Linton Kwesi Johnson podzielił się kilkoma spostrzeżeniami po swoim koncercie podczas festiwalu Reggaeland w Płocku.

Linton Kwesi Johnson należy do najważniejszych artystów w historii reggae i uważany jest za prekursora całego stylu dub poetry. Jego stricte lewicowe teksty, ostro atakujące kapitalizm i dyskryminację rasową, opisujące warunki życia w biednych, czarnych dzielnicach Londynu, uczyniły go znaczącą postacią na brytyjskiej scenie politycznej. 13 grudnia 1989 zagrał w Polsce na koncercie Solidarność Anti-Apartheid w hali Stoczni Gdańskiej. Niemal dwie dekady później wrócił do Polski, by pojawić się na festiwalu Reggaeland w Płocku.

Przeczytajcie wywiad, którego zgodził udzielić się tuż po swoim koncercie na płockiej plaży.

Linton Kwesi Johnson & Rafał Konert

Czujesz się bardziej poetą, aktywistą społecznym czy muzykiem?

Jestem po trochę tym wszystkim. Zacząłem pisać przez politykę, jako młody aktywista ruchu Czarnych Panter w Wielkiej Brytanii. Dla mnie pisanie poezji było swoistym aktem politycznym, a poezja sama w sobie była bronią o wolność czarnej społeczności, a z racji tego, że wychowałem się w tradycji ustnej i przekazów oralnych, to moją pierwszą inspiracją była muzyka reggae, a w szczególności deejaye. To wszystko spowodowało, że postanowiłem przenieść swoją poezję do szerszej publiczności właśnie poprzez tą muzykę. Reggae stało się czymś w rodzaju pojazdu, który przybliżył moją twórczość szerszemu gronu odbiorców. Poza tym poezja ma muzykę samą w sobie. Muzyka jest jej organiczną częścią. Zatem odpowiadając na twoje pytanie jestem po trochę poetą, aktywistą społecznym i muzykiem.

Jako młodzian w Wielkiej Brytanii występowałeś też na sound systemach…

Tak. Wychowywałem się w subkulturze reggae. Subkulturze buntu i sprzeciwu, która dała nam niezależną tożsamość w czasie, kiedy byliśmy pogrążeni we wrogo nastawionym do nas społeczeństwie. Reggae dało nam niezależność i dała nam kulturę oporu przeciwko uciskom rasowym.

W 1970 roku dołączyłeś do ruchu Czarnych Panter. Co chciałeś przez to osiągnąć?

Walczyliśmy o równość rasową i sprawiedliwość społeczną. Walczyliśmy z opresją policji, o sprawiedliwość w sądach, z marginalizacją nas w społeczeństwie, w systemie edukacji. Walczyliśmy o wyrównanie płac z białymi robotnikami. Z tymi problemami walczyły Czarne Pantery. Naszym sloganem było „Black Power People Power”.

Jak Wielka Brytania zmieniła się od tamtego czasu?

To, że Blair nie jest już premierem Wielkiej Brytanii niewiele znaczy. To wszystko jest jeden wielki biznes. Kiedy do władzy wracają torysi to zawsze czerpią z polityki Margaret Thatcher. To był tzw. thatcheryzm z ludzką twarzą. Wiesz, polityka uprzejmości, odrobina uprzejmości w stronę kobiet, w stronę czarnych społeczności, ale u jego podstaw zawsze był to thatcheryzm i kontynuowanie polityki Margaret Thatcher.

Mówiąc o zmianach, to przede wszystkim mogę powiedzieć, że zorganizowaliśmy się w Wielkiej Brytanii i zbudowaliśmy autonomiczne ruchy polityczne i kulturowe. Zwyciężyliśmy walkę o nasze prawa dlatego, że się buntowaliśmy. Młode pokolenie moich czasów buntowało się i byliśmy w stanie zmienić Wielką Brytanię, przez co nie jesteśmy już marginalizowani jak w latach 70. czy 80.  Teraz mamy czarną klasę średnią. Mamy ludzi w parlamencie, we władzach lokalnych. Coraz mocniej wyłania się czarna klasa wyższa. Walka trwa. O równość rasową i sprawiedliwość społeczną. To nieustająca walka.

