Pierwszym we Wrocławiu filmem, który reklamowano w prasie nazwiskami reżysera i aktorów, był Abgründe (polski tytuł Przepaść), którego wrocławska premiera odbyła się 20 grudnia 1910 roku w Palast-Theater. Tuż pod przykuwającym swoją wielką czcionką uwagę tytułem pojawiło się nazwisko Urbana Gada, który napisał scenariusz i wyreżyserował film. Pod nim umieszczono nazwisko „reżysera” Alfreda Linda, który kręcił do filmu zdjęcia. Następnie wymienione zostały nazwiska sześciu „słynnych aktorów kopenhaskich” z Astą Nielsen na czele, wraz z odgrywanymi przez nich rolami.
Film Abgründe okazał się olbrzymim sukcesem Asty Nielsen, która stała się pierwszą międzynarodową gwiazdą filmową. Choć sam fenomen gwiazd był produktem przemysłu filmowego w odpowiedzi na kłopoty finansowe, to przecież tylko nieliczni aktorzy mieli odpowiednie predyspozycje, aby móc zostać gwiazdami. Asta Nielsen zaś po mistrzowsku opanowała kunszt aktorski przystosowany do trudnych wymogów filmu niemego […].
Bohaterką filmu jest nauczycielka muzyki i córka pastora, zaręczona z pewnym inżynierem, która jednak opuszcza go uciekając z trupą wędrownych artystów. Ze swoim kochankiem prezentuje się przed publicznością w słynnym „tańcu gaucho”, jednak po scenie kłótni oboje zmuszeni są do opuszczenia trupy, po czym bohaterka zarabia na życie graniem na pianinie w knajpach i kafejkach, zaś jej oblubieniec przepija zarobione pieniądze. Pod wpływem kolejnej kłótni zabija go ona przy pomocy noża. „Taniec gaucho” – najlepiej dziś zachowany fragment filmu – wspominała Asta Nielsen: „W moim pierwszym filmie, przyodziana w ściśle przylegającą, czarną jedwabną sukienkę, odtańczyłam taniec brzucha, który najwidoczniej przypadł do serca wszystkim znawcom i dyrektorom teatrów variétés. Skutkiem tego było to, że otrzymałam z niemal wszystkich dużych teatrów variétés Europy propozycje angażu z fantastycznie wysokimi propozycjami gaży. Znalazłam siłę, aby dziękując, odrzucić je”. Było to o tyle trudniejsze, że za swój pierwszy film Asta Nielsen otrzymała zaledwie 200 koron duńskich.
Pomimo olbrzymiego, międzynarodowego sukcesu filmu, na aktorkę nie czekały w Danii lukratywne role. Środowisko teatralne film zignorowało, a przemysł filmowy traktował ten fenomenalny sukces za szczęśliwy traf i nie kwapił się do dalszych produkcji. Urban Gad był nawet gotów sprzedać obrazy Gauguina z kolekcji rodzinnej, gdy pojawiła się propozycja z Niemiec. Po filmach Heisses Blut oraz Nachtfalter z 1911 roku o artystów zabiegać zaczęło wiele wytwórni filmowych, w tym duńska firma Nordisk, jednak oferta konsorcjum IVFG okazała się bardziej atrakcyjna. W latach 1911-1915 Gad i Nielsen nakręcili dla wchodzącej w skład tego konsorcjum PAGU około trzydziestu filmów (kontrakt przewidywał powstanie ośmiu filmów rocznie, więc niemal co miesiąc ukazywał się nowy „Asta Nielsen – Film”). Wyniosły one oboje artystów na szczyt popularności, a Astę Nielsen uczyniły prawdziwą divą kina, która zarabiała 85 tys. marek rocznie. W maju 1912 roku otwarte zostało w Düsseldorfie kino Asta Nielsen-Lichtspiele, co wymownie obrazuje „nielsenomanię”, jaka ogarnęła Niemcy po 1910 roku. W 1912 roku Nielsen i Gad zawarli związek małżeński, który jednak rozpadł się po trzech latach, a ich współpraca zakończyła się.
