Dziś jest taka noc, kiedy życie przychodzi
całe w jednej chwili. Ona nie jest dobra ani zła.
Ona jest cała. Z całego życia nie można wyrwać godziny
i powiedzieć: przeżyję ją jeszcze raz. Ona nie jest
dobra ani zła. Ona jest tylko cała. Z niej nie można
wyrwać minuty i powiedzieć: przeżyję ją jeszcze raz.
Ona nie jest dobra ani zła. Ona jest cała.

Rzeka w poświacie księżyca,
chwila czystego istnienia. Czujesz, że słowa rosną
i nagle chce się płakać, ponieważ w nocy świat jest
na początku, a ludzka mowa nie ma dna.
Usta masz pełne słów, ale mija święta noc, wstajesz
z odrętwienia i pytasz: czy coś się zdarzyło? Nic. Chyba
jednak nic. Ktoś mnie dotknął, ktoś włożył do ręki
rozżarzony kamień. Na scenie życia zmieniono dekoracje.
Upłynął czas w zasadzie zmarnowany.

Tak rzadko przewracasz się w łóżku oczadzony radością,
napuściwszy papużek do oszalałej głowy.
Lecz to się z biegiem czasu wyczerpuje,
to z biegiem czasu coraz mniej znaczy.
Uczucie pełni jest krótkotrwałe,
potem przychodzą trzy kwadry nowiu.
Nasze własne towarzystwo staje się nam nudną lekcją,
miałką lekturą, przedwczorajszą gazetą.
Takiej jałowości i pustki doświadczamy zwykle tuż
po wybrzmieniu ostatniego akordu wielkiej miłości.
Coś należy przełączyć w niewidzialnym świecie,
coś zmienić w ustawieniach, zresetować sterowniki.
Jest na ten temat literatura, więc się nie będę rozwodził.

Nie odwołujmy się do wzniosłości. Ona jest zasadniczo odpadem.
Niewiele z niej daje się wydobyć. Chyba tylko to, że można
spadać i w górę, i w dół. Lubisz pieniądze? Chciałbyś
cieszyć się popytem seksualnym pomimo upływu lat?
Odważ się być nudnym! Chcielibyście, żeby podobało
mi się coś, co podoba się tylko mnie. A ja lubię
zacząć dzień od podzielenia czyjegoś zdania.
Opracowałem system entuzjastycznego ziewania.
Gdybym wrócił do szkoły, powtarzałbym w nieskończoność
jedną i tę samą klasę. Co może być zajmującego w tym,
że miliardy i miliardy ludzi wstają rano i pędzą do roboty?
A jednak wstają i pędzą, i to ich zajmuje. Tak się składa,
że jeśli masz czas, nic się dzieje. A potem życie rusza z kopyta,
a ty przestajesz nadążać.

Tym bardziej ludzkie, im dawniej przestało lśnić.
Na jakim etapie ewolucji pojawił się sentymentalizm?
Przed odpadnięciem ogona? Czy może już po wykształceniu
chwytnego kciuka? Jak można propagować takie zacofanie
w nowoczesnym świecie? Seks i poezja: dwie rzeczy,
które należy cisnąć na pożarcie historykom.
Dobre zajęcie dla mastodontów.
Dodajesz klęskę do klęski i z tego robi się wiersz.
Kafka pisze w dziennikach: pisać aż do wyczerpania
pokładów kłamstwa. Czy można jednak wyczerpać
złoża i żyły porażek? Chyba jednak nie. Aż strach
pomyśleć, że człowiek gra w otwarte karty
z przeznaczeniem. Ale co powie publiczność
bokserskiego meczu, jeśli zawodnicy zastosują
strategię win/win? Jeśli konsument konwersuje
z potrawą, to znaczy, że jesteśmy w Raju.
O czym porozmawiasz ze śniadaniem,
jeśli będziesz mógł pogadać ze śniadaniem?
Uśmiechnij się, kanapko, za parę sekund
ty i ja będziemy jedną i tą samą istotą.
Masz coś do przekazania, może chowasz
przed światem arcydzieło z dziedziny myśli
albo technologii? Uśmiechnij się, kanapko,
twój dzień nadchodzi. Urządzimy ci konferencję
prasową. My zużyliśmy wszystkie słowa, teraz
zabiorą głos sprzęty kuchenne, rekwizyty.
Będą mówiły urządzenia codziennego użytku.
O czym jest życie, jaki temat przyświeca,
co mówi, co znaczy, komu zabiera głos?

Mówię. Ale moje słowa toną w chaotycznej
wrzawie. Sam staję się częścią chaosu.
Kto w demokracji mówi, kto tylko oddaje głos?
Kto jest przedmiotem demokracji, kto jest
śniadaniem dla demokratycznego głodu?
Kto jest naczyniem, do którego zlewa się
wspólna mądrość? A jednak pisanie trwa,
choć sens przygląda się nam z niedostępnej
wieży. Pisanie się nie kończy, podobnie jak
nie kończy się woda, nie kończy się powietrze,
nie kończy się ogień. Książka jest dołem,
gdzie zakopuje się prawdziwe słowa.

