Paweł Arsienjew
Gagarin i my
Państwo wkrada się
przez rury każdego dnia
do każdego domu
Prezydent już
to dawno pochwalił
Patriarcha też
nie w ciemię bity
pobłogosławił
Teraz i tam
Gdzie dawniej nie docierało
Gagarin przychodzi
Po krew radzieckich dzieciątek,
Z szerokim uśmiechem,
wyciąga sztyft
Tym, którzy zdążyli się schować
i wyskoczyli przez okno
i zdążyli dodzwonić się
do służb ratunkowych
odpowiada serdeczny głos
Jurija Aleksiejewicza
wyjaśniając szczegóły
procedury poddania się władzy bez walki
i co za tym idzie wysłania
na letni obóz zdrowotny
OHP „Fatalista”
na 2 turnusy.
Wadim Bannikow
*
zimą niemowy filmują nad brzegiem oceanu niebezpieczeństwo
napompowanej szyi głos przez minutę po
wyprzedzeniu niczego nie ma
ale kołacz
pieką z wanilią i dekorują
kupię cię za pół kanapki z solą
za to że ty \ za to że ty jesteś przepiękny
wszyscy co mają sierść i pływają są przepiękni
Aleksandra Cybula
Koło widokowe
Z koła widokowego widać że nastąpiła jesień:
czerwone i żółte drzewa, ludzie
latają rakietą pośród smutku. Bezdomni,
jak kosmonauci w kosmosie: nigdy nie będą
pochowani, więc tak będą dryfować albo spłoną
pośród gwiazd. Ciche zwierzęta liżą czule
skórę i sierść, na Ziemi.
Andriej Czerkasow
***
psi ogródek jordanowski
pełen cichych znaków
uwagi
podarunków ziemi
ukazujących się rankiem
wyjątkowo wyraźnie
a wtedy
wszystko w porządku
już
dobrze
mówią mi
a ja odpowiadam
witaj niebieski kapselku już dobrze
witaj biały kapselku już dobrze
witaj czerwony kapselku już dobrze
dzień dobry S1 DVK
numer rejestracyjny samochodu z Polski
czarny i biały i żółty i niebieski z jednej strony
i cały żółty od spodu
wszystko w porządku
witajcie odłamki obrywki odpryski niedopałki
witajcie niteczki papierki druciki skuwki
witajcie
dzień dobry
wszystko w porządku
już dobrze
Dina Gatina
jak oceniacie te drzewa?
uważam te drzewa za przepiękne
znajduję te drzewa teraz wokół siebie
jak oceniacie te niepotrzebne nikomu drzewa?
znajduję się i oceniam
niedaleko od grupy drzew
i tak po prostu, niespodziewanie, spotykamy się
moja ocena „przepiękne” potwierdzona jednomyślnie
co to za krzyk?
krzykacza też przyjdzie mi wziąć
przepiękne, przepiękne
uważacie te drzewa za przepiękne
pod jasnym niebem
i topliwym światłem
jedziecie czort wie gdzie
na pewno do pracy
i tak nie pracujecie nigdy nigdzie
po prostu wciąż pracujecie
dopiero co się spotkaliście
dla oceny niektórych drzew
i ich piękno odtąd bezsporne
patrzę na siebie i myślę:
hej, zdaje się ona lubi drzewa
patrzę na siebie i myślę:
zdaje się ona podzieliła nasz zachwyt
które drzewa to zaparzyli
przepiękne
Dmitrij Gierczikow
***
samotny film z busterem keatonem
kobiety za oknem nie mówią o niczym innym oprócz swych mężczyzn
oni wiedzą jak wierzyć w ateizm
oni wiedzą jak uścisnąć dłoń żołądkowi, lecz nie
wiedzą jak stać się takim gównem jak ty,
kąpiemy się w różowych drożdżach, koteczku
kąpiemy się w różowych drożdżach, koteczku
gdzie masz ręce, koteczku? — które podobały mi się:
samotne gówno w miasteczkach na południu
ubiera marynarkę i wychodzi do kobiet
bez krzyża i koszuli
już dawno nie rozmawialiśmy po niemiecku, koteczku
już od dawno wiemy jak nie rozmawiać po niemiecku, koteczku:
ja — imbir
ja głęboką nocą
w miastach w miastach,
by zostać synem boga:
nie ma czasu nie ma filmu nie ma czasów
ja — zaczynam, ja — imbir, ja — buster keaton
Sasza Gracz
Początek drzewa (I)
wiatr zaufania
i
pożar
krzew zapłonął w drżącym wieczorze
w obcym domu
nagle tam! twarze przyjaciół,
wspomnienia,
tworzące:
1. twardą powierzchnię
2. okrągły stół
3. inną ziemię
odkryty „przylądek dobrej nadziei”
albo wiecznie idącego do domu człowieka
Kiriłł Korczagin
***
nad szmaragdowymi wodami bałakławy
rozpuszcza się miedź martwych
zwierząt i ciemne serce
rozkwita
dojrzewają łodzie podwodne
i bez bólu spadają rzadkie liście
tak że zbroja lekkiej brygady
huczy
gnije winogrono sękate w szerokiej
poświacie tnących rzek i topi się
pod palcami grunt zostawiając ziemi
światło
i w rozpadających się więzadłach wiatru płaczą
przyjaciele a dzieci przyjaciół śpiewają o tym jak
nad falami ogrodu rozpościera się
dzień
Kuźma Kobłow
z cyklu „powierzchnie”
..