Wobec wielkiej popularności Asty Nielsen w świecie, nie powinna dziwić jej sława także we Wrocławiu, gdzie nazywano ją „ulubienicą wrocławskiej publiczności, Duse sztuki filmowej” – od nazwiska słynnej włoskiej aktorki teatralnej Eleonory Duse. 15 grudnia 1911 roku Felix Gollan pisał na pocztówce adresowanej do aktorki: „Wielce uwielbiana Artystko! Jako znak mojego płomiennego uwielbienia przesyłam Pani tę karteczkę wraz z najserdeczniejszymi Pozdrowieniami Niemieckimi”. Widokówka napisana została przypuszczalnie w kawiarni Ring-Café przy Ring 46 (Rynek), której wnętrza znajdują się na awersie, zaś na rewersie – pieczęć właściciela Hermanna Jörchego. Miejsce napisania kartki wydaje się być nieprzypadkowe – we wrześniu tego roku w sąsiadującym lokalu przy Ring 47 otwarte zostało kino Ring-Theater, w którym w połowie grudnia pokazywany był film Die Verräterin z Astą Nielsen w roli głównej. Cieszył się on dużą popularnością, gdyż dyrekcja informowała: „Tylko wczesne przybycie zapewnia miejsce”. Felix Gollan należał zapewne do licznej grupy entuzjastów filmu, czemu dał wyraz, być może będąc świeżo po projekcji…
Asta Nielsen przybyła do Wrocławia w 1914 roku razem z małżonkiem Urbanem Gadem. 30 marca o godz. 14 na wrocławski Dworzec Główny przyjechał pociąg, z którego wysiadła, a relacja w „Breslauer General-Anzeiger” jest świadectwem euforii, jaką jej wizyta wywołała wśród mieszkańców miasta: „Z informacji prasowych było wiadome, że Asta Nielsen pojawi się we Wrocławiu o godzinie 2 po południu. Wiadomość ta, wydobyta z obfitości newsów dziennych, wystarczyła, aby przemienić wczoraj Dworzec Główny w elektryzujące przedstawienie kinowe. Im bliżej pozostawało do godziny przyjazdu, tym gęstszy stawał się szpaler, który wypełniał budynek dworcowy i ciągnął się aż do rampy. Gdy zegar dworcowy wskazał godzinę drugą, a pociąg wjechał na peron, napięcie sięgnęło zenitu. Peronowi musieli włożyć wiele trudu, aby utorować drogę dla przyjeżdżających pasażerów. I wtedy wszystko zaczęło się dziać, jak na ekranie. Mężczyźni z walizkami przyszli, rozglądnęli się i poszli dalej. Ubrani w zielone bluzy tragarze przeszli obok. Aż nagle, w ciemnej chmurze ludzi, pojawiła się Asta Nielsen. W jednej chwili szpalery wokół ochroniarzy zamknęły się i przerodziły w wibrujący tłum, który rósł lawinowo z każdym krokiem. Błyszczały hełmy policyjne, latały pióra, dzieci piszczały, zaś od czasu do czasu pomiędzy chybotającymi się głowami ludzkimi pojawiała się białą czapeczka, a pod tą czapeczką była Asta Nielsen… W hali dworcowej natłok był tak duży, że jeden mężczyzna towarzyszący artystce wziął ją na ramiona i przeniósł ją przez tłum do podstawionego samochodu, wśród wybuchających wielokrotnie owacji ludzi, którym Asta Nielsen pełnymi garściami rozdawała kwiaty z bukietów, jakie zostały jej wręczone przez rozentuzjazmowane podlotki. Z wielkim trudem samochód ruszył, zabierając ją i jej małżonka, znanego twórcę filmowego Urbana Gada, do hotelu Monopol, stale w towarzystwie ciągnących ludzi, którzy, póki starczało miejsca, postępowali z tyłu za rurą wydechową. Cała scena przybycia filmowana była przez operatora, który jechał ze swoim aparatem przed autem artystki”.
