Pochwała den

1.

Dna są jedynie inną formą szczytów,
konkretniej: możliwości.

2.

Przy sklepie żul tak samo rzuca cień na własną
płyciznę egzystencjalnej niszy,
jak szejk ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Reszta jest tylko fasadą złożoną
z ozdobników: złom, ropa, złoty pałac, śmietnik.


Laickość

Nie ma kości powrotnych i pośpiesznych grobów,
kościołów od analitycznych prognoz
rynku metafizyki. Dusze nigdy nie będą
dobrymi giełdami.

Hossa, czy hostia,
bessa albo bestia.


Dni spod ciemnych gwiazd

Czasami potrafimy zajść bardzo daleko,
zdjąć buty, o zachodzie dojść do siebie, okna.
Poszukać ulgi w cieniu biletów – na gapę,
gdy światło same siebie wyjaśnia ciemnością.

Nie chodzić o śnie,
słońce nie zachodzi o śnie.

O własnym śnie
nie można
przeżyć
albo umrzeć.

To byłoby na tyle.
Nie budzi zachwytu.


Antyświat

Tunelom jest do światła ze świeżą ciemnością
wylegającą poza obręb nazywania
imion po rzeczach. Wszystko będzie wywrócone:
korzenie głaszczą przyszłość, śnieg topi wspomnienia
z wakacji. Drzewa złamią tajny kod dostępu
do wiatru. Groby będą inkubatorami.


[A gdyby tak]

A gdyby tak nasz dotyk
mógł odbyć długi spacer
bez nóg, rąk i w totalnym
odosobnieniu od materii?

To całkiem możliwe.

Ostatni postawiony krok naprzód
ugania się za kolejnym.
Jest dla niego duchem.


Cień pójdzie w swoją stronę

Materia bez nas
miałaby się lepiej,
przynajmniej wcale by nie ucierpiała.

Przejaśnia się i rzucasz cień –
najcięższą szkołę.


Sny słów

Jak bardzo jesteśmy w tak skąpym istnieniu!
(Octavio Paz, Świt ostateczny)

Jest pismo gorętsze od słońca,
kolory nie przejrzą
ukrytych planów czasu,
który nie ma domu.

Wciąż myśleć o ciemności mądrego języka
i nie chcieć dojrzeć więcej za zasłoną śliny,
na głupiej scenie z mięśnia nie móc się odegrać.

Nie rozpoznajemy po lustrach
własnego odbicia na wygnaniu.
Poza językiem słowa śnią siebie nawzajem
i to nie budzi nawet najmniejszych podejrzeń.


Przebudzenie

Ocknąłem się,
nie budząc
nad sobą
zachwytu.


[przez całe życie]

przez całe życie
rzucam nałóg
cień


[Niebo zanika]

Niebo zanika niby mięśnie.
Już więcej razy
się nie narodzimy.

Patryk Nadolny – Dziesięć wierszy
QR kod: Patryk Nadolny – Dziesięć wierszy