Urodziłeś się na Jamajce, ale później przeprowadziłeś się do Wielkiej Brytanii. Tak jak mówiłeś walczyłeś o zmiany w Wielkiej Brytanii czy zatem czujesz się bardziej Jamajczykiem czy Brytyjczykiem?

Nie możemy mówić o jednej tożsamości, bo nikt z nas nie ma tylko jednej tożsamości narodowej. Wszyscy mamy złożoną tożsamość. Jeśli chodzi o mnie, to uważam się za Jamajczyka, bo tam się urodziłem i tam są moje korzenie. Uważam się za mieszkańca Karaibów, czuję się też częścią afrykańskiej diaspory i uważam się również za Brytyjczyka. W końcu doszedłem do porozumienia ze swoją brytyjskością, że tak to ujmę.

W reggae ciągle żywa i wyrazista jest idea repatriacji. Co to dla Ciebie znaczy?

Nie jestem odpowiednią osobą, żeby udzielić odpowiedzi na to pytanie, bo nie jestem Rastamanem, a to jest idea Rastafari. Jako projekt polityczny nie jest on realny, bo nie jesteś w stanie cofnąć zegara historii. Musimy żyć dalej i patrzeć w przyszłość. Rasta z pewnością dali nam dumę z naszego afrykańskiego pochodzenia i tego jacy jesteśmy.

Dub poetry było stylem, który rozwinął się głównie w Wielkiej Brytanii. Na Jamajce był Matubaruka, Oku Onuora czy Mikey Smith, ale poza nimi niewielu artystów trudniło się dub poetry. Czy sądzisz, że ten styl jest bardziej europejski?

Nie do końca. Po moim sukcesie w Wielkiej Brytanii wielu pisarzy na Jamajce zostało zainspirowanych. Oprócz Matubaruki, Oku Onuora i Mikey Smitha masz jeszcze Jean „Binta” Breeze, Cherry Natural, są Poets In Unity, Malakai Smith i wielu innych dub poetów. Są też ludzie w Kandzie jak Clifton Jospeh czy Lillian Allen. Jest kilku dub poetów w Stanach Zjednoczonych. Jeśli teraz pojedziesz na Jamajkę niemal wszyscy są dub poetami.

Przyjechałeś do Polski w 1989 roku, żeby zagrać na koncercie Solidarność Anti-Apartheid w Stoczni Gdańskiej. Pomagałeś również polskiej Solidarności. Dlaczego?

Przyjechałem do Polski na ten koncert, bo to była słuszna sprawa. Czarni ludzie w Wielkiej Brytanii popierali walkę z apartheidem. Bardzo miło było zobaczyć, że ludzie w Polsce, którzy sami walczyli o sprawiedliwość i wolność w swoim kraju potrafią na chwilę oderwać się od tego i zauważyć cierpienie czarnej społeczności w Afryce i coś dla nich zrobić. To był prawdziwy akt solidarności, a przy okazji był on zorganizowany przez ruch Solidarność. Wiem, że Solidarność nie jest już obecnie tym czym była w przeszłości i nie jest już popularna w Polsce, ale to właśnie Solidarność była instrumentem w walce z totalitaryzmem.

Napisałeś Mi Revalueshanary Fren. Jest to wiersz, a także utwór mówiący o zmianach w Europie Wschodniej. Również o zmianach w Polsce. Jak oceniasz to, co się tutaj stało? Czy jesteś zadowolony z ich przebiegu?

Nie można mówić o zadowoleniu bądź jego braku. Te zmiany po prostu miały miejsce i zgadzam się z nimi. Podstawową zmianą jest upadek Związku Radzieckiego, a ten upadek umożliwił częściom imperium sowieckiego odzyskać własną autonomię. Tak więc Polacy dostali swoją wolność, mieszkańcy Czechosłowacji też. To samo stało się z Węgrami, Rumunami, itd. To wspaniała sprawa. Co do przyszłości, to nie jestem przekonany, że kapitalizm jest jedyną słuszna drogą i sposobem organizacji społeczeństwa, bo muszą być jakieś alternatywne rozwiązania. Wciąż mam sentyment do socjalizmu, ale nie takiego jak rozumiano go w Związku Radzieckim, bo to co tam było w moim odczuciu i odczuciu innych ludzi, to była dyktatura partii komunistycznej. Oni wywrócili ideę Karola Marksa do góry nogami i stworzyli coś całkowicie innego.