Nakręcone ujęcia szybko znalazły się w repertuarze filmowym Tauentzien-Theater. Dyrektor kina Hugo Pulch zachwalał w dniu 1 kwietnia: „Asta Nielsen we Wrocławiu! To my nakręciliśmy zachwycające przyjęcie, w którym uczestniczyły tysiące, jak też jazdę z dworca do hotelu Monopol i pokazujemy ten obraz w każdym przedstawieniu”. Film zatytułowany Asta Nielsens humorvoller Einzug in Breslau był zapewne magnesem dla publiczności ciągnącej do kina, które jako jedyne w mieście pokazywało przyjazd artystki do miasta, ale większe atrakcje czekały na fanów gdzie indziej – głównym celem aktorki były występy na scenie operetki Schauspielhas w mimodramie Urbana Gada Die Tochter der Landstraβe. Jej wrocławska premiera odbyła się w środę 1 kwietnia, zaś ostatni występ Asta Nielsen dała w czwartek 9 kwietnia. Grała w tym czasie przed wrocławską publicznością codziennie, przy czym w niedzielę 5 kwietnia aż dwa razy – w przedstawieniu popołudniowym i wieczornym. Występy te były elementem większego planu: „Wszechstronna artystka opanowała nie tylko kino. Gdy zdecydowała się ona w ubiegłym roku, aby przedsięwziąć tourne z pantomimami, okazało się, że osobisty kontakt pomiędzy nią a jej publicznością doprowadził do nowych sukcesów burzliwego rodzaju; w Wiedniu, Budapeszcie, Frankfurcie nad Menem, Essen, była ona przyjmowana przez publiczność z takim entuzjazmem, jakiego nie mogłaby osiągnąć niemal żadna z innych artystek naszych czasów”. W „Schlesische Zeitung” informowano po jej pierwszym występie, że widownia była „bardzo dobrze wypełniona”, ale – stwierdzono to nie bez zdziwienia – nie wszystkie miejsca były zajęte, co tłumaczono następująco: „Taki właśnie jest żarliwy entuzjasta kina, który nie chodzi już w ogóle do prawdziwego teatru, nawet gdy można tam zobaczyć gwiazdę nad gwiazdami, wielką Astę”. Pantomima sama w sobie spotkała się z umiarkowanymi pochwałami: „Zobaczyć ją raz in persona było jedyną sensacją wieczoru. Wyreżyserowana przez jej małżonka Urbana Gada mimodrama Die Tochter der Landstraβe prezentuje się jako osobliwy rodzaj hermafrodytyczny, w połowie film, a w połowie sztuka teatralna, jednakże bez wyższości jednego albo drugiego. Treść nie mogła być bardziej banalna. (…) Przedstawienie Urbana Gada dlatego oddziałuje tak osobliwie, gdyż tutaj, inaczej niż w kinie, nie film kopiuje życie, ale na odwrót, życie kopiuje film – te wszystkie przesadzone gesty oraz gry mimiczne są na regularnej scenie po prostu niemożliwe i znajdują uprawnienie tylko przed aparatem kinooperatora. Sama pani Nielsen prezentuje swoją osobą wszystko to, czego można oczekiwać po jej niezliczonych filmach: ma charakter i temperament, jej mimika jest godna podziwu. Wszystkie namiętności i odcienie uczuć odbijają się w błyskawicznej zmienności na tej interesującej twarzy, która wyglądać może to zachwycająco, to gniewnie, to śmiertelnie smutno, to zuchwale. A w jej grze objawia się genialna sztuka oddziaływania wiotkim, cudownie elastycznym ciałem: wprowadza ono elokwentny język, jak mogłyby to uczynić jej usta. Naturalnie po zakończeniu nie było końca aplauzom, artystce wręczono też kilka okazałych bukietów kwiatów”.
