[wełna zmroku zalega na placach]

wełna zmroku zalega na placach
dokładnie czuć jej ciężar –
samą tylko gęstość wyobrażoną przez szalunek ciszy
albo rozmiar smutku nagle wciągniętego na maszt

ciemna przędza
tłuszcz z kanałów i rozlewisk – dogasają
rozpuszczają tutaj łunę
w pożarowych dzwonkach
rozrzuconych w polu


[brzemię wypalonej trawy rośnie]

brzemię wypalonej trawy rośnie
ileż połyskliwych kulek z łożysk w ogniu
ta myśl jak duch – zanim ją pochwyci płomień
drąży lekki tunel przebijając złoża –
mroczne i gęste składy

i toczy się ku nam po pochylni
z powietrza i popiołu


Przetwory

dzikość którą się kandyzuje i rozdaje w chwilach zwątpienia
nasze przetwory dawno wezbrały od dziwnej mocy
a czułość dochodzi na wolnym ogniu
od tej pracy – tajnych zabiegów
odciskających kształt w obszarze z giętej blachy
idzie nowa troska –

huk w przyszłość związaną przez zaczyn


Rdzeń

ciekłokrystaliczny rdzeń w pobliżu ula
bez pszczelarza i bez cienia idącego z dymu
gdzie jest ciekły wosk i plaster
szkła z litego miodu
ale nie ma pszczół –
litowo-jonowych ładunków uli

i reszty


Ta muzyka –

niemal cień wśród sprzętów na skutym morzu
lub gwizd w wieczory w które ciągnę darń
i czuwam z wywalonym jęzorem

lecz zgiełk owadów głuszy mój dech –
zwraca mnie w stronę centrum lasu
którego budowle wznoszą się w sen


Nikodem

po zmroku wracamy na skróty
chłopiec prowadzi rower i jest asekurowany
przez dwóch bliskich mężczyzn

w tym przejściu jest ciasno
ocieramy się o mieszkania
dotykamy czyichś snów posiłków
kto wie? może choroby i śmierci

wczoraj ten chłopiec powiedział wiersz:
pierwszy raz widzę drzewo pierwszy raz widzę niebo
pierwszy raz widzę błoto pierwszy raz widzę noc
pierwszy raz widzę siebie pierwszy raz widzę gwiazdę
pierwszy raz widzę świat pierwszy raz widzę dom

wiersz jeszcze nie wie że jest asekurowanym chłopcem
wiersz jest zawsze pierwszy raz

Marcin Pierzchliński – Sześć wierszy
QR kod: Marcin Pierzchliński – Sześć wierszy