prababka
na starość przeprowadziła się do miasta chciała
pomóc przy upośledzonym dziecku
mówią że nie przesadza się starych drzew
nie łamała się choć kości
zaczęły próchnieć
bardzo chciała żebym się urodziła może
najbardziej ze wszystkich
kiedy przyszłam
jej już nie było
chciała tak bardzo że zrobiła dla mnie miejsce
była szamanką leczyła ludzi
zabierała od nich ból brała na siebie
chociaż
umiała tylko dawać
skorupka
w dzieciństwie znałam tylko śmierć ptaków
okruch słońca w niedomkniętych oczach
nagłą miękkość
kopałam płytkie groby kuchenną łyżką
truchełka zawijałam w liście
potem poznałam inne śmierci
od których dzieli mnie cienka warstwa ziemi
ręce z drutu
obiecała że nauczy mnie robić na drutach
rano
nieśli ją do karetki
z zaciśniętymi oczami powtarzałam
nie zabieraj jej nie zabieraj nie zabieraj
umarła
pod kocem pod którym bałam się spać
przez pierwsze tygodnie szukałam śladów
zapachu w ubraniach włosów na toaletce
było coraz mniej
ale ona została
siedem lat po śmierci podpierała sufit gdy walił się dom
wtedy przyszła po dziadka
nie umiem robić na drutach
na technice wbiłam je w kran