Nie mam nic na swoją obronę

Odsprzedam rozum. Wszystko tylko komplikuje. A ty patrz
w lusterka, kierownicy dłubiący w nosie są wszędzie.
Jeden przestał na chwilę, żeby mnie zwyzywać od ofiar losu.
Bo śmiałam ustąpić. Lepiej nie ruszać się z domu. Takie
nieruszanie nic nie kosztuje.

Tłusty czwartek znów produkuje nowe opony. Potem siedzimy,
nikomu nie przyjdzie do głowy podpalać. Szydło, Kempa,
Mateusiak. Ten kraj jest za mały dla nas czterech. Mam coś
z naszego prezydenta, koło mi piszczy przy skręcaniu w prawo.
Przy skręcaniu w lewo niezwłocznie piszczeć przestaje i wtedy
mam coś z naszej pani premier.

A kiedy patrzę, jak co chwila przeprawiają historię Polski,
zaczynam się cieszyć, że w szkole się nie przykładałam.


Hipersensytywna

Wielkie mowy zostawiam innym. Lubię zapach
zgniłych jabłek, nie cierpię koszonej trawy.
Wolę las od miejskich deptaków, a niedzielę
całą przesiedzieć w domu. Wcale nie muszę
być cool, ważne, że mam swój flow. Tylko świat
woli drzeć ryja i wciąż tak ciężko się przyznać.


Wywiad pogłębiony*

Zanim (nie)zwykły szary człowiek zapłonął, depresja była wymysłem
i w ogóle stary, weź się w garść. Nagle staje się ciężką chorobą,
tylu mamy ekspertów. Byle odwrócić uwagę od tego, jak bardzo sami
jesteśmy chorzy.

A ja słucham wywiadu z żoną (nie)zwykłego szarego i słucham powtórki.
I mogłabym słuchać bez końca.

*tytuł audycji prowadzonej przez Annę Wacławik-Orpik na antenie Radia TOK FM 


Dezaktualizacja oprogramowania

Dali mikrofon duszpasterzowi i on teraz mówi mi,
co powinnam robić z pochwą. Z łechtaczką. Z macicą.
Chociaż podobno nie ma dostępu.

Morza mizoginów. My tylko niezłe dupy, kury domowe,
baby za kierownicą. Nienawidzą. Matki wielbiły ich
za bardzo, a my ośmielamy się nie wielbić wcale.

Jest mechanizm. Zaprogramowali mnie do roli ofiary
i na lajcie wchodzę w przemocówki. A tu pełno Piłatów,
co wiedzą lepiej, dlaczego dostaję w ryj. Nie przeglądają
własnych programów, bo musieliby zapaść się pod ziemię.

Polański wyleciał na zbity pysk, a u nas wciąż bezkrytyczny
hołd. Witkacy, Beksiński, Iwaszkiewicz. Największą cnotą
jest trwanie u boku, chociażby łotr. Możemy sobie biegać
po ulicach z czarnymi parasolkami, ale jeszcze długo
będziemy w czarnej dupie.

Smutno patrzeć, jak Owsiaka pożerają waginy.
A jednak zasłużył.


Zagubiono wenę

Ostatni raz była widziana w okolicach
Placu Konstytucji. Według zeznań świadków,
miała na sobie dużo grzechów i win reklamówkę.
Uspokajamy, że, chociaż mordę ma niewyparzoną,
jest nieszkodliwa i chętnie daje się prowadzić
na krótkiej smyczy.

Beata Kołodziejczyk – Pięć wierszy
QR kod: Beata Kołodziejczyk – Pięć wierszy