cień w odbiciu
lato, wiatr
słońce w rozumieniu liczb
geometryczny promień
zamykania
pamięci popiół
jednak i odczyt kopii
zażyłe podstawy
minus-drogi
jednak i zrozumienia
widzisz — woda
wakacje na zdjęciu
roślinny kokon
ogród przez noc
przestworza wolnego miejsca
nieobecności „między”
usypany z żużlu stok
białych plam
na stopionej kliszy
na słońcu
lenistwo, wieczór
Walerij Ledieniow
***
sterowce
twych
opowieści –
rzędy
ich hangarów
wywiodły nas
na nadbrzeże
twe płótna na podłodze
powiększone fragmenty
obcych
nie istniejących w życiu
obrazów
odczucie koloru
z dzieciństwa
nieznane
dlatego
że
nie pisałem
do ciebie
wcześniej
mówiłeś
że
więcej
nie poczujesz
niebezpieczeństwa
prze
kreślaliśmy
niepotrzebne
smagał
nas
wiatr
znad Dźwiny
Maria Malinowska
*
koziołkami w pozycji embriona
toczą się po polach
małe kobietki
głowice bojowe śmierci
nenufary do wewnątrz
odłożony czas wywraca
na drugą stronę
i w nim zaczynają żyć
równolegle
gdzie jesteś gdzieżeś ty
lecz łącza przerywają się
jak żyły w ogromnym ciele
rodzącego siebie
biedne ty moje
lamentuje
nad nimi jego
i poszeptuje w inne
tak jak pożera siebie
w obiegowym ruchu
kula ziemi
na wskroś przekłuta
własnym kolcami
Anton Prozorow
–
światło pada z wysoka
nasze domy
nasze drzewa
szumem i szelestem
cywile
wyszli pooddychać
i ja sam
jestem powolnym
gościem w parku
myśli-rowerzyści
przeganiają mnie
Siergiej Sdobnow
linoskoczkowie ze świateł reflektorów wydobywali oddech
szukali z powietrzem jakiegoś podobieństwa
w domu przyjaciół stukają czymś i nie słychać papieru
a ty potrzymaj mą krew póki zawiązuję buty
tam gdzie nabrałeś wagi i wody
czarne skrzynki mają proste sny ale jak ich dużo
pośród możliwości szkła
bliskie stają się przedmioty nie mieszczące się w głowie
rozciąga się kabelek nie ufając bólowi
na stole szklanka ciemności
i odłamek raczej na ty
i las serc na plac wyszedł
Gleb Simonow
***
oni wyszli z brzegu —
— co nie? — rezygnując z wioseł,
studziennej gliny, mostów,
rezygnując —
wiatr, schodzący z góry,
wygina czubki sosen.
spokojna fala.
nikt nie ma pojęcia, co robić.
Jewgienija Susłowa
ELEMENTARNE WIZJE, JAK
WTEDY GDY CAŁA BROŃ
WYWRÓCONA Z ZIEMI, NIEBA,
CIAŁ I PIASKU
Nikicie Lewickiemu
1.
W biały dzień się zebrali
i odcięli rękę,
najmniejszą ze wszystkich,
jaką mogli znaleźć
w tym rejonie.
2.
W rękę zawinęli wszystko,
co mogli dojrzeć.
„Ich uścisk zobaczymy
z oddali”.
3.
Wspomnienia fragmentów
tracą oddech –
by je uwolnić,
zabójcę wywiń,
na skórze jego napisz
jego odwróconą formę
i zawiń to
biedne ciało w list.
4.
Zasnęli i widzą,
jak twarze odcięte
błyszczą w słońcu.
5.
Z każdego snu
wychodzi miłość niepodzielna,
którą ujrzymy
z oddali.
6.
Szukają ciała,
najmniejszego ze wszystkich,
jakie można znaleźć,
by to miejsce przestało
ich odzwierciedlać.
Artiom Wierle
***
białosępy nad ulicą bałtycką
nad domem numer dziesięć litera a
nad mieszkaniem sześćdziesiąt trzy
coś zwęszyły
krążą
wyrzuć stęchłą różę
wywal stęchłe ubrania
wymieć stęchły kurz
wylej stęchłą zupę
wytrzep stęchłe materace
wysraj stęchłe gówno
odlatują?
odlatują
lecz z mieszanymi uczuciami
i z pewną niechęcią
jakby czegoś zapomniały
wyłączyć coś
Jekatierina Zacharkiw
***
jestem tym, co czuję: bicie, pierwsze uderzenie
obsypuje się jak wachlarz drewno krzywo wrzyna się promyk
w dym nad manufakturą gdzie stoisz w białym
i patrzysz na salwę nadwyrężonej obrony
dopóki w naszym świecie latają kropki mój młodszy brat ogień
w polu nie wystarcza mu tchu
ściska mą twarz w dłoniach patrzę na burzany
jego ręce ciekną po mej twarzy patrzę na burzany
i na kraj tego zmroku
jestem tym, kto rozłączył się ze sobą w tej akcji na zawsze
rozłączyłem się z polityką w iskrach pod leningradem
stoisz w białym przy szkolnej tablicy wewnątrz dymu
dyktando porusza nas nie wiemy w jakim mówić języku
brzozowy dziegieć na kraj tego zmroku dywany nowych hoteli
ręce ognia ciekną po mej twarzy
przełożył Tomasz Pierzchała