***

Całe popołudnie pisałem swoją księgę o Buddzie
Potem przez przypadek dowiedziałem się z radia że Amerykanie zaczęli bombardować Hanoi
Dlaczego piszę swoją książkę? Czy nie mogąc rzucać granatów na imperialistów powinienem się powiesić
A w całej Pradze były wieczorem pełne gospody I ja w nich też byłem
Nikomu nic nie przeszkadza Nikomu już nic nie przeszkadza nawet gdy go podepczą
Wszyscy wiedzą że nic nie mogą zrobić
I chociaż nikt nie chce umrzeć każdy myśli tylko o tym że nie będzie między pierwszymi
niczego już więcej dziś nie oczekuje i nie próbuje oczekiwać Ma bez wątpienia rację
bo wcześniej niż przyjdzie kolej na niego przyjdzie kolej na miliony w innym świecie
a tak będzie miał jeszcze czas spłodzić dzieci
aby było więcej tych martwych i aby niewinność nas nie mordujących bardziej do nieba krzyczała
krzyczała tak żeby w końcu wykrzyczała
naszą winę jako mordujących
w przyjemnie ogrzanym pokoju przed telewizorem z filmem o profilu humanistycznym o młodzieńczej miłości
albo o tym że nigdy więcej nie dopuścimy do wojny
aby matki nie płakały i aby nas to nie spotkało

Jutro będę kontynuował swoją księgę o Buddzie
rozdziałem o tym jak Budda rozumie obojętność
Bardzo uważnie studiowałem różnicę między jego pojęciem a tym co mnie nie dotyczy
Budda podkreślał jako warunek konieczny
to że mówimy do tych którzy słuchają
A ja sam już ogłuchłem hukiem ciszy
obojętności powstałej nie ze złego myślenia
ale jako następstwo konkretnych uwarunkowań społecznych
które świadomie i z delikatnym zrozumieniem dla wszystkich strun ludzkiej duszy
przygotowali ci którzy panują nad nami
czy to USA czy ZSRR
którym wszystko jedno bo to ich bezpośrednio nie dotyczy
Dlatego szybko upadną Ale do tego czasu
zrobią z nas kurwy I to już się stało

30.6.1966


***

W końcu dostrzegam
Że wczoraj była rocznica
Naszego drugiego wyzwolenia
Jak łatwo człowiek zapomina dobrodziejstwa
Które mu inni wyświadczyli
Ani nie wisiały sztandary
Ani radio nie grało uroczystych pieśni
Przebiegało to bardzo skromnie
Jakby nie było żadnej rocznicy
Ale to jest błąd
Jak skłonić poetę do uczczenia tej rocznicy
Gdy nie ma żadnych uroczystości
Mało brakowało a bym o tym zapomniał
W końcu przypomniałem to sobie choć z małym opóźnieniem
Wtedy przed sześciu laty
Wszyscy mówiliśmy sobie
Że to jest na trzy lata
A teraz widzisz
Że to będzie jeszcze następnych piętnaście lat
Gdzie cię włożyć, o wspomnienie
Na ulice zabarykadowane czołgiem
Na ludzi z radiem tranzystorowym przy uchu
– zanim im się skończyły baterie –
A przecież to trwało cały tydzień
Najbardziej godne uwagi było jednak przemówienie prezydenta
– któż z nas go jeszcze dziś pamięta! –
Że rozkazuje abyśmy wszyscy zaczęli być posłuszni
Najpiękniejsze było jak byliście posłuszni
I zamalowaliście wszystkie antysowieckie napisy bo to był warunek ściągnięcia wojsk przynajmniej za Pragę
Bardzo mi się to podobało
A teraz już mamy
– bardzo proszę –
trzydziestą rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej
Jesteśmy dobrze przygotowani na trzecią
I tak przede mną z jednej na wpół zapomnianej daty
Otwiera się historyczna perspektywa
Na naszych pracowitych podpułkowników na Ussuri
Łączyć to czego się w jedno nie da połączyć
Jest zadaniem poety
Tak długo siedzę w nocy
Że mi się to od alkoholu łączy w całość
Jako naród zachowaliśmy się po prostu debilnie
Ale to nie jest nasza zasługa
To jest zasługa progresywnych marksistów
Którzy wzięli się za rozdzielani dóbr materialnych
I za bardzo pragnęli zostać nadal u koryta
Teraz oni są zasłużonymi męczennikami
Tymczasem my
Jesteśmy ciągle tą hołotą której trzeba nadepnąć na szyję
Bardzo mi się to podoba
Jak walczy się o wolność w imię własnego zysku
Uwielbiam progresywnych marksistów
W którym zoo mógłbym się z nimi spotkać?
Rozszerzenie naszych zoologicznych wiadomości
To wielki sukces 1968 roku
Czyli gówno i pomyje
Byliście i jesteście dla nas słynnym przykładem gnoju
I jesteście za to wdzięczni
Przynajmniej wiemy co mamy z wami zrobić w przyszłości


Pokój światowy

Pokój, pokój, pokój światowy
Jest jak papier toaletowy

Zatwardzenie

Torturuje mnie i męczy straszne zatwardzenie
Gdyby choć przyszło maleńkie pierdzenie

W brzuchu noszę twardy kamień
W pęcherzu bucha płomień

Kiszki mi gniją takie mam wrażenie
Wpadłem w straszne przerażenie

Jest w nich gnój czuję się jak potwór
Gazy wychodzą mi ustami czasami gęsty roztwór

Torturuje mnie i męczy straszne zatwardzenie
Gdyby choć przyszło maleńkie pierdzenie

Moja Ojczyzna

Jak pocałunek od pedała
Ojczyzna mi w dupę dała
Atakuje mnie i kąsa
Przeżuwa w swoich dziąsłach
W wielkiej bojaźni
Nagi chodzę po łaźni


Spofa blues

Co będzie musiał przepracować mój żołądek
nim usnę

Amitriptilin Thioridazin 
Dormogen Meprobamat 
Nitrazepan Diazepan 
trzy piwa dwunastki i trzy rumy 
Encephabol Lipovitan 
w małych dawkach chętnie przyjmę 
 
Biorę wszystko od wpół do ósmej 
nie mam żadnych przerw 
ale przecież po północy 
pozmieniam kolejność rzeczy 
i wtedy biorę 
 
Encephabol Lipovitan 
trzy piwa dwunastki i trzy rumy 
Nitrazepan Diazepan 
Dormogen Meprobamat 
Amitriptilin Thioridazin 
 
dopiero potem docieram do łóżka

przełożył Łukasz Twardowski

Egon Bondy – Sześć wierszy
QR kod: Egon Bondy – Sześć wierszy