Moja mama ma siedemdziesiąt jeden lat
i już nie uprawia seksu,
tak sobie myślę, a potem, że
co ja tam wiem, ten
długopis też nie miał już pisać,
a ciągle jeszcze pisze.

Ta poetka jest w wieku mojej mamy.
Mogłyby nawet chodzić razem do jednej klasy,
gdyby poetka nie urodziła się w Mikołowie,
a mama w Katowicach. Niby
rzut kamieniem, a dzieli je
umiejętność użycia życia
albo alfabetu.

Moja mama była za ładna,
żeby zostać koleżanką tej poetki,
była za ładna,
żeby zostać czyjąkolwiek koleżanką,
więc została żoną mojego ojca.

Moja mama była łysa do piątego roku życia.
Efekt naświetlania. Do piętnastego roku życia
leczyła się z czerniaka w Gliwicach.
Sześć lat później zaszła w ciążę.
Była przerażona,
że znowu musi walczyć.

Moja mama kocha żaby, psy, koty, mężczyzn.
My też wyrośliśmy w przeświadczeniu, że
nas kocha. Kiedyś wybiegła pod autobus,
żeby ratować żabę. Byłam z niej taka dumna,
że się jej udało. Nie pomyślałam o kierowcy,
o pasażerach, którym zafundowała jazdę
bez trzymanki. Pomyślałam tylko o uratowanej żabie.
Byłam z mamy taka dumna. Taka dumna
do chwili, aż sobie przypomniałam,
że nigdy nie rzuciła się,
żeby nas uratować.

Kiedyś zostawiłam moją mamę
w samochodzie przed budynkiem ZUS-u.
Powiedziałam: – Mamo, złożę tylko deklarację
na dziennik, będę za minutę.
Na dzienniku pani wysłała mnie do biura
na ostatnie piętro. W budynku nie było windy.
W biurze nie było pani. Czekałam w nieskończoność.
Mama czekała w samochodzie.
Kiedy wróciłam, płakała.
W samochodzie było z pięćdziesiąt stopni.
– Mogłam tu umrzeć – powiedziała z nienawiścią.
– Mogłaś przecież wyjść na zewnątrz! – odkrzyczałam
w udzielonej panice. I usłyszałam najgłupsze słowa świata:
– Nie miałam kluczyków, żeby zamknąć auto!
Tak umierają ludzie, którzy pilnują nie swojego dobra.
Zdałam sobie sprawę jaka jestem
podobna do mamy,
i wtedy odeszłam od Ciebie.

Kilka dni temu umarł kochanek mojej mamy.
Ten, którego widziała ostatni raz
z dziesięć lat temu. Nie wiem po co
ludzie ją o tym informują, powiedziała.
To nie pierwszy jej kochanek, który umarł.
Po pierwszym nawet płakała,
choć rzuciła go dzień przed śmiercią. Nie,
nie zabił się przez nią, wyjaśniła. 
Zabił go pies,
którego nie chciał przejechać.

Moja mama kocha żaby, psy, koty, mężczyzn.
W tej kolejności.

Joanna Fligiel – Luźne myśli o matce
QR kod: Joanna Fligiel – Luźne myśli o matce