poznania
wołosowa prawnuczka
zwana eunuchem
trójlica undula-
idzie w noc
matki-plejady jej doglądają
idzie w noc
do artystów kuglarzy
jeszcze raz
przechodząc drogę do domu
wspomnieniom swoim
pies-ptak przy nodze
pożera
ich cienie
troglodyci uczepieni nocy
postać
postać
tych trzech obliczy
przewijająca się obok
transfiguralnie czarownie
zjawiskiem pozaprzyrodzonym
nek-romantycznych upodobań
ukrzyżowana za usta
z urodzenia
bez bławatnej krwi
hermafrodytyczne stworzenie
awaryjne otwieranie drzwi
pociągnąć za dźwignię
rozsunąć drzwi
nieuzasadnione użycie
będzie karane
tk
personalny psychopomp na kciuku przycupnięty
szczygieł ciągnie stale w stronę nieznanego
krew-ptak wyrywa oddech uderzeniem skrzydeł
rzeźnicy w togach
urżnęli temidzie ramiona
moje usta otwarte
więzy z ust zniknęły
moje usta dane
wypowiadają negatywną spowiedź
moje usta otwarte
oto człowiek na drodze cierpienia
spadek swobodny
zsuwam się powoli po jedwabnej nici arachne
mucha wylatuje spiralnie z moich ust zamkniętych
w jej fasetkowych oczach fraktalnie zapada się
galaktyka
gangrena zaatakowała nadzieję zagnieżdżone w niej
polipy wydalają z siebie nowe formy istnienia
kreślą w locie wenusjańską trajektorię
z nami w środku
co czemu
trzeszczenie
nosa w nosie
charyzmatyczność
naciągniętego naskórka
na obojczykach
i trybienie mechanizmów
zegarowych w miejscu
niezaspokojonego serca
przepompowującego
rozgwar powietrza
w kominie szumu
zamąconego falsetem
piskiem
silikonowe formy życia
wieloocy szepczą
ze swojego ciemnego kąta
wałęsając się po zaułkach
podświadomości
automaton- każde poruszenie
klik klak
ból niedokręcone sprężyny
pasożyt którego czasami
chciałabym złapać żeby
urósł na mojej krwi i kościach
ale kleszcz nie wczepi się
w maszynę