Impuls
Złowrogi impuls pisze
te zwrotki. Dzielnice, miasta,
kraje oraz inne punkty odwołania
służą mu. Bierze je, przyzywa
nagłym ruchem ręki. Przypatrz się
jak skrycie drży. Złowrogi impuls
wciąż mamrocze mi w brzuchu.
Nieśmiałe przekleństwa puszcza
po naskórkach uszu.
Ognia!
Ściski w klatce, dobijanie do pointy, w cuglach,
w wyciągniętym na zewnątrz niedbałym pośpiechu,
a szczyt ich obywatelskiego nieposłuszeństwa to nie
zaprosić na pierogi teściowej. Byczą się, pielęgnują
ogródki, leżą w pieleszach. Pod strzechą nieśmiało
zaczyna kłębić się dym.
Dla instytucji
Ależ ładnie brzmią! Terminy obrosłe
tłuszczem, poniewierana sztampa. Pisać dla instytucji
gorzej niźli pisać dziennik. Dziwne rojenia
wysokich szczebli, szczeknięcia psów,
pchla wędrówka przez matnię.
Dla ekstremistów
Śmiało, można walczyć, choć jeszcze zimne powietrze,
lepkie kurzu kulki, choć jeszcze kostnienie
nie odpuszcza i steruje procesami ustępująca zima,
śmiało, chłopcy i dziewczęta, można przekrzyczeć
porę i topnienie, można wziąć patyk i uparcie
rysować nowe znaczenia, opresyjne narracje.