Wiersz banalny

nie ważna chwila

bo co to za motyl
co nigdy w brzuchu nie był
złota rybka
co tylko haczyk widziała
lampa alladyna
która nawet nie świeci
wszystko to bajki

czerwony kapturek
bawi w burdelu
królewna śnieżka
wali przy barze
wilk po kolędzie chodzi
zajączek rozdaje obrazki

i byłby ciąg dalszy
ale pojechali w Bieszczady
naprawiać bajki.


Lekko mi

Po co mi koc bez księżyca
na co mi ławka bez gwiazd

po co mi rosa bez łąki
na co mi liście bez drzew

pusty sznur bez żurawi
rechot bez byle żab

noc co się urywa
jak tydzień bez dnia

wszędzie są kąty proste
proste jak słowa


Między wierszami

          tańczysz

czytam z ruchu warg
wracasz
nie umiem wspak

zamieniasz mgłę
światło mnie
muzyka nie przeszkadza
na odległość czytać cię

szpilki rzuciłaś gdzieś pod
sukienkę na twarzy mam
między uda ściskasz mnie
wiolonczela gra
zmieniasz pozycję co stronę
nucę po tobie
na każdej linii
kluczem mi ty

orkiestra nas dwoje
batutą my

Kult Solina

czerwony maluch
czarna koszulka
zbierałem drewno na bilet
zamieniałem trawę w siano
wsłuchany w rodziców
młody kadet sztuki wyboru
mój pierwszy kultowy koncert
wtopione w barierkę żebra
zdawały test na odporność
prezent na pełnoletność
pierwszy skok ze sceny
w odczyn euforii
kometa
sok
podróż za milion uśmiech
przez granice Beskidu
w Bieszczady
zapora gra
wróciłem bez czarnej koszulki
dwadzieścia lat później zabrałbym dwie
moja pamięć
tonie w Solinie


Odwilż

bezpieczeństwo wisiało
w powietrzu
o jeden głos za daleko
widziałem spadający most
na cztery łapy
liny podzielone na cztery
struny wiatru
szarpały za włos
targane emocje
nocne polucje
czas biegł po śniegu
nim stopniał
zastygłem w kroku

Rafał Gawron – Pięć wierszy
QR kod: Rafał Gawron – Pięć wierszy