Ranne

Poranne zdanie jest ranne.
Zdanie, które się właśnie zapisało, zamarło
i nie chce iść dalej.

Do zobaczenia w następnym życiu.


Najlepiej zróbmy to od razu

Znajdź we mnie więcej niż odnajdują tamci.
Spraw, bym czuła się ważniejsza od innych.
Przyjdź. Uwolnij mnie. Zacznij kochać od zera.


Żywa legenda

To czego jeszcze nie ma,
jest już i tak za mną. Inni wiedzą,

że nie jestem częścią tej chwili
i śnię się sobie całkiem obcy.


Z dawien dawna

Za późno, aby to naprawić.
Tylko patrzeć, jak wyniesie się
stąd na zawsze.

Dla niego to deszcz, to co spływa
po jego policzkach, choć inni snują,
że śnieg z deszczem.

Jeden pośród wielu.
Wszyscy przeciw jednemu.
Znów zbacza. Znów go odwrócili.


Stąd dotąd

Nie chcieć więcej.
Po łzawej nocy czuły świt.
Na odchodne szybkie słońce.
Rychliwe żałobne święto niech zwleka.


Baśń

Być za słowami, za zdaniami
oraz wieloma linijkami. W ranie tkwić.
Pielęgnować. Z raną zabliźnić się.
W zgodzie z jej uporem być.


Tutaj

Powiedzmy sobie jasno,
że się tutaj, na tej ciemnej ścieżce,
pożegnamy, straszku.

Powiedzmy sobie jasno,
że nie wszystko co przychodzi do głowy
jest na wspak, jest na przekór.

Powiedzmy sobie jasno, że
nie wszystko jest szaleństwem.
Załóżmy, że w końcu jest jasno.


Mężczyzna z dziurą w sercu

Nasycony, wyzbyty po części. Oddalony i wyzuty.
Skądinąd wierny temu, co obiecano, co przyrzeczone.
Przed lustrem stoi. Nie widzi siebie. Odbicie go zapomniało.


Prezentowane wiersze pochodzą z tomu Dobór dóbr, który jest przygotowywany do druku.

Tomasz Hrynacz – Osiem wierszy
QR kod: Tomasz Hrynacz – Osiem wierszy