„Nasze ciała są ich polem bitwy”*

kobieta w tramwaju czyta „Chciałbym…
Męskie fantazje seksualne”
rosyjscy żołnierze gwałcą Ukrainki
„Czytając tą książkę miałam nadzieję,
że dowiem się coś więcej na temat męskich fantazji.
Jak na książkę na 300 stron mało ich.
I jeszcze cała druga część o relacji starsza kobieta młodszy mężczyzna.
Jakby to była główna i jedyna fantazja. Spodziewałam się czegoś lepszego.” –
pisze Ola na lubimy czytać pl.
„nasze ciała są ich polem bitwy”
rozdzierane otwierane krwawiące
wypluwające strumienie spermy
gwałty w Bośni Rwandzie w Boko
Haram w Buczy Mariupolu gwałty
„żołnierzom mów się i żeby gwałcili
bo to skuteczne przynosi efekty”
kobieta w tramwaju czyta „co w sytuacji,
gdy fantazje stają się niezdrowe,
gdy przekraczają granice,
których przekraczać nie należy” – – –

*tytuł książki Christiny Lamb


Z karty pacjentki poradni psychiatrycznej przy ulicy Adama Mickiewicza

anharmoniczne drgania cząsteczek w krwiobiegu zginające rozciągające
w płaszczyźnie narządów póki co wewnętrznych
drgania poza płaszczyznę asymetryczne wariacje atomów
przekroczony maksymalny stopień swobody wibracyjnej
bycie pacjentką poradni psychiatrycznej przy ulicy Mickiewicza zobowiązuje
do obłędu w starym romantycznym stylu kiedy to dzieweczka
choćby i w wieku balzakowskim nie słucha tylko odpala
pall mala od pall mala niczym gniewną petardę apokalipsy
i klnie jak trzech szewców Witkacego w co drugim wierszu
w nie-czystej formie żeby Polska rosła w sieci
ludziom żyło się online jak w reality show gdy królowa życia
szuka rolnika u Kuby Wojewódzkiego i gra o milion w zubytkowanym rozumie
a atomy szaleją szaleją a atomy się śmieją się śmieją
tańczą z gwiazdami i piją krew z gwinta


Happy end and pink unicorns

gra w amerykański plan
it’s ok & keep smiling
jest w tym naprawdę dobra
coraz lepsza
bez mimowolnych grymasów
ust oczu ramion
łapią się na to wszyscy nie-
znajomi nawet psychiatra
mówi – robi pani postępy
proszę dalej brać leki pisać
i cieszyć się życiem
happy end and pink unicorns


Monodram dla kawałka ciętego metalu

popatrz
jaka jestem zgrabna i błyszcząca
cieniutka jak opłatek
z nierdzewnej stali
bez kropli rdzy

krwi łakoma
plastycznie uzdolniona
rysuję cienkie linie
czerwone

możesz przejść po nich
dokąd zechcesz
powietrze nieruchomo
w płucach

powieki coraz cięższe
sen
jest
przedsionkiem cienistym

niczym więcej
a serce
coraz szybciej kołacze
do bramy

otwórz
posłuchaj popatrz
jaka jestem
geometryczna styczna

do Lete i Styksu
lekka
jak obol na języku
styka(m)

się z niebem albo piekłem
z papieru
tnę
i już

jest
spływa krwią serdeczną
to tylko
rysowanie linii

czerwony kwadrat
na białym tle
ekfraza emfaza
nic więcej –

entliczek pętliczek
nie chowaj się
kto nie odczyta metafory
tego wilk zje już teraz

gąski gąski do domu
etcetera


Rozpatrywanie niewspółmiernych skojarzeń

może rzeka może nie
może strumień może potok

słowotok

tokowanie turkawek
kawek kawa albo dwie
do truskawek

podwojenie

gojenie ran

narcyzm
cyniczny mimiczny fotogeniczny
metamorficzny
ekstrawertyczny

lustereczko lustereczko
na co patrzysz

co płynie przez ciebie srebrnie
rzeka potok strumień
piękności

prąd znosi odbicie
jaka śliczna maska
własna?

lustereczko lustereczko
lepiej nic nie mów


Czas niejednostajnie gubiony

hoduje katastrofki i mini-apokalipsy
karmi je porcjowaną psychozą
obsesyjno-kompulsywną
najbardziej smakują im ruminacje
plują na ściany i podłogi
obsesyjną potrzebą utrzymania
nierealnego perfekcyjnego porządku
kupioną na wirtualnym czarnym rynku
nie dociera na czas wzywany nienadaremnie deus
zacięła się machina
i wszystkie bluźniercze modlitwy idą się jebać
poczynają się małe modlitewki lilijkowe litanijki
nie trzymające się linijek koślawe że paniezmiłuj


Origami

gubi klucze (listonosz znajduje przy skrzynce) gubi się
w krętych korytarzach urzędów muzeów piwnic
w podziemiach chłód i białe światło jarzeniówek
piwniczny zapach nie do pomylenia a jednak myli
kierunki ach Euridice Euridice szuka w panice wyjścia kluczy
zostawia w skrzynce nieodczytane wiadomości
esemesy od cyganki – jest w twoim otoczeniu wroga ci osoba
to przez nią dreszcze kołatania mdłości chcesz znać szczegóły? –
nie chce chociaż diabeł tkwi w i mruga z piekarnika
strzel sobie selfie setkę dla asertywności i śmigaj po chatroomach
promocjach na deskorolki i inne urządzenia wywrotne albo kaleczące
wwierć się w ścianę nośną noś krótkie kiecki i jeszcze krótsze
postrzępione spodenki na nie te lata lataj jak popierdolona
pal pall male bo ładnie współbrzmią w lufce pal jak Greta Garbo
grawituj z niewymuszoną gwarancją przy-na-LEŻ-noś-ci do ziemi
leży na trawie w wianku z mniszków i stokrotek stokrotna wariatka
nie mniszka chyba że Hildegarda pierwsza feministka
kluczy za kluczem tysiąca tajemniczych żurawi


Z gier i zabaw dziecięcych IV

gra w klasy
przeskakiwanie przepaści
w szczelinach chodników

na skwerze w środku miasta
wyrosły żmijowce
drobne igiełki w opuszkach
ścierpniętych od klikania
w dotykowy ekran bez-
senności

mijanki bez interakcji
tramwaje z madonnami
stopa na krawędzi ulicy
czerwone

Talita na linie zawieszonej
między kamienicami
bez majtek
w jednej kieszeni mate
w drugiej pięć kamyków

zawsze spadają za krawędź nieba

Beata Nicoś-Trenk – Osiem wierszy
QR kod: Beata Nicoś-Trenk – Osiem wierszy