Czym jest słowo?

Zakreśl przynajmniej trzy poprawne odpowiedzi:

a) pracownik,
b) narzędzie,
c) towar.

Czym jest słowo?
a) żołnierz,
b) karabin,
c) trup.

Czym jest słowo?
a) Bóg Ojciec,
b) Syn Boży,
c) Duch Święty.

Czym jest słowo?
a) w trójpaku taniej,
b) dostępne tylko opakowanie rodzinne,
c) zestaw do samodzielnego montażu.

Kto w demokracji milczy, kto nadaje ton?
Kto świeci przykładem, kto — gołym tyłkiem?
Według jakich miłosnych rytuałów kupujemy
kilo mąki, wino i śpiew?
Według jakich miłosnych rytuałów wino
staje się octem, śpiew staje się kobietą,
kilo mąki staje się pieśnią o trudzie
owdowiałego rolnika, o rzężeniu tkniętego
obturacją młynarza i osiemdziesięcioma
dekagramami mąki? Dwadzieścia procent
na inhalator dla młynarza, na żonę dla rolnika,
na cygaro dla otyłego fiskusa. Zjada mnie
państwo, boli mnie głowa. Co to znaczy?
Mój rząd jest moim wrogiem.

Ja wstaję rano i jestem. To jest mój świat,
to ewangelia według tego, co wiem.
A oni mówią: ty żyjesz wbrew teorii.
Nie jesteś w żadnej sprawie,
w żadnej sytuacji.

Chcecie się ze mnie śmiać?
To się dobrze składa,
bo ja akurat jestem śmieszny.
Może chcecie wynająć człowieka
do tej czy tamtej konwulsji?
Mam mnóstwo wolnego czasu.
Przychodzę z piekła, ale to piekło
jest rzeczą wspólną,
czymś między tobą a mną.
I to jest dobre piekło.

Siedzimy przy jednym stole, ponieważ mamy
jeden stół i ponieważ chcemy, żeby stołowi
było przyjemnie. Dlatego mówimy miłe rzeczy.
A dzisiaj jest ostatni dzień życia,
zawsze jest ostatni dzień życia.

Czy chcielibyście, żebym wyrażał myśli?
Nie mam żadnych myśli do wyrażenia.
Wszystkie myśli zostały już wyrażone
i nie było ich wcale tak wiele.
Kocham — to nie jest myśl.
Chcę jeść — to nie jest myśl.
Ja tego nie powiedziałem,
to się tylko zdarzyło.
Nie mówcie, że tego nie da się powiedzieć,
bo o tym nie da się nawet milczeć.
To nas ze wszystkich stron otacza.

Zostawcie w spokoju ludzkie myśli.
One dadzą sobie radę bez nas.
Ja zaprowadzę was tam, gdzie czeka
przyczajone dzikie zwierzę krzyku.
Przyszedłem tu wrzeszczeć. Dajcie mi
wiatr, który poniesie moje słowa.
Słowa otoczą nas płomieniem.
Nie będzie między nami książek,
papierowych murów, książkowego stylu.
Nie będzie między nami żadnych książek,
będziemy tylko ty i ja.
Krzyczę, bo protest jest moim życiem.
Urodziłem się, aby wrzeszczeć.
Dziś chcę tylko wyć i jęczeć!
Jakże piękne są jęki i wycie!
Jaką cudowną rzeczą jest wrzask!
Wszystko jest kłamstwem
i wszystko jest zbrodnią.
Tylko agonia jest prawdziwa.
Krew płynie z moich ust,
usłyszcie, to mówi moja krew.
Ten głos jest moją krwią,
całe moje życie włożyłem w te słowa.
To nie jest duże życie, ale to jest życie.

To moja twarz. To nie jest moja twarz.
Nigdy mnie nie dotkniesz, to nie są
twoje ręce, to nie jestem ja. To nie jest
moje życie. Zbędna kosztowność,
pieniądze dla nieroztropnego klauna,
niepotrzebny wydatek. Jestem obcym
człowiekiem. Wpuściłem wroga do mojego
życia. Pozwalam mówić innemu człowiekowi.
To moje słowa. Ale to nie są moje słowa.
To nie jestem ja.
W zasadzie nigdy mnie nie było.
To powiedziały mi słowa.
Ja tego nie powiedziałem.
Wymówiłem imię tego człowieka,
on podniósł się z kolan i wypowiedział
moje imię. Doskonała symetria, doskonała
pustka, początek zdążył na czas.
Wymyśliłem sobie tego człowieka
z lustra, tego obcego człowieka,
tego bezludnego człowieka.
On nie może mieć prawdziwego życia,
nikt nie może mieć prawdziwego życia.
Wszyscy jesteśmy cholernie powymyślani.
Dobry zarządca, zuchwała krytyczka,
czuły czołgista, meloman i szpieg,
odrażająca komsomołka, adeptka i kat,
ja też wyskoczyłem diabłu z dupy.

