Raczej „panie ojcze” niż „skończ pierdolić, tato”

Pan Jezus, taszcząc aż trzy belki, wdepnie w gówno,
stwardniałe bicze przetną się pod kątem prostym,
trzonka od końca sznura nie odróżnią łotrzy…
Przełóż dwa ramiona krzyża, rozwiąż nierówność!

Jak się pomyślało „b”, trzeba powiedzieć „z”,
by ktoś rzekł „a” i móc powtórzyć znów alfabet.
Gdy z bosymi stopami ładują mi się w śmierć,
mendel zapałek starczy na pół paczki fajek.

Ile świecących punktów dostrzegę w kobiecie?
Czy poznam choć jeden czuły punkt firmamentu?
Tak czy owak, żadnej pozycji już nie będzie

i z grupy ostatnich ludzi na pierwszym miejscu
wyjdę, nie wiedząc po co, jak Bóg lub poeta.
Kto walczy z samym sobą, nie wygra, nie przegra.


Raczej „pani mamo” niż „wypierdalaj, matko”

Jest rzeczą męczącą żyć, pracować i nie móc
doszukać się w niczym podobieństwa do innych.
Pod przymusem, powodowanym brakiem seksu,
przedłużę umowę na internet mobilny.

Strząsnę cukier puder z pączków (nie było tańszych?),
upiększając karton, by nikt w nim nie zamieszkał,
i eksmitując bluźnierstwa z kloszarda wnętrza
na mocy dłoni, która odmawia mu władzy.

Kobieta przewleka mi horyzont przez skórę.
Choć ścieg jest zbyt słaby do utrzymania serca,
dzierżę piorun w ustach, nie chcąc zapomnieć nieba

ni Boga. Czy ojciec, gdy fajkę na stół rzucę,
znajdzie ją wśród pustych gilz? Trafił mi się sonet
niczym wyłączonemu kogutowi korek.


Pluskwa zakładki

Brak dat zgonów, ale są podpisy kostuchy.
W pustych miejscach wpiszę cudzy lub własny PESEL,
który podyktowany zostanie mi błędnie
i odczytany dobrze poprzez przesuw chmury…

Li tylko ponad dwadzieścia tysięcy złotych
wynoszą w tej chwili czyjeś zobowiązania.
Wiem, dla kogo jest ów alfabet: kombinacja
wklęsłych punktów w ciele. Będę, Krzysztof, gwałcony!

Do mojej tylnej dziury ktoś już przystępuje.
Mlaski laski z Nebraski czy nawet z Alaski?
Czy można być pewnym siebie, nie mając racji?

Słońce – maskotka piekła – ciągle pajacuje.
Dawniej mądrze rządzili. Wróć, komunistyczny
ustroju! Skreślam każdy fragment pisma krzywy.


Dlaczego poleciła mi wiersze Lechonia?

kobieta nie była goła i głodna

Męski ruch ręką, który powstał już w Edenie,
z owoców oraz z liści drzewa ogołaca.
Krzysztof „gówniana nóżka” wszystko rozpierdala.
Zlecono mu cały świat zrównać z firmamentem.

Kilka okładek nazbyt kosztownych pisemek,
na widok których sam ze sobą się zabawiał,
zmienił na jeden święty obrazek, by stwierdzić:
„Nie sprzedam ci na raty pewnej ciała części”.

Porównując Jezusa z fałszywym prorokiem,
myślę, iż tylko kopia nie sprawia problemu,
który polega na tym, że dostarczanie dziur

piekłu to coś, na co stać głównie bezrobotne.
Zostało mi niewiele zębów. Są zniszczone.
Nosząc maskę na twarzy, rozmawiam swobodniej.


Jego zegar stanie, lecz minuta upłynie

Mówię. Wzywają nadaremno imię Boga,
sugerują, iż zmysły postradałem zgoła!
Czy ów Krzysztof aby nie umarł od zarazy
jeszcze przed pandemią? Nie znasz końcowej fazy

kąpieli, gdy mając znów na sobie ubranie,
włosy – wężowisko – poprawiam jak morale
(nie wiem czyje). Brud, który wszystko wciąż oblepia,
wróci za paznokieć kogoś, kto o nic nie dba.

Jego zegar stanie, lecz minuta upłynie
pod groźbą pewnych kroków chłopców i dziewczynek
uczących się chodzić i nierównego marszu

żołnierzy, którzy nie widzą, jak ich potomstwo
dojrzewa. Na myśl o łatwym egzystowaniu
wśród obcych prężę pierś, by nie zgasić nikogo.


Pierwszy posiłek

Rozwijam skrzydła, namiętny palacz, gdy patrzysz
w rozległy i magmowy popiół na podłodze.
Miska z niedopałkami i śmierdzącym moczem
gościa, który nie może podnieść się z wersalki,

będzie dla mnie jak pierwszy posiłek mordercy.
(Złości cię twarz aniołka z teledysku „Miłość
jest odpowiedzią”? Jej rysy diabła nie brzydzą.
Jedno z przeczuć sąsiadów na pewno się spełni).

Nienawidzę tych, co potrzebują pomocy,
na przykład niepełnosprawnych, kalek i chorych.
Wolontariuszy, strażaków, księży i innych,

co bezinteresownie pomagają wszystkim,
trzymam się na rozkaz Boga, który świadomie
niszczy mnie, tracąc cierpliwość do śmierci w sobie.

20 lutego-23 czerwca 2020

Krzysztof Bencal – Sześć wierszy (vol.2)
QR kod: Krzysztof Bencal – Sześć wierszy (vol.2)