(***)
Jak wyszły z Auschwitz legalnie nie kominem
To na deptaku w Sosnowcu
Ludzie z niedowierzeniem liczyli ich twarze
A jednak nie wszystkich żydów adolf wymordował?
Jak wyszłam z tych wszystkich rakowych szpitali
To na deptaku znajomości
Ludzie z niedowierzeniem ocenili sytuacje
A jednak można nie umrzeć?
widocznie coś słaby ten rak był!
Jak ładnie opowiedzieć
O cudzie prostym jak drut?
Nie sensacyjnym
jak koniec na drucie kolczastym…
Jak zawieść oczekiwania głodnych ?
Jak ładnie żyć
I być ponad ?
Oj, ja pewnie uciekłam śmierci
bo sypałam kwiatki w boże ciało
a babcia częstowała mnie cukierkami z odpustu zupełnego!
Wiano
Nienawidzę mojej Prababki
za to
że umarła
jakieś skrawki wspomnień latają na pourywanych nitkach
okna bez szyb
zarośnięty galicyjski cmentarz
przecież nie powiem ukraiński do cholery!
Nienawidzę mojej Prababki
za to
że nie ma jej zdjęcia
wymówka wojna
nie obłaskawia tej nienawiści.
Niczym baba z bajki
do poduszki malowana opowieściami
których nigdy się nie zapomina.
Nienawidzę mojej Prababki
za to
że poddała się czasowi
zabrała ciepłe palce
na których prężyła serce
dla wszystkich
tylko nie dla mnie…
…A mogło być tak dobrze dla nas.
Byłaby ze mną obok
czesałabym jej włosy
parzyła rumianek
i zamęczała rozmową rozmową rozmową
a co!? wolno!
Tymczasem odeszła
zmęczona
niepoznana tym co po niej
zostawiając wiano
które prawnuczce zapodano
siłę
odchodząc trzasnęła nią
jak w sakwę
a wieko trumny podskoczyło pewne siebie!
Nienawidzę mojej Prababki!
Szukałam jej.
Jakieś odciski cienia.
Nie ma!
Umarła mocno.
…na Amen!