Więc co to znaczy dla Ciebie być socjalistą w dzisiejszych czasach?

Bycie socjalistą to walka i budowa sprawiedliwego społeczeństwa, gdzie ludzie mogliby żyć w pokoju i zgodzie. Gdzie zostanie im zapewniona ochrona, sprawiedliwość społeczna. Gdzie kraj odgrywa ważną rolę w zapewnieniu owej sprawiedliwości.

Które z momentów w Twojej karierze były najważniejsze? Z jednej strony aktywność polityczna z drugiej strony kariera muzyczna…

Nie miałem kariery politycznej, byłem aktywistą. Nie zajmowałem się konwencjonalną polityką, dlatego też nie mogę mówić o karierze politycznej. Jeżeli chodzi o karierę muzyczną, to jestem zaskoczony tym, co udało mi się osiągnąć i tym, że trwa to do dzisiaj. Kariera na poziomie międzynarodowym jako artysta reggae przez ponad trzy dekady. Kiedy zaczynałem w drugiej połowie lat 70. to moim głównym celem była chęć wyrażenia gniewu. Chęć opowiedzenia o ucisku czarnej młodzieży, do której przecież należałem, a reggae stało się narzędziem ku temu. Fakt, że udało mi się podtrzymać karierę robiąc to przez ponad 30 lat jest dla mnie absolutnym zaskoczeniem.

Czy uważasz, że dub poetry jest trafnym określeniem tego, co robisz na scenie?

Mogę żyć z tym określeniem – dub poetry, bo to ja jestem odpowiedzialny za tą nazwę. Generalnie chodziło tutaj o formę wyrazu. Tak samo jak deejaye w reggae. Mój przyjaciel Oku Onuora z Jamaica School of Drama, użył tego określenia do spopularyzowania tego, co robił on czy Jean „Binta” Breeze i inni poeci z Jamaica School of Drama. Ten termin został skojarzony z nowym trendem w jamajskiej poezji, którzy pojawił się pod koniec lat 70, ale przyczepiono go do mnie. Cóż, mogę z tym żyć.

W jednym ze swoim utworów śpiewasz It is noh mistri Wi mekkin histri. Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej do młodych ludzi w Polsce?

Moja generacja pomogła w zmianie Wielkiej Brytanii. Zmieniliśmy kraj poprzez organizowanie się, zaangażowanie w życie polityczne i przez robienie czegoś pożytecznego. To co chciałbym powiedzieć młodym ludziom w Polsce, to jeśli młodzież mojej generacji mogła zrobić coś, żeby zmienić Wielką Brytanię, więc młodzi ludzie w Polsce mają możliwość, żeby dokonać zmian w Polsce na lepsze. Świat nie musi wyglądać tak jak teraz. Świat może być zdecydowanie lepszym miejscem i to zawsze zależy od młodych ludzi. To oni są motorem do zmian.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmowę przeprowadzili i opracowali: Rafał Konert, Grzegorz „Manfas” Kuzka i Krzysiek Wysocki (Płock 12 lipiec 2008).

Fragment wywiadu ukazał się również w 10 numerze magazynu „Free Colours” oraz na stronie: http://positivethursdays.com/pisanie-poezji-bylo-dla-mnie-swoistym-aktem-politycznym-a-poezja-sama-w-sobie-byla-bronia-o-wolnosc-wywiad-z-linton-kwesi-johnson/

Pisanie poezji było dla mnie swoistym aktem politycznym, a poezja sama w sobie była bronią o wolność – wywiad z Lintonem Kwesi Johnsonem
QR kod: Pisanie poezji było dla mnie swoistym aktem politycznym, a poezja sama w sobie była bronią o wolność – wywiad z Lintonem Kwesi Johnsonem