dlaczego zwierzęta nie lubią musztardy

o
co chodzi ze smakiem nie odpowiadam mu
bo język stoi i wychodzi i
siedzę przecież w tej kuchni i jest śmieszne
bo przypomniałem sobie, że przecież nie istnieją kubki
smakowe odpowiadające smakowi ostremu
a w istocie odpowiadają za niego receptory bólowe

i próbuje. śmiać się, bo czuję jak bardzo te odpowiedzi
są odpowiednie, a ich pytania pytajne. tak was dużo
szczękościsk. czuję wyraźnie i was nie przekona
czekacie teraz wszystkie pod stołem i na stole
na wyjściu, na wyjście czekacie
znam temat i od dawna nie wiem czy i co
w istocie posmaruję, ja wciąż się waham
i próbuje otworzyć

ból. zwykle nie oznacza nic dobrego
chyba że chodzi o
obszary, które miały być martwe


kanały tematyczne

zaglądam przed snem w te rolki, jak zobaczysz to ci
się przesunie nie. przyśni się ci. jedynym okiem
drugim okiem i zimne ciemne białe dokoła mogłoby być
nawet National Geographic, bo właśnie pingwin oświadcza się
ofiarowując kamień, jeśli kamień nie zostanie
wyrzucony z gniazda jest przyjęty, pingwin potrafi obejrzeć
kamień uważnie, ponieważ jego oczy są większe od mózgu
a kamień ma zimne ciemne białe dokoła i ogląda nimi wszystkimi
popiskiwania narratora Rachel Moritz żyła lat dwadzieścia
pięć po pierwszej w nocy History Chanel chyba puste groby
ofiar shoah, ale jest piękny kamień, ten akurat wciąż przesuwa
skacze, narzuca się


wypominki

kto nie widział, ten wie
jak łatwo jest ściągnąć skórę z królika
płytkie nacięcie stawów i krocza, szybkie zdjęcie
nadgarstków, parcie głęboko w stronę ziemi

to ojciec był mistrzem tej łatwej sztuki
ale ja nie wiedziałem, że wystarczy zobaczyć
to jeden raz. uciekłem do mojego pokoju

i schowałem w niewidoczne miejsce

wszystkie zabawki. miały futerko

chociaż nie, wcale nie
jest mi zimno, tato


odczyny, znamiona – FLAGA

wieszał zawsze czerwonym do góry
żebyśmy nie wiedzieli różnicy
żebyśmy nie czuli, żebyśmy się czuli
grawitację żebyśmy uczcili

wieszał zawsze czerwonym do góry i mówił, że w tym są
ich wina, a nie wódki i że spłynie po ścianie, po gardle
i będziemy plamili regularnie w fabrykach, kościołach, szkołach

słuchaliśmy go, pijąc oranżadę w folijkach, pełną bielonego cukru
opowieści o spienionych nadziejach, że oto powstanie warszawskie
metro i dołem przedostaniemy się dalej na powierzchnię zeskoczeń

słuchaliśmy go jedząc oranżadę w proszku i okazywaliśmy sobie
podrobione języki, barwniki społeczne, pewniki spożywcze
na naszych oczach dokonywały się wybroczyny

słuchaliśmy opowieści o przyczynach odwrotów i odwróceń
o polskim sierpniu i czerwcu polskim (porphyrophora polonica)
żyjących tylko tutaj pluskwiakach, z których larw wytwarzano czerwony
barwnik będący przez długie wieki obok zboża głównym towarem
eksportowym, a że ginęły na miejscu farbowano nimi na kolor
od razu jak same nazwy wskazują

słuchaliśmy, idąc ich szukać, bo podobno są zawsze dość płytko między
korzeniami, tuż przy powierzchni, no i były tysiące gryzące, więc milczące
rozgniataliśmy je kredą i wychodziło nam różowe, lepkie i mdłe

potem poszliśmy nie przerywając mu uroczyście wyszeptać
do uszu: spieprzaj dziadu

no i faktycznie jak by nie patrzeć spieprzyliśmy
no i faktycznie jakby nie patrzeć spieprzyliśmy


odbudowa Pałacu Saskiego

jesteś przed resztkami Pałacu Saskiego
z którego okien król August III strzelał do psów
które spędzano mu tutaj z całego miasta

potem psy zakopywały tam kości i zapominały
węszyły z podkulonymi nogami, warczały z podgolonymi ogonami
bezsilnie gryzły, bezsilnie lizały, goniły w kółko gniły, wyły
po ciemku do słońca, gubiły trupy na granicie
próbowały dawać sobie znaki, ale znaczyły tylko toi toie
gęstniało rzadko stłumione stado

biedne głodne psy, zbiegły się tutaj z całego miasta
zbiegły i słyszysz, jak szczekacie głośno: te psy to nie my!


ściana wschodnia

z tego domu najlepiej pamięta się
obcinanie skrzydeł żyletką brzytwą
muchom jak najbliżej dziwnych
skórek tynków larw. jeszcze sporo
do tego końca choć operator mówi
przedwcześnie witamy na Ukrainie
ale właśnie przecież jeszcze dom
ściana z konieczności najlepiej jej
w zachodnim słońcu. one wtedy
sprawiają wrażenie jakby nigdy
ich nie miały i wędrują razem
między obrazami i tabliczkami
z funduszy unijnych omijając
niewyczuwalne przyczepne nie
równości zaczęły być świadome
gniazda jaskółek. tania ćwiartka
kuli otwarte od góry wyschłe
wydaje się że idziemy więc przez
błoto i ślinę w tym sklejone
słoma słowa i głodne kawałki
mięsa one zaokrąglają głoski
kołduny i cebularze. na ścianie
zawsze cichną wszystkie muchy
ale te już nie mogą przestać
chyba że oto wsadzimy ścianę
w powietrze i potem wyjmiemy
polecimy za nimi w pogodę
wysoko w niepogodę nisko

Tomasz Lorenc – Sześć wierszy
QR kod: Tomasz Lorenc – Sześć wierszy