Jak byłam mała

zawsze łaziłam za chłopakami
być tam gdzie działo się wszystko
nie chciałam zamknięta za drzwiami
bawić się lalką i tak odruchowo jak moja kuzynka
mówić: ooo, co oni tam wyprawiają?!
ja chciałam właśnie wyprawiać
wszystko wyprawiać

raz jak brat z kuzynem przebiegli przez drogę rowerową
rzuciłam się prosto za nimi
i wpadłam pod rower
dostałam ochrzan od rodzicielki i rodziciela
i pobiegłam dalej


Porozpycham się myślami

Nie jutro nie za lat czterdzieści, w grobie
Porozpycham się teraz
Zrobię sobie umowę na czas nieokreślony
Z wolności dłubania w nosie
Wezmę ze sobą ich wszystkich
Akrobatów miłości, dwie piękne, połamane ręce
Założymy spółkę
Odpowiedzialną za wybryki naszej śmiałości


Nie wymagam

żebyś stał na straży
Nie wymagam nawet żebyś był
I trwał nienaruszony
Wymagam tylko
Żebyś nie wymagał
Tego ode mnie


Ile to kosztowało?

Mója matka pytała o cenę
Spłuczki do kibla
Marchewki
Kurtki
Wesela kuzyna G.
W jej małej głowie
Tak jak w dziesiątkach tysięcy głów
Majaczyły banknoty
Tacy ludzie zawsze walczą
O nieistotne
Nabrali się i nabiorą się jeszcze raz
Za garść drobniaków.


Ania Z. i Kasia H. na facebooku

Były najlepszymi przyjaciółkami
Wysyłały sobie serduszka i śmieszne obrazki
Jednak Ania Z. po wypiciu pół perły powiedziała mi tak:
Cieszę się, że wyjeżdżam
Oderwę się od tej suki, Kasi H.
Myśli, że jesteśmy przyjaciółkami
Ale za bardzo mnie wkurwia
I wtedy pierwszy raz przestała martwić mnie myśl
Że nigdy nie miałam
Najlepszych przyjaciółek


girlfriends

Nienawidziły mnie
Bo byłam zbyt wolna, zbyt leniwa, zbyt niedbała
I nie rozumiały dlaczego mam to gdzieś
Chyba bałam się chodzić do pracy
W fabryce kurczaków Storteboom
Dlatego musiałam być pijana
A one jeszcze bardziej tego nienawidziły
Podziwiałam je
I do dzisiaj czuję coś w rodzaju
Słodko gorzkiej tęsknoty
Do tych dziewczyn
Które śmiały się, wyzywały i płakały
Jak prawdziwy niewirtualny człowiek
I które miały jaja
Których bali się
Faceci


M. pracowała ze mną w fabryce ciastek

Była gruba i śmieszna
Wieczorami siedziała przy stole
W kuchni i śmiała się
Zawsze podziwiałam w niej tą pogodność
Której ja nie miałam w ogóle
A ona wypełniała nią cały hotel
Z M. nawet kierowniczki nie mogły się pokłócić
To jakby się pokłócić z Jezusem
M. miała odwagę żeby mówić mówić
A potem się śmiać
M. brakowało tylko zbroi
I świata, który warto ratować
Twarze takie jak M. dają kopa
Setka wódki przed południem
Teraz widzę inne twarze
Roztrzęsione korporacyjnym strachem
Inne obumarłe twarze
Niosące śmierć.


Dzisiaj się upiekło

Rozumiałam, że nie chciały stać koło mnie
Czy rozmawiać
Za dużo piłam
A one tego nienawidziły
Wiem, że nie pasowało im to jakoś
Do całości układanki
Nie pasowało im, że piję
I jestem dziewczyną
A nie facetem.


szczeniak

Wolałam ciebie wtedy
W podartych majtkach
Podarte myśli
Przynajmniej ja byłam gdzieś pomiędzy nimi
To tak jak z moją matką
Kiedy straciła pracę
Nie mogła znieść tego, że się cieszę
Próbowała mnie zastraszyć
Że nie będziemy mieć teraz co jeść
A ja i tak skakałam z radości
Bo w końcu będzie w domu
Przez cały dzień.

Alicja Rosińska – Dziewięć wierszy
QR kod: Alicja Rosińska – Dziewięć wierszy