Kinoptycznie
Moje oczy filmują niebo,
patrzę na kroplę
na źdźble trawy,
przeglądam się
w źródle czasu.
Źrenice jak kamera
ogarniają falujący los,
wodę, piasek, mgłę, i górę,
ziemię
jak nieustannie
odnawiającą się mandalę.
Ikona ekranu
ratuje świat
na krawędzi.
Kino-życie,
zielony promień nadziei.
Przecież i tak jesteśmy
czyjąś opowieścią.
W lombardzie
Wyprzedaż słów
przecena wspomnień
na promocji sylaby
snów
Zdania są podzielone
pomnożone
dodane
wyświetlone w formie napisów
na dole ekranu
Stary projektor kupisz tu
razem z rozkładanym ekranem
i filmem
z życia
W sokowirówce wirują frazy
i strzępki obrazów
Musisz zdążyć przed siedemnastą
potem biznes zamyka Bóg
Nowoczesne czasy
Selfie zamiast ekranów
przeglądamy się w komórkach
telefoniczna ekstaza
świat się skurczył
nadal tak niejasny
jak przedtem
Wypływasz na głębię
ekranu
żeby nie pochłonął cię
płytki wir
Kino nie przeminie
w ciemnej sali
zawsze będziemy wyświetlać
nasze marzenia
Bad Boys
Zgubili sumienia
pogryźli się do krwi
stop-klatka
na szczęście to tylko film
stop
wybity ząb wyfrunął przez okno
prosto w obiektyw
stłukł soczewkę
Bad Boys chichoczą
to przecież tylko sensacja
zarabiamy dla Elona Muska
by miał się lepiej
w końcu jest królem
– Jakim królem?
– To prawdziwy news – krzyczą Bad Boys – Prawdziwy!
Kompulsita
Kompulsita tańczy na stole
gorące ciało wiruje
nie słucha rad
to sprawa instynktu – szepce
namiętność zalewa ekran
Kompulsita wypływa
na brzeg chwilowego spełnienia
jej ciało gaśnie
jej gwiazda rozkwita
Kompulsita
Komm – puls – i – ta
Świr w kinie
– Woła cię na górę
– Kto?
– Świr
Ściemnienie.
Leci nad gniazdem kukułek,
wiruje nad Manhattanem.
Dziś jego dzień.
Świr jest łagodny.
Jego wariactwo polega na tym,
że wierzy w kino,
a nie w życie.
W filmie fruwa wysoko,
w życiu zasypia w kinowym fotelu,
jeszcze głębiej.
Lekcja nieistniejącego języka
Casanova barów mlecznych
bluzga sylabami
rozrzuca koślawe litery
Arcy-Michał wyprowadza go
za przyszyty łokieć
wypycha przez próg
Tak ładnie nie istniejemy
piękno
lepiej niech skoroduje
pomknie do śmietnika
na bezludzie głosek
Będziemy grabić liście
na placu po Leninie
jeść rzeczywiście
budyń „Pod Cynaderką”
i całować się w tanim kinie
prawdziwie wyświetleni
w techni-colorze