prababka

na starość przeprowadziła się do miasta chciała
pomóc przy upośledzonym dziecku
mówią że nie przesadza się starych drzew

nie łamała się choć kości
zaczęły próchnieć

bardzo chciała żebym się urodziła może
najbardziej ze wszystkich
kiedy przyszłam
jej już nie było

chciała tak bardzo że zrobiła dla mnie miejsce
była szamanką leczyła ludzi

zabierała od nich ból brała na siebie
chociaż
umiała tylko dawać


skorupka

w dzieciństwie znałam tylko śmierć ptaków
okruch słońca w niedomkniętych oczach
nagłą miękkość

kopałam płytkie groby kuchenną łyżką
truchełka zawijałam w liście

potem poznałam inne śmierci
od których dzieli mnie cienka warstwa ziemi


ręce z drutu

obiecała że nauczy mnie robić na drutach
rano
nieśli ją do karetki

z zaciśniętymi oczami powtarzałam
nie zabieraj jej nie zabieraj nie zabieraj
umarła
pod kocem pod którym bałam się spać

przez pierwsze tygodnie szukałam śladów
zapachu w ubraniach włosów na toaletce
było coraz mniej

ale ona została

siedem lat po śmierci podpierała sufit gdy walił się dom
wtedy przyszła po dziadka

nie umiem robić na drutach
na technice wbiłam je w kran

Martyna Pankiewicz – Trzy wiersze
QR kod: Martyna Pankiewicz – Trzy wiersze