Mam trzynaście lat
1
czytam Musierowicz i Snopkiewicz, oraz
pornograficzne opowiadania ze skitranego skądś
„świerszczyka”.
trzymam go pod materacem,
mam trzynaście lat
2
już od roku wiem jak sprawić sobie przyjemność
3
ale w tym wieku chłopcy jeszcze smakują
jak guma do żucia turbo i tanie papierosy
podkradane ojcu.
nie mają nic wspólnego z pocałunkami z seriali,
z fikuśnymi majtkami z francuskich katalogów,
a już na pewno nie z moją przyjemnością
4
ja palę maxwelle
nie zaciągam się, bo nie umiem
widziałam już z bliska cipkę innej dziewczyny
5
wtulam się w gruby sweter koleżanki,
która pachnie kociętami.
sama wygląda trochę jak mały kotek
6
dziewczyny licytują się na włosy pod pachami.
już wiedzą jak to jest krwawić co miesiąc
w grubą, niewygodną podpaskę
7
mówię chłopcu, że jednak nie chcę
być jego dziewczyną.
piszę w liście „pokochałam innego”.
zakochania są mrowieniem w żołądku,
ale nadal nieprzetłumaczoną, obcą literaturą
***
On chce ciała
Ciało nie istnieje
Ciało było ogrodem
Żyzną glebą, mokrą trawą, zbożem
Słodką pomarańczą, sokiem
Puszczało pędy, wiło się w wilgotnym runie
Ssało łapczywie krew zwierzęcą
Ciało było torturą, bólem, śmiercią
I ponowną śmiercią, i ponowną śmiercią
Kształtem, jabłkiem, rosą, parą
Matką, ojcem
Gniło w słodkim kompoście
Wznosiło się i opadało
***
Komunia z amitryptyliny,
40mg na języku,
Czekam aż mi przejdziesz,
Niecierpliwa,
– to zawsze przechodzi,
Mówię jej,
Ona kiwa głową, że rozumie
#nomakeupselfie
próbowałam dzisiaj umrzeć, na wiele sposobów,
internety podpowiadają, jak matka
– trzymaj się z dala od kłopotów,
jedz warzywa pięć razy dziennie,
nie stąpaj po cienkim lodzie,
nie mów, że cię boli,
nie otwieraj się na ludzi.
nikt nie odbiera już telefonów,
zostaw strzałkę, oddzwonię później,
linia przeciążona,
każdy kogo znam chce umrzeć.
***
jestem tutaj, wrośnięta
w siebie, w ciebie,
w kraju, w którym nic nie działa
i autobusy się spóźniają,
wszystko jest brzydkie i deszcz
płacze po ścianach,
przykleja się do mojej skóry
jak zapach twojej kurtki
zmuszam się do miłości
w wąskich przejściach, w supermarketach
niebo jest nisko i wypełnia płuca