Choć autor recenzji wysunął wniosek, że prawdziwi kinomani nie uczęszczają już do teatrów, nawet gdy występuje tam Asta Nielsen, to nie zabrakło ich pod hotelem Monopol, w którym artystka się zatrzymała – był on „stale oblężony przez ciekawskich”. Poruszenie, jakie wywołał pobyt aktorki we Wrocławiu, postanowiła wykorzystać redakcja „Breslauer General-Anzeiger” do zrobienia swoim czytelnikom prima-aprilisowego żartu. W dniu 1 kwietnia podano następującą informację: „Zaskakująca decyzja słynnej w świecie gwiazdy kina, by dać krótki występ w miejscowym teatrze Schauspielhaus, znalazła teraz oryginalne rozwiązanie. Jak powiedziała Asta Nielsen jednemu z naszych współpracowników, podczas wrocławskiego pobytu chce ona połączyć przyjemne z pożytecznym i oprócz oficjalnego występu tutaj zagrać jeszcze w filmie, który będzie najbardziej sensacyjnym w dziedzinie dramatu filmowego. Urban Gad, genialny mąż artystki, napisał mianowicie sztukę filmową, którą zatytułował Die Heldenmutter. O ile można się było od autora dowiedzieć czegoś o treści sztuki, to chodzi tu o przedstawienie masowej paniki, wywołanej przypadkowym pożarem olbrzymiej hali. Firmie produkcyjnej doradzono, aby wykorzystać do filmu słynną Halę Stulecia jako największą budowlę swego rodzaju na świecie, a Urban Gad w rzeczy samej wyraził się z zachwytem o przydatności Hali dla ujęć filmowych. Ma się bezpośrednie przekonanie – wyznał on naszemu pracownikowi – że Hala została wybudowana specjalnie dla takich celów. Dzięki zaawansowanej technice zdjęciowej, ujęcia zaplanowane na dzisiaj można wykonać o relatywnie późnej godzinie. Pani Nielsen pojawi się pod Halą około godziny szóstej, a ta ma sprawiać wrażenie, dzięki środkom pirotechnicznym, że sięgające nieba płomienie buchają z jej dachu. W krytycznym momencie Asta Nielsen ukaże się uciekającym masom na najwyższym szczycie dachu, ze zwątpieniem przyciśnie swoje niemowlę do piersi, będzie się miotać przez pewien czas w tę i we w tę i ostatecznie rzuci się z dachu w akcie rozpaczy. Ten niebezpieczny skok będzie możliwy przez to, że niezliczone rzesze będą trzymać olbrzymią płachtę. W interesie oddziaływania filmu jest, aby podczas emocjonujących zdjęć obecnych było możliwie wielu widzów, dlatego też zdecydowano się zrezygnować z policyjnych przepisów stawiania blokad”.
Wiele osób rzeczywiście przybyło pod Halę: „Piechotą, tramwajem lub nawet autem śpieszyło do Hali Stulecia na Szczytnikach kilka setek wielbicieli Nielsen, przeważnie delikatnej płci, by stłoczyć się pod głównym wejściem do Hali. Gwiazda kina najwidoczniej jednak odmówiła, a gdy w sali książęcej otworzyło się okno i wyglądający strażnik na wiele pytań umiał odpowiedzieć jedynie: Ja wiem tylko, że w niedzielę ponownie zostanie otwarta restauracja, to mniej lub bardziej śliczniutkie podlotki parsknęły śmiechem, a każda z nich dowodziła, iż od razu wiedziała, że film z Nielsen to tylko kwietniowy żart. Przygotowany fotograf miał ze swoimi próbami fotografowania mało szczęścia; młode damy śmiejąc się wystawiły swoje torebki i parasolki przed twarze i w pośpiechu czmychnęły”. Relacja ta dowodzi, jak wielką estymą cieszyła się we Wrocławiu duńska aktorka i jaką popularność zdobyło sobie już przed pierwszą wojną światową kino. Być może tłumaczy też brak pełnej widowni w teatrze Schauspielhaus podczas premierowego występu Nielsen – wielu jej fanów przybyło pod Halę zamiast do teatru.
[wykład i projekcja filmów @ OPT 22.10.2008]