Przybyłem tutaj z daleka i będę
mówił rzeczy najważniejsze.
O czym jest życie, jaki temat przyświeca,
co mówi, co znaczy, komu zabiera głos?

Słuchajcie mnie: nie będzie bomby na łamach
czasopism kulturalnych. Krzyczałem przez noc,
krzyczałem z głodu, krzyczałem z głodu, powietrza
i wojny. Krzyczałem w moll i w dur. Ale oni
nie chcieli, żebym krzyczał, więc nauczyli mnie pisać.
Do czego służą słowa? Uczą nas pustej mowy pisma,
uczą nas stawiać litery klęski. Wszystko to nieprawda.
Tylko bomby mają jakieś znaczenie.
„Weźmy na przykład nas. Gdybyśmy nie uczynili
nic niezgodnego z prawem, by oddać niniejsze pismo
wydawcy, prawdopodobnie nie zostałoby przyjęte.
Gdyby zostało przyjęte i opublikowane, prawdopodobnie
nie zainteresowałoby wielu czytelników, ponieważ większą
zabawą jest oglądanie w mediach programów rozrywkowych
niż czytanie trzeźwego eseju. Nawet jeżeli to pismo znalazłoby
wielu czytelników, większość z nich zapomniałaby, o czym
czytała w ogromie materiału serwowanego jej przez media.
W celu ukazania naszego przekazu ogółowi z szansą
pozostawienia trwałego wrażenia musieliśmy zabijać ludzi”.
Po co nam literatura? Przyjdę do ciebie
z miną przeciwpiechotną, ty mi odpowiesz
z granatnika. Wyjmij z szuflady spluwę, ja
przyjdę uzbrojony w pas szahida. To będzie
długa i szczera rozmowa. Ty przesól zupę,
ja przepiję wypłatę. Przygotuj sobie
kuchenny nóż, ja pójdę do komórki po siekierę.
Rozmowa będzie szczera i najdłuższa. Ludzie
zaczynają szukać sensu życia. Idą dobre czasy
dla kieszonkowców. Ludzie zaczynają rozmawiać
ze sobą tak naprawdę. Będzie zarobek dla chirurgów
szczękowych. Ludzie od dziś wolą raczej być niż mieć.
Nadchodzą lepsze czasy dla bandytów. Popatrz na
nowe futro sąsiadki, na Most Brooklyński, na Tadż
Mahal. One też kiedyś były wrzaskiem. Spójrz na piramidy
w Gizeh, na Tamę Pięciu Przełomów, na nową kieckę
twojej córki. One też kiedyś były wrzaskiem.
Krew wchodzi w krew, śmierć robi się ze śmierci.
Ale słowa?
Słowa nie mają żadnego znaczenia. Mówisz i masz.
Masz chorobę sierocą, niepotrzebnie zużywasz związki
frazeologiczne. To najtrudniejsze z ludzkich doświadczeń:
mówisz w pustym pokoju, mówisz do pustych ścian,
mówisz do pustego audytorium, mówisz do pustego
nieba. Mówisz do zakurzonych półek bibliotecznych,
mówisz do młynów mielących makulaturę, mówisz do
wyłączonego mikrofonu, mówisz do martwego konfratra,
mówisz do pustego lustra, mówisz do ślepych uszu,
mówisz do brudnej szklanki, mówisz do tlącego się
papierosa, mówisz do pierwszej krwi, mówisz
do ostatniego naboju. Dzień i noc zaświadczą,
że protestowałem. A jednak życie jest piękne i pięknie
jest szukać melodii do słów, które nie zostaną wypowiedziane.
A najpiękniejsze jest to, że życie też ma swoją teorię,
piękniejszą niż samo życie. Ta teoria uczy, że życie ma
cel i że tego celu nie należy osiągać. Zawrót głowy może
być zrobiony z literatury. A szczególnie z literatury
przedmiotu, która jest rodzajem sztuki figuratywnej
w dziedzinie literatury. A czym jest literatura bez powodu?
To jest ta czynność, którą twój system komputerowy nazywa
czasownikiem „overwright” w trybie pytającym. Z zastrzeżeniem,
że substratem jest jednostka ludzka, a produktem jest tekst.
Aż trudno uwierzyć, że wszyscy żyjemy na jednym i tym samym
świecie. Ale żyjemy. Ale jesteśmy. Ale dodajemy słowa do słów.
Czy musimy robić to dlatego?


Wtręt odseparowany cudzysłowem: „Weźmy na przykład nas….”. Cytat pochodzi z następującego źródła: Theodore Kaczynski, Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość. Manifest wojownika; przeł. Arkadiusz Miernik (Kaczynski, czyli popularny „Unabomber”).

Marek K.E. Baczewski – Mówisz i masz
QR kod: Marek K.E. Baczewski – Mówisz i masz