Boży dubler
wraz z moimi siódmymi urodzinami
pozbawiono mnie poczucia winy
czucia w palcach
które tonizuje wyrzuty sumienia
za granicą czyśćca czekają na mnie
wszyscy moi bliscy
zszywam skrupulatnie naderwaną skórę
wiatru prowincjonalnego włóczęgi
porośnięte białą sierścią
moje alter ego nie daje cienia
rozebrane po kość twoje myśli
kłębią się w drewnianej kołysce
macicy
jest jeszcze pora abyś wydostał z gardła
śmietnika poszarpany przez wieczne pióro
list otwarty
do Bożego dublera
niebieskie nadgarstki
pławię się w religijności
pobliskich słów
roztrząsam ciszę
wypełniającą bańkę mojego bólu
modlę się do ciała
leżącego w bezdennej kałuży
serca i mięsa
brakuje mi twoich słonych spojrzeń
przerysowanych słów
poczuj dogłębnie przekaz
mojego oddechu
zapoznaj się z milczeniem
wypełniającym zbyt ciasne skronie
nasze dopasowane wersety
płoną w ogniu kolejnej apokalipsy
błąkam się między sercami
którym ktoś przetrącił miłość
pozwól poznać smak
twoich niebieskich nadgarstków
nasze nowe piekło
nie udawaj że obchodzi cię
mój pierwszy krok
nie proś żebym ukradła
twój wykwintny sen
nie próbuj mnie oszukać
że czas spóźnił się
na ostatnią śmierć
odkąd poprosiłam cię
abyś spojrzał mi w oczy
słońce schowało się
za pazuchą nieba
odkąd przywidziała mi się
nasza miłość
skaleczyłam serce o kant
twojego serca
ściskając obosieczny pędzel
namaluj na ścianie
nasze nowe piekło