eden

czy można zjeść spadający owoc
czy można mnie z ciebie zlizać i podać do ust
czy mogła nie ugryźć a tylko zerwać i co by się wtedy stało

starłam skórkę z cytryny zrobiłyśmy się gorzkie
ręce włożył we mnie aż pisnęłam i zakłuło ale
poczułam ulgę bo obniżona
wilgotność nie dawała mi spokoju od dawna

wziął nie oddał ale też nie zabrał
nie da mi się nic zabrać bo nic nie mam na własność
można tylko zostawić we mnie ślad

nie zerwałam ale ugryzłam szorstkość
kwaśność soki pocałunki lizałam i
ssałam i doszłam
do pestki

teraz rośnie w brzuchu kiełkuje maluje obrazy
wyjścia cielesnym płynem liże mnie od środka

wkrótce wezmę kosz i przejdę przez atlantyk
wejdę do twojego domu położę się obok kiedy
będziesz spał obejmę cię konarami
drzewo figowe wyda zawiązki owoców będzie czas przycinania winnic

wyjdę już zaraz tylko włożę płaszcz ty czekaj
język mnie nosi powoli ale skutecznie
litera po minucie kroki stawiam solennie
(zaraz będę)


dzień w którym zostałam donosicielką

nie boję się poranków bo stoją ze mną duchy
nie boję się też migren ani lekarstw piję
z transowym spokojem nie zaciągam się dymem

głośnym piskiem chciałabym złożyć dyskretny donos
nie ma cię i objawia się to na dnach filiżanek
czuję w gardle ten ostatni zimny łyk
mogłam go zostawić
z drugiej strony przyjemnie że czuję
cokolwiek nawet nieprzyjemnie

pogłaskałabym ale kopnę chyba
nie postawię buta w wygniecionym
w śniegu śladzie wnętrza
jest to nieeleganckie zresztą
ja teraz chodzę niewyprasowana
chociaż mam żelazko dostałam
i koszulę ci mogę na jutro
tę ostatnią
z mojej szafy


pół słowa

nie podchodź ale nie odchodź nie znikaj
za rogiem ulic temu miastu ktoś zdarł
skórkę z palca i nie może przestać krakać
ślina pulsuje nieprzyjemnie te nasze noce
wspólne oddechy szukam i nie znajduję
chociaż włożyłam do torebki na pewno
zapalniczkę –
chustkę –
szminkę –
łagodność –
nie rozłączaj się bo już do siebie nie zadzwonimy
waham się przechodząc przez próg wchłania mnie
ta chwila ten zimny moment zamarły
sekunda w której mówisz słucham

nadziei mam dużo
nadzieja na to że się potkniesz
nadzieja na to że nie trafisz w stopień
nadzieja na to że zakrztusisz się wodą
i spadnie na ciebie
drżąca o mnie myśl

Alicja Dusza – Trzy wiersze
QR kod: Alicja Dusza – Trzy wiersze