Nie mogę wszystkiego powiedzieć
o mojej matce ze złotym warkoczem
zgwałconą przez ruskich
ojcu pod Leningradem
z odmrożonymi stopami
jego fotografii w mundurze Wermachtu
kromce chleba ze smalcem na traktorze PRL
wiózł nas na pola PGR
do plewienia buraków cukrowych na kolanach
zbierania z ziemniaków stonki
w sierpniu ścinania owsa układania w snopki
o krwawiących bosych stopach na ściernisku
zapaleniu stawów kolanowych
całą zimę chodziłam w gumowcach
w niedzielę matka robiła jajecznicę
z jednego jajka i mąki dla sześć osób
Libido
kwitną w lipcu wysokie dziewanny malwy
jeszcze miewam erotyczne sny orgazmy
żałosne w tych snach
kocham się sama ze sobą
wszyscy mężczyźni umarli
Nie mam apetytu
ani chleb ani bułka z masłem
szynka ser ogórek zielony powidła
otwieram rosyjską musztardę
marynowane ostre papryczki chrzan ostry
po świętej pamięci mężczyźnie połykam żyletki
robię drinka z jego wody kolońskiej brutal z kostką lodu
w nocy śni mi się matka
że jest Magdą Goebbels
zaciska mi w ustach fiolkę z cyjankiem potasu
śmierć ma smak gorzkich migdałów
Vivien Leigh
na planie filmowym w Hollywood
wypalała cztery paczki papierosów
ja na prowincji w miasteczku dwie
robię skręta z trawki palę w otwartym oknie
polowanie na muchy dostaję głupawki
od sondaży statystyk wiadomości
polityki
Dzieci są okrutne
zabijają koty młotkiem
kroją żaby jaszczurki
zbierają koniki polne świerszcze
odrywają im nóżki skrzydełka
potem grają w piłkę
W siódmym miesiącu leżałam
na patologii ciąży
(groziło mi poronienie)
kobiety obok rodziły martwe płody
nie było badań prenatalnych
(teraz prawie zakazane)
wyły z bólu jak wilki do księżyca
urodziłam córkę
z upośledzeniem w stopniu lekkim
Mam kaszel palacza
kaszlę w nocy rano cały dzień
nie mogę odpluć flegmy
ślinię się jedwabną nitką
jak samica pająka która pożera samca
w akcie kopulacji
pająki kochają się śmiertelnie
czasem kobieta i mężczyzna
albo mężczyzna i mężczyzna
Po Szymborskiej
dostałam kurkumę w doniczce
(przyprawa z korzenia)
kwiat wysoki w kolorze lila róż
trzeba podlewać na spodek
nie mam
dałam do porcelanowej miseczki
(moja ulubiona obiadowa)
do flaków wołowych w rosole
z Pudliszek
Bierzesz psychotropy
popijasz alkoholem
prawie nieprzytomna bierzesz prysznic
kładziesz się do wyra chcesz zasnąć
trzymasz rękę na telefonie
myślisz że jesteś Marylin Monroe
nie jest jutro
bezsenność odbita stany splątania
omamy koszmary urojenia
gawrony wpadają w otwarte okno
Nie będę dzwonić do nikogo
o trzeciej nad ranem
lampy uliczne gasną po zmierzchu
ciemno jak w ziemi
zapalają się o świcie (lampy)
słońce
przymrozek zamyka przebiśniegi
wiosna prawie zima jeszcze
brzoskwinie nie kwitną
w nocy i dzień gdy nie śpię
jem czerwone jabłka z supermarketu
kuszę Adama którego nie ma