Nic w tym dziwnego

każdego dnia mieszkańcy starożytnych chin wierzą że ziemia znajduje się
na grzbiecie gigantycznego wołu a błyskawice są gorące i kiedy rozbłyskują
na niebie podgrzewają powietrze tak szybko że słychać głośny niski dźwięk
kiedy wchodzisz we mnie


Przyszczykiwanie pędów

nic w tym dziwnego że lubię ciepłe nasłonecznione miejsca
a za najlepszą porę uznaję tę po wypiciu porannej kawy.
spójrz jaki mam profil, mówisz zupełnie wytarty, dzień
leżał wczoraj martwy a mężczyzna będzie teraz spał i wie
że anturium czerwone oznacza ekstrawagancję, a niektóre
pnącza potrzebują podpór wokół których mogą się okręcać.


Stan surowy zamknięty

w powietrzu oblężenie pszczół w ustach stan zapalny języka
oprócz jerzyków bazgrających po błękicie jętek

pieprzących się w okolicy dziewiętnastej i bociana
galopującego przez boisko żadnych wolnych słów do odbicia.

przez tego bociana przycupnęłam jak ropucha na werandzie
i śmieję się do płaczu. nie mam cierpliwości do ludzkości.

ludzkość przybywa do głuszy parkuje autem w bramce
i głośno puszcza muzykę. wszystko ujęte w temacie

jak zwierzęta czują słyszą i widzą jak czytam –
lepiej. krowa stoi krzywo rośnie akacja

w szklance szczeka lód. innych znaczeń nie ruszam.
nie rozumiem gdy piszą że język bywa geograficzny

a gładkie obszary mogą wymagać leczenia. liż mnie, kochany liż
bo w ciszy dobrzeję. zaś w stanie granicznym mojej głowy obejmuję drzewa

jest mi smutno skarży się walnięty przed dwudziestu laty
piorunem gruby kasztan na chwilę przed ścięciem

oni jednak nie słyszą.


Geologia

ciepłe grządki gdzie zasadzam się na ciebie mój korzonku
ale żadnych szaleństw wirus już krąży w rozgrzanym powietrzu
a chcąc wyobrazić sobie długość trwania er myślisz odwrotnie
i natrafiasz na eksplozję. najprawdopodobniej życie narodziło się
w bardzo niegościnnym środowisku – wokół gorących źródeł
leżących na zboczach podwodnych wulkanów. na początku miałam
kształt robaka ale wyginęły bezpotomnie. na nic mi całe to śpiewanie
(idąc pogwizdujesz) wiatru nie utulisz nie schowasz i ten zgrzyt
gdy tramwaj przecina mi ciebie na pół i moje oczy są znowu puste
jak krater wygasłego wulkanu który z czasem wypełnia się wodą
deszczową i powstaje piękne jezioro


Zielone, czerwone

owocami są twarde niełupki,
słupki z pręcikami
we wklęsłym dnie pnące pędy
skrętoległe nieparzysto pierzaste
liście, pokryte kolcami łodygi
obupłciowe kwiaty, różnokształtne
młode pędy zielone, czerwone
drewnieją szaro-brunatną
popękaną skórą, biodra
kołyszą się, ukorzeniają

Hanna Janczak – Pięć wierszy
QR kod: Hanna Janczak – Pięć wierszy