Cztery ściany

Zamknęliśmy ojca
w czterech ścianach nocy,
biel była tylko niewielką
jasną kreską na jego czole.


Krew…

Kiedy dzwoniłaś do mnie
krew nieustannie
wypływała z przeciętej żyły
przez nieuwagę.
Nie odbierałem;
nie chciałem jej przeszkadzać.
Tak zatrze starannie
ślady po mnie,
iż nie będę już musiał
odzywać się do nikogo
ani słowem.


Czerń

Przeciągnęłaś czerń
przez ściany
przedpokój,
aż po łebki gwoździ;
stała się niecierpliwa;
teraz oczekuje
na wybicie
jej ostatniej godziny.


Zieleń

Dałabyś głowę,
zieleń pod stołem
od początku
kiełkuje
jeszcze jednym pomysłem
na całe swoje
powtórne życie


Odeszliśmy

Odeszliśmy kochana od błękitu
na drugą stronę szarości..
Nakreślę kredą na niebie
kółko graniaste
naszej tęsknoty za
Jasną Polaną.


Jasność

Jasność mi dali do ręki
jako objawienie bieli
i skrawek przeźroczystości.
A ja oniemiały stałem
od początku do końca
po pęciny zakopany
w niebiańskich pastwiskach.


Cynober

Daj mi to nasze pole Panie
a całe je zasieje siną gryką,
aż po horyzont, złożę mu
hołd z jemioły, aż po
ostatnie chmury
nakarmię go cynobrem.


Naparstek

Pozwól mi szarość
czerpać naparstkiem
z naszego oddechu,
tak bym mógł w biały dzień
oddzielić czas
przeciekający nam przez palce,
od tego co
bezpowrotnie utracone.


Czerń

Przemyślałem czerń,
od płytkiej szarości,
aż po głęboką ciemność.
Mówiłaś: żyć można bez światła,
w pustce jak akwarium,
otwierając rybie usta,
bez powietrza, łapiąc
oddech za oddechem,
bez żadnej przyczyny
czepiając się życia,
stukając kijem do
zamkniętych drzwi.
Czerń kładąc na klamce
zamiast cielesności.
Ale przecież
zamieszkała w nas
ciemność. Zaledwie
o jeden szelest
od Ogrójca.

Gabriel Leonard Kamiński – Kolory
QR kod: Gabriel Leonard Kamiński – Kolory