za-trzęsienie
[zatęczenie]
„gdzie koniec tęczy…” – Andrzej Sosnowski
mamy trzęsienie ziemi i trzęsie się tęcza
ta której koniec nie dotyka ziemi
i ta której koniec już dotyka ziemi
patrz: załamuje się nad nim tęcza
ale on ją w końcu rozgryza –
obściskuje się z tęczą
przewidywalnie nieprzewidywalnie
nieprzewidywalnie przewidywalnie
białe i czarne motyle obsiadły szachownicę
czy tęcza rzuca cień?
patrz: opala się w cieniu tęczy!
tęczę raził piorun –
czy posłużyła za piorunochron?
pietruszka szałwia rozmaryn tymianek –
szachownica wypuszcza tęczowe pąki
trójkolorowa szachownica ma przepaście
ile cirrusów zdmuchnie wiatr z dmuchawca?
cirrusy to odpryski wojen wyżów i niżów
nimbostratus znów dotyka ziemi
niebo jest źle złożoną układanką –
pogoda potyka się o kamień
co nie jest ani białe ani czarne jest zielone
co pozostało po tęczy? – biały obsydian?
Pętla
„gdzie koniec tęczy…” – Andrzej Sosnowski
mamy trzęsienie ziemi i trzęsie się tęcza ta której koniec nie dotyka ziemi i ta której koniec już dotyka ziemi tęcza ma tęczowe włosy tęcza ślini się tęczową śliną odwilż: wiszą z tęczy tęczowe sople lato: ze strąka tęczy łuskaj tęczowy groch gwiżdż na pół gwizdka wygwiżdż sam siebie na pół gwizdka! idź w ciemno nawet gdy jest jasno rzuć deszcz na wiatr! w letargu na adrenalinie tęcza w skoku o tyczce nie wywołuj tęczy z lasu nie wywołuj tyczki z lasu – ta tęcza ma nurt! aby powstał wodospad ustaw w rzece drabinę tęcza tli się – snuje się tęczowy dym mamy trzęsienie ziemi i trzęsą się tęcze dwie zapętlone tęcze: ta której koniec... i ta której koniec... ta której koniec nie – i ta której koniec już –
mapa
rozkładamy mapę ostrożnie jakbyśmy się spodziewali odszukać na niej siebie samych – maleńkich sunących powoli – uważaj żeby nas nie zsypać z poziomicy wyższej na niższą! wędrujemy wędrujemy w nałogu agorafobii: przed nami horyzont wyłania się zza horyzontu za nami horyzont znika za horyzontem przed nami horyzont wyłania się – za nami znika – wyłania się – znika – siedem ostrych zakrętów pogody i inne miejsce przypomni nam inne miejsce które przypomni nam inne – pamiętasz? na polu wiatr łamał błyskawice nad wydmą skrzyżowały się tęcze a w środku lata oprócz jagód i malin las oferował nam swój najcenniejszy klejnot: zlodowaciały wodospad
dzień rzęsy
[z brudnopisu]
od rana w lustrze gniotła mnie rzęsa za bary biorę się z rzęsą na opak i z powrotem słońce cynicznie cynizm słonecznie w przęsłach dnia na krzesłach dnia ceruję zdarte płyty amortyzuję papilot rozkręcam piruet piosenka łamie sobie ząb żeby cię lepiej zjeść – tak czy owak na opak żeby cię lepiej zjeść – tak czy owak na opak żeby cię lepiej zjeść – tak czy owak na opak w kieszeni masz puls siąkam nos w deszcz z podłogi kapie na sufit słońce buczy buuu przepaść goni w piętkę nuda stuka w dziąsło od rana liżę rzęsę bolało: Eh! Oh! Ha! rzeka przebita strzałą – to lustro ma nurt! leżę z rzęką rzęzi rzęsa żeby cię lepiej zjeść – tak czy owak na opak siąkam nos w deszcz – tak czy owak na opak słońce buczy buuu – słońce goni w piętkę leżę z rzeką rzężą rzęsy