tribute dla Trumana Capote’a
1. To jest dzień, kiedy słońcu wyrastają łapki, wskazuje na czyjś uśmiech przyklejony (tu, na naszej twarzy) i mówi: pożyczę wam jeden, jeszcze wam się uda, wyglądać dobrze razem. To jest dzień, kiedy mnie przystrajasz w pogrzebowe kwiaty. Jeszcze nie zdążyłem zwiędnąć, jeszcze się palę żarem południa, żarem poematu. To jest dzień, kiedy możemy nauczyć się kochać. Wytrwale będę zdejmować wszystkie warstwy z ciebie. Dawna obietnica jeszcze żyje w ciszy, i pikujące ptaki – nadal się zbliżają (tu, do mojej twarzy). To jest dzień, kiedy słońce zamieni się rolami, i księżyc postanawia, że będzie... że postara się... błogosławić porankom. Nie wyrosną mu ręce, nie uśmiechnie się czule. Będzie smutnym i dostojnym panem. Będzie nas uczyć jak uwierzyć w słońce, zanim nauczysz mnie kochać, zanim warstwa po warstwie zwrócisz się ku sobie. To jest dzień, c'est un jour.
2. Opowiedz mi o wszystkich twoich wiosnach zamienionych w lament, opowiedz mi o nich, a potem – wyspowiadaj się drzewu, wyspowiadaj się kwiatom zerwane umowy i zerwane przyjaźnie). Opowiem ci o wszystkich moich wiosnach zamienionych w płomień; nasza ziemia jest niczyja; rozstawimy namioty, a potem – niech przydarzy się cud (inaczej nic się nie przydarzy). Byłem młodym mężczyzną i podróżowałem tramwajem. Byłaś młodą kobietą i twoje życie było podróżą. Któregoś dnia zapukaliśmy do siebie, powiedziałem: - Hello! Co słychać? To miało być nasze śniadanie u Tiffany'ego. Sądziłem, że któregoś dnia zamienię się w wielki, kolorowy żaglowiec, a potem – zwyciężyła mnie myśl, że Holly nie istnieje, i że szukając nas długo, nie szukała nas wcale. C'est la nuit. Tak śpiewa noc.
3. To jest dzień, kiedy słońcu wyrastają ręce, wskazuje na czyjś uśmiech przyklejony (tu, na twojej twarzy) i mówi: pożyczę ci jeden, jeszcze wam się uda, wyglądać dobrze razem. To jest dzień, kiedy mnie przystrajasz w pogrzebowe kwiaty. Jeszcze nie zdążyłem zwiędnąć, jeszcze się zapalę żarem południa, żarem poematu. To jest dzień, kiedy będziemy uczyć się wytrwale. C'est un jour, c'est un jour –
4.
Czy tak to właśnie jest, przy końcu świata? –
Życie w migawce odczarowującej wszystko.
I sierpniowy wieczór na skrzypiących huśtawkach,
wbrew temu co myślałem –
nie był początkiem miłości.
Więc czym był naprawdę? Spotkaniem dwóch zer
między nieskończonościami?
dwóch twierdz niezdobytych ze ściankami z powietrza?
Pospolitym, zwykłym, ludzkim kłamaniem,
że wszystko jest inne, niż naprawdę jest.
A jeśli tak to właśnie jest przy końcu świata?
Gdy wszystko (lub prawie wszystko) czym innym
się wydaje, i sam już nie wiesz, czy to w oczach Boga
tak mieszają się sprawy? Czy raczej wszystko jest
ostatnią ze sztuczek szatana? Nie sposób rozstrzygnąć,
trzeba wynaleźć lekarstwo. Dotyk i cisza
(gdybym tylko znał się na nich).
A jeśli tak to właśnie jest przy końcu świata?
Że przyjdzie koniec dla naszych opowieści,
że nie będziesz więcej nazywać mnie czule,
że wszystkie znane nam cyfry popadną w obłęd,
że całe to dodawanie (pól, domów, słów) zakończy się
zerem. A jeśli –
tak to właśnie jest przy końcu świata? Tymczasem
niestrudzenie opowiadaj mi fantastyczne historie,
układaj pojęcia jak klocki, na czas huraganu.
5. Ponieważ potkniesz się, moje dziecko, zaprawdę, będziemy się potykać o ciętą ranę w zakamarku twojego serca, o schody wysokie, o nieznośne upływanie godzin, będziesz się potykać, a potem zadrży ci ręka, zanim ją podniesiesz, i zlękniesz się odbicia, w wielkim i zimnym lustrze. Przestraszysz się myśli obcej, i znowu będę się potykać, o spacery, kiedy opadały liście, o twoje pozytywki będziesz się potykać, przestraszysz się dumy okrutnej, nierozumnej dumy, a potem już zawsze będziemy się potykać, moje dziecko, moja córko. Albowiem chcieliśmy zniszczyć. Albowiem sądziliśmy, że wolno nam. Albowiem myśleliśmy, że dano nam takie prawo. Nie dano nam takiego prawa. Potkniesz się, moje dziecko. Potkniesz się o cień wielkiego drzewa. Potkniesz o kwiat i pamięć o nim. I nie odpowiesz śmiechem na wiatr, co porywa chustę. Potknę się naprawdę, potknę się na niby, potknę, żeby zapytać i nie usłyszeć odpowiedzi. Zanim wstanie dzień i w zdumieniu przetrzesz oczy, i znowu będziemy dziećmi, córko moja, potkniesz się. Tak śpiewa dzień. Tak śpiewa noc. Tak śpiewa dzień.