ba! lans

miasto zmieniło się w paszczę
skaczę mu na języku
w górę i w dół w dół i w górę
zanurzam się wtapiam otulam

a potwór dyszy więc grzeje
kolejny wiec olbrzymieje
a potwór krzyczy – nie słucham

najgorsze gdy zamknie pysk


Sztuka

Siedzimy naprzeciwko. Przyszliśmy na kawę
i być może na ciacho. W gablocie są bezy
i miodowe sezamki, zbyt słodkie, by kusić.
Ty jesteś i ja jestem – my jesteśmy, zatem.
Nie czuję nic z mnogości, pojedynczo siedzę.
Po co komu te świece, po co te firany,
czemu widzę szczegóły w przyciemnym lokalu?
Wiesz, wiem ale nie wiemy, o co teraz gramy.
Pleciesz coś o Atenach, ja udaję Greka,
śmieję się jak kobieta, której świat nieznany,
a na ziemi jej miejsce jest tam, gdzie utknęła
po uszy i po łokcie, żadne czary mary
i jakieś gdzieś tam coś tam – kremska po obiedzie.
Patrzysz w dal, twoje dłonie są dłońmi poety,
gdy skupiam się na gestach, widzę melancholię
i czuję puls zbyt śmiały, lecz opanowany.

Gdybyś był dziełem sztuki, już snułabym plany,
gdzie się ciebie postawi lub z czym się wymieni.
Ale ty jesteś samcem, nie w smak ci skostnienie
– jak nic pewnie opadniesz z liściem tej jesieni.


odlot

konał kolejną dobę kobiety
takt tracąc i pomyślunek w letargu
śpiewnym do spoczywania wiecznego doszły
mężczyźni rozleli flaszkę
bo łez rozlewać nie godzi
śmierć w każde życie wpisana
i oby nie mnie
i nie teraz
i od powietrza
i wojny
nagłej
głupiej
bolesnej

a ona cicha spokojna
wolno rozeszła się w żyłach
dając mu ukojenie
dzisiaj na wieki wieków
i zamulone

amen

Dorota Czerwińska – Trzy wiersze
QR kod: Dorota Czerwińska – Trzy wiersze