spalono pierwszy raz ludzkie zwłoki,
Pan Bóg popiół do każdej palarni przenosi.
Ma więcej wolnego czasu niż ja, stróż nocny.

3-4 listopada 2021

Krzysztof Bencal – Wiersz
QR kod: Krzysztof Bencal – Wiersz