Modlitwa prawdziwego polaka
Och, jakże miła bombko prokreacyjnej myśli
o prokreacji. Och jak zabawnie nęcisz kolorem
tego drinka, który ostatnio serwują nam fachowcy
sortów lepszych. Barmani miłosierdzia. Osierdzie
polski. I ty, katolicki kalendarzyku rozciągania
pitnego śluzu. Kalendarzyku świętych temperatur.
I szlachetna ariergardo, łaskawie ogolonych
stojących na sztorc jak na fiuty przystało,
ministrantów. Jedynych, którym najświętsza
maciorka, wskazuje jedyną słuszną stronę
– wschód. Skąd dociera ta plugawa bestia.
Och, jakże miluchna banieczko, trwającej
od stworzenia ekstazy i dłoni, masturbacji.
Banieczko co nie pęknie. Bo ewolucję nam
udowodniono. I teraz gdy mamy te mądre
księgi, każą nam z nich składać krzyżyki
tak wielkie, by widziało je ufo oraz ptak wszelaki.
I grafomanio chmurek, osaczonych zewsząd
przez oddech szafirowych rusałek, mlecznych
goździków, pięciorogich kózek i wszelkości.
Dziękuję wam za mamę, piach i obłęd. Amen
Przypisy do Pasji
Taśma
To co widzisz to gaz.
On spalił dźwięk pierwszy.
Gwiazda to figura.
Nigdy nie chodziłeś.
Pod tobą taśma.
Droga
Jedyna droga to droga.
Droga jedyna. To droga.
Jedynie jedynie.
Jedyna jedynie.
Jedynie jedna droga.
Tarcza
Poranek. Ja ranny.
Ranny ja rano.
W losowym sektorze tarczy.
Smród
Nie wąchaj.
To do ciebie przyjdzie.
Tak czy owak.
Komunią jasną jak śmierć.
Pewnym smrodem.
Odkurzacz
Tylko poeta odkurza odkurzaczem.
Dla siebie.
Bez wstydu.
Zapisz
Zamknij.
Zapisać zmiany?
Tak.
Anuluj
Czy chcesz zapisać zmiany?
Tak. Pragnę.
By były zapisane.
Co?
Droga.
Droga.
Wychodzą
Samowyzwalacz jak srebro w piach.
Piach jak odbicie zabawki.
Pozytywy wychodzą z ciemni.
Jak?
Normalnie.
Jawnie.